wtorek, 7 marca 2017

Na marginesie...




W numerze z 2 marca Głos Rawy Mazowieckiej i okolicy zamieszcza relację pt.„Trudna współpraca”, ze spotkania radnych powiatowych z prezesem Jackiem Nowakowskim, właścicielem spółki zarządzającej naszym szpitalem. To pouczająca lektura, dość jednoznacznie pokazująca w jakim momencie (ro)zwoju szpitala jesteśmy.
Zdaniem prezesa Nowakowskiego sprawy mają się dobrze, a ostatnie kłopoty z brakiem leków, nagłośnione nawet w mediach ogólnopolskich, to pewnego rodzaju nieporozumienie, wynikające z powtórnej inwentaryzacji. Widocznie taka sama powtórna inwentaryzacja musiała być też w Złotoryi, bo tam również były problemy z lekami. Brakuje odpowiedzi, co odpowiadało za wyłączenie telefonów w Głuchowie plus kilka innych dolegliwości. Ale to wszystko szczegóły w porównaniu do pasma sukcesów wynikającego z udanej termomodernizacji i zmiany w sposobie ogrzewania. Jest więc dobrze a będzie jeszcze lepiej, gdyż AMG chce wziąć udział w konkursie na działalność zakładu opiekuńczo-leczniczego.
Jak wiadomo radni z PSL-u przyjmą więcej niż papier, ale tym razem społeczeństwo rawskiego powiatu delegowało też innych swoich przedstawicieli. I ci niestety nieustannie burzą obraz krainy mlekiem i miodem płynącej.   

Radny Jarosław Uchman: „Mam inne spojrzenie na to, co dzieje się obecnie w placówce niż prezes AMG. Zamysł przekazania szpitala był taki, by placówka była liderem w regionie. Chcieliśmy nowoczesny szpital, z jak najlepszą ofertą dla pacjentów. Natomiast prezes dziś mówi, że sukcesem jest termomodernizacja. Chcemy, żeby rozpocząć rozbudowę szpitala. Nie możemy zaakceptować takiej sytuacji, że pacjenci migrują, szukają pomocy gdzie indziej.”

Jakby nie patrzeć to jeszcze niedawno, nawet na specjalnie zwołanych konferencjach prasowych, poprzednie władze AMG i wiecznie rządzący starosta, w otoczeniu swojej świty, z uśmiechem na ustach zapewniali wszystkich, jaka to świetlana przyszłość rysuje się przed pacjentami. Byle tylko weszła w życie umowa dzierżawy. Nowe pawilony, zdecydowanie polepszona jakość usług, nawet długi SP ZOZ miały się spłacić z czynszu dzierżawnego. Jakby ktoś jeszcze uroczo sobie drzemał w tych mirażach, to boleśnie został sprowadzony na ziemię przez prezesa Nowakowskiego, odpowiadającego na wypowiedź Uchmana:

Prezes Jacek Nowakowski: „To, co pan mówi jest nierealne w dzisiejszych czasach. To, co państwo kreślicie nijak się ma do możliwości finansowych, kontraktowych z NFZ. (…) W myśl nowych założeń mają być tylko cztery oddziały. Nic nowego nie możemy zaoferować. Taka jest linia polityczna oraz możliwości finansowe budżetu państwa i NFZ”.

Brutalny realizm prezesa sugerujący, że nie dostaniecie swoich pawilonów (i co mi zrobicie?!), obruszył nawet starostę:

Starosta Józef Matysiak: „To nie są „szklane domy”, tylko realne oczekiwanie sformułowane w umowie. Jest kwestią otwartą to, jak osiągnąć pewne cele. (…) Obowiązuje też aneks do umowy dzierżawy, w którym określono do końca 2019 roku termin budowy pawilonu”.
  
Jak ktoś ma dobrą pamięć, to pewnie wie, że pawilony to już powinny być czynne. Wszak przed aneksem to też nie były „szklane domy”, tylko realne oczekiwanie sformułowane w umowie.  I nikt inny jak właśnie starosta Matysiak podpisał aneks wydłużający czas realizacji zobowiązania stojącego po stronie AMG. Zdaje się, że z własnej, nieprzymuszonej woli. A teraz się chłop skarży:

Starosta Józef Matysiak: „Współpraca jest trudna. Mamy zastrzeżenia co do sposobu wdrażania działań oszczędnościowych i sposobu redukcji personelu. Nie mamy również zgodności w kwestii podejścia do dostosowania, jak i modernizacji, rozbudowy szpitala. Dyskutujemy o tym. Umowa dzierżawy ma zapisy pozwalające na jej rozwiązanie. Nie zachodzą jednak przesłanki, żeby w tej chwili ją zakończyć”.

Chciałoby się zadać pytanie: a jakie przesłanki musiałyby zajść, żeby nasz starosta przestał być notariuszem cudzej woli? Pawilony miały być, a nie ma. I nie był to powód do rozwiązania umowy. Przez miesiące, o ile nie lata, AMG zalegało z opłacaniem czynszu dzierżawnego, i to też nie był wystarczający powód. Ani kontrowersyjna redukcja personelu, ani opisywane braki leków, ani wyłączone telefony plus parę innych historii ćwierkanych przez rawskie wróble, nie były ani z osobna, ani razem, dostatecznym powodem.  To co jeszcze dzierżawcy mają zrobić, żeby wreszcie powstały jakieś przesłanki?
I w takim to właśnie punkcie jesteśmy. Z dzierżawcą, który robi, co chce. I z notariuszem cudzej woli, który przyjmie więcej niż papier.

P.S. Na marginesie… to będzie cykl tematów, gdzie motywem przewodnim będzie artykuł prasowy, program radiowy bądź telewizyjny. Plus autorski komentarz, który zawsze będzie na tyle subiektywny, na ile jest to możliwe.

1 komentarz: