poniedziałek, 27 października 2014

Biliśmy do nieprzytomności...

 Z początkiem roku 1944 dywizja kościuszkowska stacjonowała w okolicach Smoleńska. W marcu i kwietniu część oficerów, przeważnie pionu politycznego, otrzymało wezwania na kurs w Kujbyszewie.
Minął rok z lekką górką od czasu, gdy Wanda Wasilewska, wezwana na rozkaz Stalina, otrzymała dyspozycje utworzenia politycznej reprezentacji polskiej w Związku Sowieckim pod nazwą Związku Patriotów Polskich. Kolejnym krokiem było utworzenie dywizji kościuszkowskiej pod dowództwem Berlinga. W ostatnim kwartale 1943 r., pod Moskwą, został wyszkolony Samodzielny Batalion Szturmowy, przeznaczony do działań rozpoznawczych i dywersyjno-sabotażowych na terenie Polski oraz utrzymywania łączności z Moskwą przez lokalne grupy partyzanckie podporządkowane komunistom. Pozostało już jedynie sformować podstawy pod przyszłe zbrojne ramię partii i temu właśnie miał służyć kurs w Kujbyszewie.
Narracja postkomunistyczna utrzymuje, iż dywizja kościuszkowska w zasadzie składała się z takich samych Polaków jak inne zbrojne formacje polskie w kraju i na Zachodzie. W skrócie rzecz ujmując: jedni zdążyli do Andersa a inni nie. Otóż przeczą temu fakty i to już na poziomie dowódcy kościuszkowców, bowiem akurat Berling z Andersem mógł wyjść, a jednak pozostał w Sowietach, aby wiernie służyć Stalinowi.
„Tylko od maja 1943 r. do lipca 1944 r. w uznawanych za polskie formacje zbrojne w ZSRS służyło około 6500-7000 „czerwonoarmiejców” (ponad 65% kadry oficerskiej). W latach 1943-1945 w polskiej armii Stalina służyło blisko 20 000 Sowietów. Pełnili oni najważniejsze funkcje w Sztabie Głównym WP (ok. 70% stanowisk). W 100% opanowali stanowiska szefów oddziałów, zaś w 86,5% zastępców szefów oddziałów i szefów wydziałów. Nie może więc budzić zdziwienia stanowisko legalnych władz polskich na uchodźstwie, które już w lipcu 1943 r. wojsko Berlinga uznały za integralną część Armii Czerwonej”(1)


Obrazek
"Kujbyszewiacy" - absolwenci szkoły NKWD


Szkoła oficerska 366

Kandydaci na kurs w Kujbyszewie zostali wybrani, drogą wielostopniowej selekcji, jako najlepiej rokujący spośród wszystkich dostępnych kadr służących w wojsku Berlinga. „Prawdopodobnie w lutym 1944 r. Stanisław Radkiewicz i Eugeniusz Szyr, starannie wytypowali ponad 200 budzących szczególne zaufanie kościuszkowców, przeważnie funkcyjnych żołnierzy politycznych.(…)
W teczkach personalnych absolwentów znajdują sie tzw. sprawki, w których dowódcy ich jednostek dokonali charakterystyki poszczególnych kandydatów, zwracając szczególna uwagę na ich stosunek do Związku Sowieckiego. Większość z nich datowana jest najczęściej na pierwszą połowę lutego 1944 r. Z kolei w drugiej połowie lutego 1944 r. sporządzano powtórne opinie, kontrasygnowane przez kompanijnych „politruków”.
Ponadto w trzeciej dekadzie lutego kandydaci otrzymywali drobiazgowe kwestionariusze do wypełniania w języku polskim i rosyjskim. Na ich podstawie oficerowie NKWD badali ich wiarygodność.”(2)
Szkoła w Kujbyszewie była pod bezpośrednim zarządem NKWD, komendantem został płk NKWD Dragunow, zastępcą do spraw szkolenia płk NKWD Somow a zastępcą do spraw polityczno-wychowawczych Ajzen Lajb Wolf, w PRLu lepiej znany jako Leon Andrzejewski. Z jego raportów do Centralnego Biura Komunistów Polski(utajniona struktura decyzyjna stojąca nawet ponad ZPP), wiemy więcej o tym, jak wyglądały te szkolenia.
"W szkole uczy się 218 osób, z nich 44 oficerów. Polaków z Polski 168, Polaków sowieckich 50. Członków Partii lub Komsomołu w ZSRR 38. Członków partii lub komsomołu w Polsce 6, czł. st[?] Harcerza - 28, TUR - 1, Wici - 1, Koło Młod. Lud. - 1, KM Wiejs. - 1, Sokół - 1. Ukraińców 6, Białorusów 5, Żydów przyznających się do narodowości 2, nieprzyznających się 7. Nie rozmawia w ogóle po polsku 8, rozmawia b. słabo 21. Reszta rozmawia słabo. Z rdzennej Polski tylko 16 osób".
Szczególnym zmartwieniem Ajzena był brak znajomości języka polskiego u kursantów. Gdy charakteryzował i oceniał grupę najsłabszych, wymieniając później ich nazwiska, widział ten problem na szerszym tle: "Wątpliwym jest również czy mogą robić odpowiedzialną robotę Polacy z polskich szkół, którzy po prostu pisać nie umieją. Już nie chodzi o błędy, a chodzi o to, że ludzie ci nie mają szerszych zainteresowań, są ograniczeni i tępi. Uczą się źle lub słabo. I ich obecność na kursach potwierdza, jak nieudolnie podbierano kadry".
Do problemu braku znajomości języka polskiego Ajzen wrócił jeszcze w podsumowaniu swoich spostrzeżeń: "20 % ludzi, którzy słabo znają język polski lub nie znają go wcale. Wykorzystani będą mogli być tylko, jeśli intensywnie zaczną uczyć się języka. Odpowiednią pracę zmierzającą do stworzenia zainteresowania językiem przeprowadziłem. Po powrocie będę kontynuował tę pracę". (3)
Mimo tego, że jak wpajano kursantom byli oni „najlepszymi z najlepszych”, to należy pamiętać, że to nie inteligencja i poziom wykształcenia były najważniejszymi kryteriami doboru uczestników kursu. Znaczna cześć z nich nie była w ogóle przyzwyczajona
do nauki, a to dodatkowo utrudniało im przyswajanie wiedzy. Dlatego też, jak wspominał jeden z uczestników wykładowcy wkładali „maksimum wysiłku i serca, aby w jak najprzystępniejszy sposób przekazać swoje wiadomości i doświadczenie”.(2)

Obrazek
Zaświadczenie odbycia kursu NKWD w Kujbyszewie dla jednego z uczestników. Data: 31 lipca 1944 r. Podpisał: płk NKWD Dragunow, komendant kursu. /IPN/

Szkolenie zakończyło się 31 lipca 1944 r. Absolwenci otrzymali lakoniczne charakterystyki, które oceniały ich zdolność do pracy. W zależności od tej oceny byli dalej kierowani do zadań operacyjnych(wywiad, kontrwywiad), śledczych lub agenturalnych. Ale mogli już działać praktycznie. Przez Moskwę dotarli do Lublina, gdzie wszyscy „kujbyszewiacy” zostali przekazani do dyspozycji kierownika Resortu Bezpieczeństwa Publicznego PKWN Stanisława Radkiewicza. Znane są trzy rozkazy na mocy, których Radkiewicz skierował trzy grupy do organizowania struktur aparatu bezpieczeństwa w Białymstoku, Lublinie i Rzeszowie (tylko te tereny były już „wyzwolone”).
W październiku 1944 roku do Kujbyszewa trafiła druga grupa wybranych kandydatów. Drugie szkolenie, ostatnie w czasach wojennych, zakończyło się w marcu 1945 roku.


Obrazek
Podpisanie paktu polsko-radzieckiego o przyjaźni, pomocy wzajemnej oraz współpracy, n/z od prawej: Józef Stalin, Bolesław Bierut, Wanda Wasilewska. Moskwa, 21 kwietnia 1945 r./Agencja FORUM


Wyzwolenie

„Ciekawych wniosków dostarcza szczegółowa analiza przebiegu służby w strukturach UB/SB absolwentów wspomnianego kursu NKWD w Kujbyszewie. W momencie podjęcia służby byli oni traktowani jako awangarda i ścisła elita. Pod względem wyszkolenia i wiedzy operacyjnej mieli niewątpliwą przewagę nad swoimi kolegami z pracy, którzy przychodzili do służby z szeregów oddziałów partyzanckich AL lub nie mając za sobą żadnego doświadczenia.
Zdecydowana większość „kujbyszewiaków” trafiła początkowo do organizowania struktur terenowych (wojewódzkich i powiatowych). W pierwszych latach trudno szukać ich nazwisk w strukturach centralnych (RBP i MBP), wyjątek stanowi jedynie kilka osób.” (2)


W Rawie pierwszym szefem Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego został Michał Gołdys. Funkcję pełnił począwszy od 23 stycznia 1945 r. Niewątpliwie Gołdys jest postacią zasługującą na bliższy ogląd, toteż z pewnością w bliskiej przyszłości zostanie mu poświęcony odrębny temat. W tym momencie wypada jedynie nakreślić, iż w szeregach Armii Czerwonej walczył w obronie Stalingradu by później trafić do „kościuszkowców”, gdzie został zastępcą dowódcy 1. samodzielnego batalionu moździerzy do spraw politycznych. W czasie gdy wybrani przyjaciele z dywizji  jechali do Kujbyszewa, Gołdys został skierowany do Wyższej Szkoły Oficerów Polityczno-Wychowawczych w Moskwie (tutaj z pewnością wszyscy opanowali sztukę pisania i czytania a niektóre absolwentki potrafiły nawet zostać żonami czołowych literatów, czołowych oczywiście w PRLu). Bezpośrednio po moskiewskiej szkole, jako porucznik i szef grupy desantowej został zrzucony do Puszczy Nalibockiej w rejon sowieckiego zgrupowania partyzanckiego Czernyszewa. Przez około pół roku aktywnie „wyzwalał” Podlasie by w końcu trafić do Rawy. Funkcję szefa PUBP przestaje pełnić z dniem 1 maja 1945 r. Zostaje aresztowany za nadużycie władzy i skazany przez sąd wojskowy w Łodzi na 10 lat więzienia. Zanim jednak trafił za kratki zdołał zorganizować urząd i wypracować z podwładnymi skuteczne metody walki z reakcją.

W archiwum Żydowskiego Instytutu Historycznego można zapoznać się z relacją Dawida Taśmy. Relacja dotyczy lat 1939-1945 i opisuje „położenie Żydów w Rawie Mazowieckiej pod okupacją hitlerowską. (…). Autor zbiegł z transportu, cała jego rodzina zginęła. Autor ukrywał się u znajomych chłopów w Mroczkowicach, we wsi Kierz, w Krzemienicy, we wsiach Sierzchowy i Chociw. Zarabiał na życie krawiectwem, współpracował z konspiracyjną AL. Po wyzwoleniu pracował w Urzędzie Bezpieczeństwa w Rawie Mazowieckiej”.
Artur Gut w jednej ze swoich licznych prac poświęconej tamtym czasom przytacza fragment z 25-stronicowej relacji Dawida Taśmy: „Rozpoznawszy Sowietów z radości pocałowałem tank. Na pytanie komandira sowieckiego dlaczego całuję tank, odpowiedziałem, że to chwila mego wyzwolenia. […] Udałem się do Rawy Mazowieckiej razem z wojskiem. Całe miasto było zbombardowane. Dużo trupów leżało na ulicach. Zgłosiłem się w N.K.W.D. i opowiedziałem im o sobie. Przyjęli mnie bardzo dobrze. Zaproponowali mi pracę u siebie. Ja wskazałem im tych Polaków, którzy współpracowali z Niemcami. Dostałem mieszkanie, zgłosiłem się do władz polskich – nowoutworzonych w Rawie. Zaproponowano mi pracę przy organizowaniu PPRu wspólnie z komandirem N.K.W.D. Pracowałem następnie w U.B. W lasach zaczęły się tworzyć bandy. Z ramienia PPR ja organizowałem peperowców do walki z bandami, rozdawałem broń, brałem udział w obławach u członków bandy, z których wielu aresztowaliśmy.” (4) O metodach postępowania z aresztowanymi sam Taśma wspomina: „biliśmy do nieprzytomności”.



(1) – Sławomir Cenckiewicz – Długie ramię Moskwy. Wywiad wojskowy Polski Ludowej 1943-1991, str.45-46
(2) - Sławomir Poleszak – „Pomoc” sowiecka przy tworzeniu komunistycznego aparatu bezpieczeństwa w Polsce. Piotrkowskie Zeszyty Historyczne, T. 11 (2010)

(4) - ARCHIWUM ŻYDOWSKIEGO INSTYTUTU HISTORYCZNEGO, SYGN. 301/2010, RELACJA DAWID TAŚMA, Artur Gut – Wyzwoleni i zniewoleni.

3 komentarze:

  1. Warto dodać, że Gołdys był rodowitym rawianinem. Urodził się w Rawie w 1901 roku.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadza się, niniejszy wpis to tylko wstęp, myślę, że trzeba bliżej przybliżyć sylwetkę pierwszego szefa rawskiego UB.

    OdpowiedzUsuń
  3. Na pierwszym zdjęciu nie żadni Kujbyszewiacy, a żolnierze oddziału Leona Taraszkiewicza ''Jastrzębia''. On sam kuca przy erkaemach. Zdjecie robione zimą 1946 w okolicach Włodawy.

    OdpowiedzUsuń