Tak przy okazji wczorajszego materiału TVP.Info o nielegalnym zbieraniu podpisów na listach kandydata na kandydata. Już nawet nie idzie o to, że „„Kto dopuszcza się nadużycia w sporządzaniu list z podpisami obywateli zgłaszających kandydatów w wyborach lub inicjujących referendum – podlega karze pozbawienia wolności do lat 3”. Chodzi o coś zupełnie innego, w chwili obecnej nawet ważniejszego.
Jak widzieliśmy wejść do takiego punktu mógł sobie każdy. Ot, tak z ulicy. I w zamkniętym pomieszczeniu, bez zachowania dystansu, bez środków ochrony, dokonać czynności złożenia podpisu. Gołą ręką poprzeglądać listy, sięgnąć po ogólnie dostępny długopis, wymienić poglądy face to face, po czym opuścić lokal otwierając drzwi, które jak tylko ktoś chce, gołą ręką otwiera każdy.
I tak w wielu miejscach po całej Polsce. Dziesiątki tysięcy obywateli, a może i więcej, narażonych na kontakt i zakażenie. I ci którzy przyszli złożyć podpis, ale także, ci którzy przyszli załatwić zupełnie inną sprawę. Po czym udają się do domu, gdzie czekają na nich rodziny.
Wszyscy pamiętamy narrację o „zabójczych kopertach”. Rozważania o zagrożeniu, jakie do naszego domu może przynieść kurier czy listonosz. Politycy opozycji robili wszystko byle udało się przenieść termin wyborów.
Ci sami politycy dzisiaj robią za agenturę koronawirusa. I wpychają w jego ręce nieświadomych ludzi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz