czwartek, 7 grudnia 2017

Szlachetne zdrowie



W marcu 2017 roku Wojewoda Łódzki prof. Zbigniew Rau, otrzymał Skargę na działalność podmiotu prowadzącego szpital w Rawie Mazowieckiej, sygnowaną podpisami grupy radnych Rady Miasta Rawa Mazowiecka, Rady Powiatu Rawskiego i Rad Gmin z terenu Powiatu Rawskiego. Jako radni zwracaliśmy się do Wojewody Łódzkiego z prośbą o podjęcie w trybie pilnym wszelkich niezbędnych kroków administracyjnych, prawnych i nadzorczych celem ratowania naszego szpitala.
W naszym piśmie wskazaliśmy, że realizacja umowy dzierżawy szpitala od samego początku jej funkcjonowania „nie przebiegała i nadal nie przebiega w sposób prawidłowy. Spółka płaciła czynsz dzierżawny z opóźnieniem bądź za niektóre miesiące nie płaciła w ogóle, do chwili obecnej nie zrealizowała zamierzenia inwestycyjnego w postaci budowy nowego pawilonu, co uniemożliwiło powstanie Szpitalnego Oddziału Ratunkowego. Ponadto spółka nie przedstawiła wymaganych umową dowodów opłacenia ubezpieczenia budynków szpitala, nie przekazywała wymaganych sprawozdań finansowych”(1)

Odmowy przyjęć do rawskiego szpitala ze skierowaniem:(2)
2015: 1265
2016: 4837

W dalszej części Skargi poinformowaliśmy Wojewodę, że „wydzierżawienie szpitala prywatnej spółce AMG Centrum Medyczne Sp. z o.o. doprowadziło do wielu patologii – wystarczy wskazać braki w dostępności leków, braki materiałów do urządzeń reanimacyjnych, niemożność skorzystania z aparatów do diagnostyki obrazowej z uwagi na ich częste i długotrwałe awarie, trudności w bieżącym funkcjonowaniu placówki (czasowe odłączenia energii elektrycznej, telefonów, Internetu)”.
Wskazaliśmy, że „kontrakty na świadczenie usług medycznych zawarte z Narodowym Funduszem Zdrowia nie są realizowane w sposób prawidłowy, rzetelny i z korzyścią dla pacjentów, na co wskazują kary finansowe nakładane przez NFZ”.
Podkreślaliśmy, że „znane są również przypadki odmowy przyjęcia pacjentów i odsyłania ich do sąsiednich szpitali pod pretekstem np. braku miejsc (choć obłożenie szpitala nie było pełne) czy braków w lekach lub sprzęcie medycznym”.
W konsekwencji pozostało nam zauważyć, że „organ nadzorczy poprzez swoje działania wobec szpitala i jego dzierżawcy (a właściwie przez ich zaniechanie) nie wykonuje w sposób dostateczny swoich obowiązków ustawowych, naraża bezpieczeństwo pacjentów oraz podkopuje fundamenty bezpieczeństwa w zakresie ochrony zdrowia dla mieszkańców Rawy Mazowieckiej i Powiatu Rawskiego, którzy doskonale wiedząc o skali zaniedbań
 i marnej jakości opieki medycznej wybierają coraz częściej placówki w powiatach ościennych”.

Liczba hospitalizacji w Szpitalu św. Ducha w Rawie Maz:
2015: 5716
2016: 4317 

W czerwcu otrzymaliśmy odpowiedź, w której Wojewoda Łódzki informuje, iż zwrócił się do Wojewody Śląskiego jako organu rejestrowego „o przeprowadzenie kontroli w Szpitalu Św. Ducha w Rawie Mazowieckiej. Wojewoda Śląski zapewnił, że wnioskowana kontrola zostanie przeprowadzona w możliwie najbliższym terminie, po zakończeniu trwających postępowań kontrolnych spółki AMG Centrum Medyczne      w innych podmiotach leczniczych. Skierowane zostało dodatkowo wystąpienie do Wojewody Śląskiego o możliwość upoważnienia do kontroli pracowników Wojewody Łódzkiego, przez ten organ”.
Ponadto Wojewoda przekazał informacje z naszej skargi do Łódzkiego Oddziału Wojewódzkiego Narodowego Funduszu Zdrowia.

Liczba porodów w rawskim szpitalu:
2015: 258
2016: 147

W wyniku przeprowadzonych czynności kontrolnych, ostatni z wymienionych organów, dokonał „negatywnej oceny realizacji umów (co zostało opisane w przekazanym świadczeniodawcy wystąpieniu pokontrolnym) 
w następujących obszarach:

- Warunki lokalowe,
- Zaopatrzenie w leki, dostępność do badań oraz organizacja pracy,
- Spełnianie minimalnych norm zatrudnienia pielęgniarek i położnych,
- Badania diagnostyczne,
- Ratownictwo medyczne,

W konsekwencji, „mając na uwadze wszystkie przedstawione powyżej nieprawidłowości Łódzki Oddział Wojewódzki Narodowego Funduszu Zdrowia powiadomił o zaistniałej sytuacji Wojewodę Łódzkiego, Łódzki Urząd Wojewódzki, Starostę Powiatu w Rawie Mazowieckiej i Prokuraturę Rejonową w Rawie Mazowieckiej o możliwości zagrożenia zdrowia i życia pacjentów, powstałych na skutek działań/zaniechań osób działających w imieniu kontrolowanego podmiotu leczniczego”. (3)
W dalszej części pisma, wspomniany organ „informuje, iż mając na uwadze wyżej wymienione, negatywnie ocenione działania AMG Centrum Medyczne sp. z o.o., realizującego umowy w zakładzie leczniczym Szpitala Św. Ducha w Rawie Mazowieckiej, Dyrektor ŁOW NFZ obciążył powyższy podmiot kara umowną za rok 2016 i 2017 o łącznej wartości 420.176 PLN”. W innym piśmie cytowany organ informuje, że „w dniu 26 maja 2017 roku do Świadczeniodawcy przesłano ostateczne stanowisko ŁOW NFZ będące odpowiedzią na zastrzeżenia do wystąpienia pokontrolnego złożonego przez Szpital Św. Ducha w Rawie Mazowieckiej. W stanowisku tym Dyrektor ŁOW NFZ podtrzymał postanowienia zawarte w wystąpieniu pokontrolnym”.

Ilość wykonanych badań USG:
2015: 5142 badania
2016: 1804 badania

14 lipca 2017 roku, na potrzeby Zarządu Powiatu, został sporządzony Protokół z kontroli przeprowadzonej w AMG Centrum Medyczne Sp. z o.o. Jest to kontrola doraźna mająca za cel wypełnienie zobowiązań wynikających z umowy dzierżawy. Dotychczasowa historia i treść tych protokołów pozwala Zarządowi Powiatu spać spokojnie. Kontrole zewnętrzne podważają jednak ten błogostan. Każdy może porównać przenikliwość kontrolujących zestawiając chociażby Protokoły sporządzane na rzecz Zarządu Powiatu 
i kontrolę NFZ.

Jednak największą wadą wszystkich kontroli jest całkowite pomijanie sytuacji finansowej podmiotu dzierżawiącego rawski szpital.

Odwołajmy się do Opinii biegłego rewidenta badającego sprawozdanie finansowe AMG Centrum Medyczne Sp. z o.o. za rok obrotowy 2016. W punkcie IV możemy przeczytać:
Naszym zdaniem, zbadane sprawozdanie finansowe:
a) przekazuje rzetelny i jasny obraz sytuacji majątkowej i finansowej AMG Centrum Medyczne Sp. z o.o. na dzień 31.12.2016r., jak też jej wynik finansowy za rok obrotowy od 01.01.2016r. do 31.12.2016r.(…)
b) zostało sporządzone, na podstawie prawidłowo prowadzonych ksiąg rachunkowych, oraz
c) jest zgodne co do formy i treści z obowiązującymi AMG Centrum Medyczne Sp. z o.o. przepisami prawa i postanowieniami aktu założycielskiego spółki.

Nie mamy więc najmniejszych podstaw wątpić w dane zawarte w Bilansie czy Rachunku zysku i strat. A jak one wyglądają?
(pierwsze dane za rok 2016, w nawiasie dane za rok poprzedni 2015)

Przychody netto ze sprzedaży 30,11 mln (32,24 mln)
Koszty działalności operacyjnej 31,23 mln (34,10 mln)
Zysk (strata) z działalności operacyjnej -2,21 mln (-1,61 mln)
Zysk (strata) brutto -2,38 mln (-2,08 mln)
Zysk (strata) netto -2,14 mln (-2,19 mln)
Zysk (strata) z lat ubiegłych -8,51 mln (-6,17 mln)
Kapitał własny -10,51 mln (-8,21 mln)
Aktywa razem 8,06 mln (9,47 mln)
Zobowiązania i rezerwy na zobowiązania 18,58 mln (17,67 mln) (4)

Praktycznie od początku bieżącej kadencji rady powiatu rawskiego alarmowaliśmy o nieprawidłowościach w funkcjonowaniu największej placówki zdrowia. Zarząd Powiatu Rawskiego pozostawał głuchy na nasze informacje.
Obecnie, kolejne kontrole ze strony organów państwowych ujawniają coraz większą skalę patologii dziejącej się w rawskim szpitalu, a wszystko to dzieje się przy milczącej akceptacji ze strony władz powiatu rawskiego.

W związku z powyższym na ostatniej sesji rady powiatu rawskiego wystąpiliśmy z pisemnym zaproszeniem dla Starosty Matysiaka do wzięcia udziału w publicznej debacie na temat funkcjonowania i przyszłości szpitala św. Ducha. Poza wskazanymi powyżej informacji otrzymaliśmy i nadal otrzymujemy wiele niepokojących sygnałów od mieszkańców. Starosta jednak odmówił uczestnictwa. Żałujemy, że osoba na której spoczywa obowiązek nadzoru nad opieką zdrowotną na terenie powiatu rawskiego ucieka od odpowiedzialności i boi się stanąć twarzą w twarz z mieszkańcami, stwierdzając w odpowiedzi : (...)miejscem właściwym do publicznego omawiania spraw związanych z działalnością powiatu jest budynek Starostwa Powiatowego(....).

Pan starosta nie zauważył, że sprawy rawskiego szpitala już dawno wyszły z budynku Starostwa Powiatowego , czego najlepszym dowodem jest chociażby wczorajszy tekst w Dzienniku Łódzkim. I raczej jest to dopiero kamyczek na górze, niż lawina na dole. 

Cytowane fragmenty pochodzą z:

(1)  Skarga na działalność podmiotu prowadzącego szpital szpital w Rawie Mazowieckiej skierowana do wojewody łódzkiego w dniu 06.03.2017 przez Grupę radnych Rady Miasta Rawa Mazowiecka, Rady Powiatu Rawskiego oraz Rad Gmin z terenu Powiatu Rawskiego
(2) 
- Sprawozdanie z działalności szpitala św. Ducha w Rawie Mazowieckiej - zakres udzielonych świadczeń w roku 2015 (załącznik nr 2 do pisma AMG RM VI 074/75/16 z dnia. 11.02.2016 r.
- Sprawozdanie z działalności szpitala św. Ducha w Rawie Mazowieckiej - zakres udzielonych świadczeń w roku 2016 (załącznik nr 2 do pisma AMG RM VI 074/42/2017 
(3) Wyniki kontroli przeprowadzonej przez Łódzki Oddział Wojewódzkiego Narodowego Funduszu Zdrowia w szpitalu św. Ducha w dniach 19.01.2017 r. do 21.03.2017 r.
(4) Sprawozdanie finansowe spółki AMG Centrum Medyczne sp. z.o.o za 2016 rok.

środa, 17 maja 2017

Z życia rawskiego starostwa cz. 2



Kontynuując cykl tekstów o funkcjonowaniu rawskiego starostwa chciałbym napisać kilka słów o chyba najbardziej medialnym (niestety najczęściej w negatywnym znaczeniu tego słowa) - Wydziale Polityki Społecznej Starostwa Powiatowego w Rawie Mazowieckiej, na czele którego stoi dyrektor Andrzej Latek.

Od dłuższego czasu, do nas jako radnych dochodziły od różnych osób i środowisk bulwersujące sygnały           o zaległościach w płatności składek ZUS na rzecz pracowników powiatowych placówek oświatowych i wychowawczych.

Sprawa jest na tyle poważna, że jako Klub Radnych PIS Rady Powiatu Rawskiego zmuszeni byliśmy się jej bliżej przyjrzeć.

Na ostatniej sesji Rady Powiatu Rawskiego, w dniu 6 kwietnia 2017 r. zgłosiliśmy interpelację w przedmiotowej sprawie, w której zażądaliśmy stosownych wyjaśnień:

Interpelacja

odpowiedź

Muszę przyznać szczerze, że odpowiedź, którą otrzymaliśmy jest zatrważająca.


Zaległości w płatności składek ZUS wystąpiły we wszystkich szkołach ponadgimnazjalnych oraz Zespole Placówek Specjalnych oraz Poradni Psychologicznej, dotyczyły one okresu października i listopada 2016 r.

Zestawienie zaległości:
1. Zespół Szkół Ogólnokształcących w Rawie Maz. - 113 975,68 zł
2. Zespół Szkół-Centrum Edukacji Zawodowej i Ustawicznej w Rawie Maz. - 234 957,86 zł
3. Zespół Placówek Specjalnych w Rawie Maz. - 197 809,18 zł
4. Zespół Szkół Ponadgimnazjalnych w Rawie Maz. - 169 531,84 zł
5. Zespół Szkół Ponadgimnazjalnych w Białej Rawskiej – 65 263,33 zł
6. Poradnia Psychologiczna w Rawie Maz. - 53 605, 75 zł

Łączna kwota zaległości to: 835 143,64 zł 

Jako powód powstania zaległości Zarząd Powiatu Rawskiego podaje niską kwotę subwencji oświatowej. 
W tym momencie należy zadać pytanie, w jaki sposób władze powiatu gospodarują pieniędzmi pochodzącymi z subwencji?
Warto wspomnieć, że jej kwota jest znana już w momencie uchwalenia budżetu na kolejny rok. Przyjąć więc należy, że niestety ale powstanie zaległości jest już wkalkulowane na początku roku budżetowego. 
Z racji rozległości i złożoność gospodarowania środkami finansowymi powiatu rawskiego myślę, że ten temat zasługuje, w niedalekiej przyszłości na oddzielny artykuł.



Drążąc sprawę dalej wystąpiłem z kolejną interpelacją, w której poprosiłem o udzielenie informacji czy zaległości zostały spłacone oraz czy podobne zaległości wystąpiły w latach poprzednich.

Interpelacja nr 2
odpowiedź nr 2



Z odpowiedzi, którą otrzymałem wynika, iż dopiero w marcu 2017 spłacono wszelkie zaległości.


Kolejną budzącą niepokój jest informacja, że podobne zaległości, w kwocie 435 674, 86 zł wystąpiły w roku 2015.

Radni Powiatu Rawskiego oczywiście o tym fakcie nie zostali poinformowani (szczególnie dziwi mnie to z racji, tego, że zasiadam w komisji oświaty).

Podsumowując –gołym okiem widać wzrastającą tendencję powstania zaległości:

2015 - 435 674, 86 zł
2016 - 835 143,64 zł

W związku z tym należy chyba postawić niechlubne pytanie – ile wyniosą zaległości w płatności składek ZUS w roku 2017?





wtorek, 11 kwietnia 2017

Z życia rawskiego starostwa cz. 1




Odchodząc na chwilę od tematów związanych z rawskim szpitalem, chciałbym napisać kilka zdań odnośnie Wydziału Geodezji, Katastru i Gospodarki Nieruchomościami w Starostwie Powiatowym w Rawie Mazowieckiej.

Jakiś czas temu dotarły do mnie, jako radnego sygnały o długim czasie oczekiwania na wpis do ewidencji map do celów projektowych.

W związku z powyższym postanowiłem bliżej przyjrzeć się tej sprawie. Na sesji rady powiatu w dniu 21 marca 2017 r. uzyskałem szczątkowe informacje dotyczące czasu oczekiwania na wpis do ewidencji map do celów projektowych. Wynikało z nich iż, iż termin oczekiwania wynosi do miesiąca czasu.

Z informacji, które posiadałem wynikało, iż identyczna czynność w Starostwie Powiatowym w Skierniewicach jest wykonywana w terminie do 7 dni.

W dniu 23 marca 2017 roku wystąpiłem z interpelacją w tej sprawie, prosząc o wyjaśnienie powodów, dla których czas oczekiwania w naszym powiecie jest tak dlugi oraz jakie działania zamierzają podjąć wspólnie Zarząd Powiatu Rawskiego oraz Wydział Geodezji, Katastru i Gospodarki Nieruchomościami.


Jakie informacje uzyskałem? 


Średni okres oczekiwania na wpis do ewidencji map do celów projektowych wynosi u nas aż 19 dni (jest to średni okres czasu, więc można sobie wyobrazić, że niektóre sprawy załatwiane są od ręki, a niektóre ponad miesiąc)


Jak władze powiatu zamierzają ten problem rozwiązać, można przeczytać w pkt 4 odpowiedzi.
Niezwykle interesujący jest podpunkt 4 – "zwiększenie zatrudnienia).


W tym miejscu pragnę zwrócić uwagę, iż w Starostwie Powiatowym w Rawie Mazowieckiej zatrudnionych jest 96 osób, w tym 15 w rzeczonym wydziale (dane na dzień 09.12.2015 r.) 

Niezwykle dziwi fakt, iż przy tym poziomie zatrudnienia konieczne jest tworzenie kolejnych etatów, tak by doprowadzić do normalizacji tylko jednej poruszonej kwestii, tak by ułatwić życie mieszkańcom.


Mam głęboką nadzieję, że zostaną wprowadzone skuteczne zmiany, które pozwolą na to by zdecydowanie przyśpieszyć procedury, by termin "niezwłocznie" nie oznaczał ani 14, 19 dni czy 30 dni.



Interpelacja 


Odpowiedź


W kolejnym odcinkach z serii "Z życia rawskiego starostwa..." będę się przyglądał innym ważnym i istotnym zagadnieniom.


Jeśli Państwo posiadacie jakieś uwagi dotyczące pracy poszczególnych wydziałów starostwa proszę o zgłaszanie.



piątek, 17 marca 2017

Nie ma jak w domu


A więc doczekaliśmy się. Jutro wracamy na swoje, po długiej tułaczce wreszcie ponownie będziemy u siebie. Nowy stadion Widzewa, jak na środki przeznaczone na jego budowę, prezentuje się doskonale.



Mecz otwarcia nowego stadionu zapowiada się okazale. Bilety dawno wyprzedane. A w zasadzie karnety. Nie każdy wie, że kibice Widzewa ustanowili krajowy rekord w sprzedaży karnetów na rundę wiosenną, zostawiając za plecami takie potęgi jak Lech i Legia. Sprzedano ponad piętnaście tysięcy sztuk. Byłoby pewnie więcej, ale zarząd wstrzymał sprzedaż, bowiem liczba niebezpiecznie zbliżyła się do pojemności nowego stadionu. A więc pomimo wszystkich kłopotów, jakie w ostatnich latach spotkały nasz klub od strony sportowej, potencjał fanów jest ciągle na najwyższym poziomie.    

Uroczystość otwarcia uświetni obecność kilkuset gości. Szykuje się mocna reprezentacja polityczna, od przedstawicieli rządu, przez licznych parlamentarzystów, po liczne rzesze działaczy samorządowych z regionu łódzkiego, a także często ze znacznie dalszych rejonów Polski.  
Nie zabraknie oczywiście przedstawicieli władz polskiej piłki w tym, co jest oczywiste, tych z najwyższej półki. Licznie przybędą byli piłkarze Widzewa, twórcy jego wieloletniej potęgi. Nie może zabraknąć, i nie zabraknie, celebrytów, aktorów, przedstawicieli licznych mediów a także przedstawicieli biznesu, tego małego, średniego ale też i tego z najwyższej ligi. 
Szczególnie cieszy fakt, że swoją obecność zapowiedział kompozytor Michał Lorenc, autor Tańca Eleny, utworu, który od wielu lat pełni rolę nieformalnego hymnu kibiców Widzewa.  

Nowy stadion nocą przy Tańcu Eleny

Oczywiście muszą być niespodzianki, toteż organizatorzy szczegółowy plan uroczystości okryli zasłoną tajemnicy. Podobnie jak kibice, którzy zapowiadają, iż takiego show na trybunach, w naszej dotychczasowej działalności jeszcze nie było. I nie ma szans na żadne przecieki, wszystko ujawni się dopiero na stadionie.  
Przeszliśmy długą drogę, od kilkunastu lat, jako kibice nie jesteśmy dziećmi sukcesu. Mistrzostwa i zaszczyty były przeznaczone dla innych. Były ciężkie chwile, kiedy wątpliwe było nie tylko posiadanie nowego stadionu, ale i samo istnienie klubu. A część spośród osób, które jutro będą się grzać i puszyć w pełnym blasku, robiła wszystko, co mogła, aby ten stadion nie powstał, lub powstał w całkiem innym miejscu. Do tych tematów trzeba będzie wrócić i je opisać. Bo to były działania, łagodnie określając, podłe. Chyba najlepiej oddaje to wypowiedź na blogu jednego z dziennikarzy, szczególnie intensywnie zajmującego się wówczas sprawą stadionów w Łodzi, Szymona Bujalskiego:

To, co w mojej ocenie jest pewne, to fakt, że od początku kadencji prezydent była zdeterminowana, by zbudować stadion przy al. Unii i nie zbudować go przy al. Piłsudskiego. Stąd wzięło się wykluczenie PPP na ŁKS-ie, bo „szczerze wątpię, byśmy znaleźli inwestora” i jednoczesne zaproponowanie go w tym samym czasie na Widzewie. Wszystko potoczyłoby się zgodnie z planem, gdyby nie upadek Budusa, co zakończyło inwestycję przy al. Unii. To sprawiło, że kwestię stadionu trzeba było rozważyć na nowo.

Jednak przetrwaliśmy. I jak widać, w całkiem dobrej formie. Tym bardziej cieszy fakt, że jako rawski Fan Club Widzewa, w chwilach najtrudniejszych, dołożyliśmy swoją cegiełkę do tej odbudowy. A w ujęciu symbolicznym nawet wprost do fundamentów tej odbudowy.



Do Widzewa, jutro, na Piłsudskiego !!!

wtorek, 7 marca 2017

Na marginesie...




W numerze z 2 marca Głos Rawy Mazowieckiej i okolicy zamieszcza relację pt.„Trudna współpraca”, ze spotkania radnych powiatowych z prezesem Jackiem Nowakowskim, właścicielem spółki zarządzającej naszym szpitalem. To pouczająca lektura, dość jednoznacznie pokazująca w jakim momencie (ro)zwoju szpitala jesteśmy.
Zdaniem prezesa Nowakowskiego sprawy mają się dobrze, a ostatnie kłopoty z brakiem leków, nagłośnione nawet w mediach ogólnopolskich, to pewnego rodzaju nieporozumienie, wynikające z powtórnej inwentaryzacji. Widocznie taka sama powtórna inwentaryzacja musiała być też w Złotoryi, bo tam również były problemy z lekami. Brakuje odpowiedzi, co odpowiadało za wyłączenie telefonów w Głuchowie plus kilka innych dolegliwości. Ale to wszystko szczegóły w porównaniu do pasma sukcesów wynikającego z udanej termomodernizacji i zmiany w sposobie ogrzewania. Jest więc dobrze a będzie jeszcze lepiej, gdyż AMG chce wziąć udział w konkursie na działalność zakładu opiekuńczo-leczniczego.
Jak wiadomo radni z PSL-u przyjmą więcej niż papier, ale tym razem społeczeństwo rawskiego powiatu delegowało też innych swoich przedstawicieli. I ci niestety nieustannie burzą obraz krainy mlekiem i miodem płynącej.   

Radny Jarosław Uchman: „Mam inne spojrzenie na to, co dzieje się obecnie w placówce niż prezes AMG. Zamysł przekazania szpitala był taki, by placówka była liderem w regionie. Chcieliśmy nowoczesny szpital, z jak najlepszą ofertą dla pacjentów. Natomiast prezes dziś mówi, że sukcesem jest termomodernizacja. Chcemy, żeby rozpocząć rozbudowę szpitala. Nie możemy zaakceptować takiej sytuacji, że pacjenci migrują, szukają pomocy gdzie indziej.”

Jakby nie patrzeć to jeszcze niedawno, nawet na specjalnie zwołanych konferencjach prasowych, poprzednie władze AMG i wiecznie rządzący starosta, w otoczeniu swojej świty, z uśmiechem na ustach zapewniali wszystkich, jaka to świetlana przyszłość rysuje się przed pacjentami. Byle tylko weszła w życie umowa dzierżawy. Nowe pawilony, zdecydowanie polepszona jakość usług, nawet długi SP ZOZ miały się spłacić z czynszu dzierżawnego. Jakby ktoś jeszcze uroczo sobie drzemał w tych mirażach, to boleśnie został sprowadzony na ziemię przez prezesa Nowakowskiego, odpowiadającego na wypowiedź Uchmana:

Prezes Jacek Nowakowski: „To, co pan mówi jest nierealne w dzisiejszych czasach. To, co państwo kreślicie nijak się ma do możliwości finansowych, kontraktowych z NFZ. (…) W myśl nowych założeń mają być tylko cztery oddziały. Nic nowego nie możemy zaoferować. Taka jest linia polityczna oraz możliwości finansowe budżetu państwa i NFZ”.

Brutalny realizm prezesa sugerujący, że nie dostaniecie swoich pawilonów (i co mi zrobicie?!), obruszył nawet starostę:

Starosta Józef Matysiak: „To nie są „szklane domy”, tylko realne oczekiwanie sformułowane w umowie. Jest kwestią otwartą to, jak osiągnąć pewne cele. (…) Obowiązuje też aneks do umowy dzierżawy, w którym określono do końca 2019 roku termin budowy pawilonu”.
  
Jak ktoś ma dobrą pamięć, to pewnie wie, że pawilony to już powinny być czynne. Wszak przed aneksem to też nie były „szklane domy”, tylko realne oczekiwanie sformułowane w umowie.  I nikt inny jak właśnie starosta Matysiak podpisał aneks wydłużający czas realizacji zobowiązania stojącego po stronie AMG. Zdaje się, że z własnej, nieprzymuszonej woli. A teraz się chłop skarży:

Starosta Józef Matysiak: „Współpraca jest trudna. Mamy zastrzeżenia co do sposobu wdrażania działań oszczędnościowych i sposobu redukcji personelu. Nie mamy również zgodności w kwestii podejścia do dostosowania, jak i modernizacji, rozbudowy szpitala. Dyskutujemy o tym. Umowa dzierżawy ma zapisy pozwalające na jej rozwiązanie. Nie zachodzą jednak przesłanki, żeby w tej chwili ją zakończyć”.

Chciałoby się zadać pytanie: a jakie przesłanki musiałyby zajść, żeby nasz starosta przestał być notariuszem cudzej woli? Pawilony miały być, a nie ma. I nie był to powód do rozwiązania umowy. Przez miesiące, o ile nie lata, AMG zalegało z opłacaniem czynszu dzierżawnego, i to też nie był wystarczający powód. Ani kontrowersyjna redukcja personelu, ani opisywane braki leków, ani wyłączone telefony plus parę innych historii ćwierkanych przez rawskie wróble, nie były ani z osobna, ani razem, dostatecznym powodem.  To co jeszcze dzierżawcy mają zrobić, żeby wreszcie powstały jakieś przesłanki?
I w takim to właśnie punkcie jesteśmy. Z dzierżawcą, który robi, co chce. I z notariuszem cudzej woli, który przyjmie więcej niż papier.

P.S. Na marginesie… to będzie cykl tematów, gdzie motywem przewodnim będzie artykuł prasowy, program radiowy bądź telewizyjny. Plus autorski komentarz, który zawsze będzie na tyle subiektywny, na ile jest to możliwe.

poniedziałek, 6 marca 2017

Złotoryja i Rawa - wspólna sprawa cz.2

Herb Powiatu Złotoryjskiego


Podążając tropem tekstu "Złotoryja i Rawa – wspólna sprawa" postanowiłem poszerzyć swoją wiedzę i skontaktowałem z p. Piotrem Kanikowskim, dziennikarzem portalu 24legnica.pl, który zajmuje się tematem miejscowego szpitala.
Czego się dowiedziałem? Mianowicie sytuacja obu szpitali, jak i samorządu, oddalonych od siebie kilkaset kilometrów jest dosyć podobna.
We wrześniu 2016 r. dzierżawcą szpitala powiatowego w Złotoryi została spółka Szpital Powiatowy im. A. Wolańczyka w Złotoryi. Nazwa nic nam nie mówi, ale jeśli sięgniemy do KRS-u, widzimy te same nazwiska, które rządziły dobrze nam znaną AMG Centrum Medyczne.
Znani nam zarządzający wykazali się nie lada inwencją. Z informacji, które uzyskałem przez 1,5 miesiąca rządów w złotoryjskim szpitalu wygenerowali 0,5 mln długu. 

Po upływie tego czasu szpital przejmuje dobrze nam znany pan Jacek Nowakowski, który wykupuje firmę łódzkich przedsiębiorców i od tego momentu staje się dzierżawcą szpitala.
O tym jak szpital jest zarządzany świadczy chociażby, poniższy fragment:
"Lada moment szpital w Złotoryi zostanie bez pracowni tomografii komputerowej, ponieważ od września nie płaci za jej pracę. Tym samym przestanie istnieć oddział neurologiczny, bo warunkiem jego zakontraktowania w NFZ było posiadanie stacjonarnego tomografu. Brak urządzenia znacznie skomplikuje pracę chirurgii i interny. Nawarstwiają się kłopoty z obsadą dyżurów, zaopatrzeniem w leki, transportem pacjentów, dostawą odczynników, itd. Nawet zwykła naprawa zerwanych drzwi urosła do rangi problemu i przez kilka dni wiatr hulał po całym parterze. W niespełna pięć miesięcy dzierżawca doprowadził powiatową placówkę na skraj przepaści." (1)

Z rozmowy, którą odbyłem wynika, że sytuacje, które mają miejsce w Rawie czy Złotoryi są analogiczne.

Ostatnią ciekawostką, którą warto nadmienić jest pożyczka, która została zaciągnięta przez władze powiatu złotoryjskiego. Pożyczka ta została zaciągnięta w spółce Magellan S.A, kwota tej pożyczki to 15 mln zł, koszty obsługi – 8 mln. Zabezpieczeniem tej pożyczki są nieruchomości, na których położony jest szpital i szkoła.

Dla mniej zainteresowanych sprawami rawskimi nadmienię tylko, iż rawski SP ZOZ w lutym br również zaciągnął pożyczkę w Magellanie, w kwocie 6,55 mln (koszt obsługi długu 3 mln zł). Pożyczka jest zabezpieczona na nieruchomościach powiatu rawskiego (m.in nasz szpital) do kwoty 15 mln zł. 

Dzielą nas kilometry, ale łączą dziwne powiązania i tragiczna sytuacja placówek zdrowotnych. Pozostaniemy w kontakcie z Piotrem Kanikowskim, konieczne jest bowiem trzymanie ręki na pulsie w całej grupie kapitałowej Centrum Dializa.    

C.D.N


środa, 1 marca 2017

Wyzwoliciele

„Rozpoznawszy Sowietów z radości pocałowałem tank. Na pytanie komandira sowieckiego dlaczego całuję tank, odpowiedziałem, że to chwila mego wyzwolenia”.

Z pewnością dla Dawida Taśmy widok sowieckich czołgów zapowiadał wyzwolenie. Koniec kilkuletniego ukrywania się po licznych wioskach powiatu rawskiego. Dla większości mieszkańców Rawy i okolic zapowiadał nieznane. Ziemia rawska nie doświadczyła dotychczas bolszewików, w roku 1920 dzicz Tuchaczewskiego do Rawy nie dotarła. Owszem, w dwudziestoleciu międzywojennym wszyscy dobrze znali doświadczenia tych terenów Rzeczypospolitej, które nawet na krótko były zajęte przez Armię Czerwoną. Jednak znać z opowieści, a znać z własnych doświadczeń, to dwie różne rzeczy.  Tymczasem Armia Czerwona nadchodziła, a wraz nią świeżo wyzwolony Dawid Taśma:
 „Udałem się do Rawy Mazowieckiej razem z wojskiem. Całe miasto było zbombardowane. Dużo trupów leżało na ulicach. Zgłosiłem się w N.K.W.D. i opowiedziałem im o sobie. Przyjęli mnie bardzo dobrze. Zaproponowali mi pracę u siebie. Ja wskazałem im tych Polaków, którzy współpracowali z Niemcami. Dostałem mieszkanie, zgłosiłem się do władz polskich – nowoutworzonych w Rawie. Zaproponowano mi pracę przy organizowaniu PPRu wspólnie z komandirem N.K.W.D. Pracowałem następnie w U.B. W lasach zaczęły się tworzyć bandy. Z ramienia PPR ja organizowałem peperowców do walki z bandami, rozdawałem broń, brałem udział w obławach na członków bandy, z których wielu aresztowaliśmy.” (1)

Kilka dni po wyzwoleniu do Rawy dotarł Michał Gołdys. I to raczej on zajął się organizowaniem walki z „bandami” i instalowaniem nowej władzy. Z pewnością bezcenne były świeże doświadczenia z Łomży, gdzie wpierw jako starosta, następnie jako ubowiec, a zawsze jako członek PPR, wprowadzał władzę sowiecką. Korzystając ze wsparcia kujbyszewiaka Wieprzewskiego, czy wprost sowieckich komandirów nadzorujących operacyjną działalność zbrojnego ramienia PPR.
 Tworząca się władza komunistyczna już na początku napotkała na poważne kłopoty kadrowe, w związku z czym do pracy w UB przyjmowany był praktycznie każdy, kto się zgłosił. Żadnego znaczenia nie miało posiadane wykształcenie, liczyły się natomiast tzw. dobre chęci oraz deklarowane sympatie. 1 stycznia 1945 r. stan liczebny PUBP w Łomży wynosił ośmiu funkcjonariuszy. Byli to m.in. Wieprzewski, Karpowicz, Mojżesz Stupnik i Jankiel Cukierman. Wszyscy zajmowali się pracą operacyjną, która była prowadzona już od 1944 r., czego dowodzą sporządzane w tym okresie sprawozdania. (…)W 1946 r. łomżyński PUBP liczył już 49 funkcjonariuszy, w tym dwóch oficerów i 15 podoficerów. W większości byli to ludzie młodzi, 70 % z nich nie przekroczyło 30 roku życia. Również 70 % wywodziło się ze środowiska robotniczego, pozostali z chłopskiego. Wykształcenie niepełne podstawowe posiadało około 50-60 %... (2)
   
W Rawie, jakby nie patrzeć rodzinnym mieście, Gołdys także musiał oprzeć się na podobnym elemencie. Do dyspozycji miał już sowieckich komandirów, ochotnika Dawida Taśmę, szybko dołączyli inni, jak Józef Jukiel czy Józef Bagatela. Można było rozpocząć przesłuchania i „bicie do nieprzytomności”.
Z zachowanych akt karnych Wojskowego Sądu Okręgowego w Łodzi wynika, że ubecka dzicz w Rawie zachowywała się nie gorzej od dziczy Tuchaczewskiego z 1920 roku. Dość powiedzieć, że nawet komunistyczne władze uznały, że takich bezpieczniaków należy nie tylko aresztować,  ale i skazać.

Sierżant Michał Gołdys, kierownik PUBP w Rawie Mazowieckiej, oskarżony m.in. o przeprowadzanie bezprawnych rewizji, aresztowań, przywłaszczanie i wyłudzanie mienia prywatnego w m. Rawa Mazowiecka w okresie luty-maj 1945 r., bezprawne posługiwanie się nieprzysługującym mu stopniem wojskowym (oficerskim) - na podstawie art. 140 § 1 i 2, art. 149, 171 KKWP, art. 204 kk. i art. 24 § 1 KKWP w zw. z art. 204 kk.

W konsekwencji Michał Gołdys został skazany na 10 lat więzienia, z czego odsiedział połowę, korzystając z dobrodziejstwa amnestii. W 1959 roku Rada Państwa korzystając z prawa łaski zatarła wyrok, rok później Gołdys był już członkiem PZPR i otrzymał rentę dla zasłużonych. Jakby tego było mało otrzymał Krzyż Kawlerski Orderu Odrodzenia Polski i Krzyż Partyzancki. 

Józef Bagatela miał więcej szczęścia przed Wojskowym Sądem Okręgowym w Łodzi:

…funkcjonariusz PUBP w Rawie Mazowieckiej, oskarżony o przeprowadzanie bezprawnych rewizji i przywłaszczanie mienia prywatnego w m. Rawa Mazowiecka w okresie styczeń-maj 1945 r. - na podstawie art. 140 § 1 i 2 KKWP, art. 151 § 1 kk. (…) skazany w dniu 26-09-1945 r. na karę 2 lat więzienia za nadużycie uprawnień służbowych

Za to Józef Jukiel, pomimo że był jako: 

szef PUBP w Rawie Mazowieckiej, podejrzany o wielokrotne nadużycie uprawnień służbowych w celu osiągnięcia korzyści majątkowych oraz dezercje, tj. o czyny z art. 140§1 i 2 kk WP i innych

wyszedł ze śledztwa bez szwanku.

Tak więc wyglądało w Rawie pierwsze pół roku tego „wyzwolenia”, którym przez kilkadziesiąt lat byliśmy karmieni wpierw w PRL-u, a następnie w jego mutacji zwanej III RP. A przecież to tylko skromny ułamek ubeckiej działalności.


(1) Fragment z tekstu Artura Guta
(2) Ziemia łomżyńska i jej mieszkańcy w latach 1944-56

niedziela, 26 lutego 2017

Wstawaj i...

Wyobraźmy sobie sytuację, że na skrzyżowaniu jednocześnie są zapalone wszystkie światła. Czy będzie to bezpieczne skrzyżowanie? Oczywiście pytanie należy do retorycznych. Nawet najmniej rozgarnięci uczestnicy ruchu drogowego uznają, że tak się jeździć nie da. Dla bezpieczeństwa potrzebne są powszechnie akceptowane zasady.

Tymczasem na drodze historycznej, III RP włączyła wszystkie światła w tej samej chwili. I w tym przekazie tak samo dobry był kat, jak i jego ofiara. Zdrajca równał się z bohaterowi. Kiszczak równy był Pileckiemu, Jaruzelski Łupaszce. I to dla wielu wydawało się drogą bezkolizyjną. Aż przyszło młode pokolenie, i m. in. śpiewem, zunifikowało zasady ruchu historycznego. Dzisiaj więc minimum słów, maksimum muzyki.



- ile ty masz lat dziewczyno?
- osiemnaście… prawie… za tydzień skończę…
- nie ma kary na tych ssynów… 




Kim jest mój przyjaciel
Który jest nieprzyjacielem
Co to za trucizna
Która krąży w moim ciele...





czemu mnie o Tobie w szkole nie uczyli…
to imię i nazwisko winno znać każde dziecko
przypomnijmy o Rotmistrzu
trzeba dać świadectwo…





Dwa ostatnie kawałki są autorstwa naszego brata po szalu, młodego Potara

odważnie walczyli
jak w przeszłości Sparta
bo Polska była tego warta…



jesteś żołnierzem i szczerze w jedno wierzysz
że Bóg, Honor i Ojczyzna są Twym orężem
wstawaj i walcz, bo masz dla kogo
wstawaj i walcz, pokaż siłę swym wrogom





piątek, 24 lutego 2017

Pamiętajmy o Niezłomnych


W najbliższą niedzielę odbędzie się cykl imprez poświęcony pamięci Żołnierzy Niezłomnych. Wszystkich Rawian gorąco zachęcam do uczestnictwa w uroczystościach. Szczegółowy program można zobaczyć pod poniższymi linkami:
www.rawamazowiecka.pl/pamieci-zolnierzy-wykletych

Korzystając z okazji chciałem przypomnieć kilka tekstów nawiązujących do powyższej problematyki. W pierwszej kolejności polecam zapis z wystąpienia na sesji Rady Miasta jeszcze z 2014 roku. Od tego niejako się zaczęło, od próby nazwania nowego ronda imieniem Niezłomnych. Wtedy, jeszcze za starej władzy, inicjatywa mieszkańców Rawy wsparta rekordową liczbą podpisów, została zignorowana. Bogato dokumentowane wystąpienie w sprawach historii najnowszej nie znalazło akceptacji wśród ówczesnych radnych miejskich. I pomyśleć, że z kolejnych, wcześniej przygotowywanych wersji tekstu wypadła większość danych, głównie z troski, aby nie zamęczyć ówcześnie rządzących towarzyszy i przez to zyskać szansę na dokończenie przemówienia. A i to zaprezentowane, w wersji okrojonej, udało się przedstawić z pewnym trudem. 
Pełny tekst można przeczytać pod linkiem:    Rondo Niezłomnych

Kolejny tekst jest rozwinięciem jednego z wątków umieszczonych w wystąpieniu na sesji Rady Miasta. Można go przeczytać tutaj:     Biliśmy do nieprzytomności

Inny wątek z wystąpienia został rozwinięty pod linkiem:     Kapłan niezłomny

Dokładnie dwa lata temu został opublikowany inny tekst poświęcony upamiętnieniu dnia Żołnierzy Niezłomnych:    Cześć i chwała Bohaterom  Przypomnijmy, że ówczesne uroczystości uświetnił koncert Tadka, o czym w tekście.

Pod linkiem    Kombatanci w II Rzeczypospolitej    możemy przeczytać w jaki sposób obchodzono, i jak traktowano, uroczystości upamiętniające powstańców styczniowych.  

Zachęcam do lektury. A szczególnie zachęcam do czynnego uczestnictwa w niedzielnych uroczystościach.






Rondo Niezłomnych

Wolna Polska potrzebowała 12 lat, aby odnieść się do fenomenu Żołnierzy Niezłomnych. Dopiero w 2001 roku Sejm Rzeczypospolitej Polskiej podjął uchwałę, w której uznał „zasługi organizacji i grup niepodległościowych, które po zakończeniu II wojny światowej zdecydowały się na podjęcie nierównej walki o suwerenność i niepodległość Polski.”
W 2009 roku kombatanci, skupieni wokół Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych, zwrócili się o ustalenie dnia 1 marca Dniem Żołnierzy Antykomunistycznego Podziemia. Zyskali wsparcie niektórych władz samorządowych, a także klubów parlamentarnych PO i PiSu.
W 2010 roku Inicjatywę ustawodawczą w zakresie uchwalenia nowego święta podjął prezydent Lech Kaczyński. Powyższe pozwoliło rządowi pozytywnie zaopiniować projekt ustawy. W piśmie opiniującym z 8 czerwca 2010 roku czytamy:

„żołnierze tzw. drugiej konspiracji, którzy jako pierwsi walczyli o Wolną Polskę z okupantem sowieckim i zainstalowanym przez niego reżimem komunistycznym, zapłacili za wierność swoim ideałom niejednokrotnie cenę najwyższą – cenę swego życia. Nawet jeśli udało Im się przeżyć, przez kolejne 45 lat żyli z piętnem – jak to określała komunistyczna propaganda – „bandytów” i „faszystów”. 

Luty 2011 roku przyniósł dynamiczne zakończenie procesu legislacyjnego. 2 lutego Sejm przegłosował ustawę, 4-go  trafiła pod obrady Senatu, który przyjął ją bez poprawek. 9 lutego ustawę podpisał prezydent Bronisław Komorowski a 15-go została opublikowana w Dzienniku Ustaw.
Można powiedzieć, że III RP potrzebowała aż 22 lat, aby oddać należną cześć Niezłomnym. Trzeba jednak również sprawiedliwie zauważyć, że zrobiła to w stylu przekonywującym. Pomiędzy dniem przegłosowania ustawy przez Sejm a publikacją w Dzienniku Ustaw minęło jedynie 13 dni. Na 417 obecnych posłów, 406 poparło ustawę, 3 się wstrzymało a jedynie 8 było przeciw. Imponujące tempo, jeszcze bardziej imponujący konsensus. Moc Parlamentu, autorytet dwóch Prezydentów, jednoznaczne i wspierające inicjatywę odniesienie władzy wykonawczej, pozwoliło w sposób trwały i godny otworzyć przestrzeń publiczną dla Żołnierzy Niezłomnych w największym możliwym zakresie, bowiem w zakresie całego Państwa.

Wydaje się, że w świetle powyższego, każda inicjatywa obywatelska, zmierzająca do zagospodarowania lokalnej przestrzeni publicznej treścią oddającą pamięć Żołnierzy Niezłomnych, winna mieć pełne zrozumienie i uzasadnienie. Trudno bowiem sobie wyobrazić aby na poziomie lokalnym ktokolwiek mógł sobie rościć pretensje do większej mocy i autorytetu niż posiada Sejm, Senat, Rząd i dwóch Prezydentów.

Rawska inicjatywa obywatelska zmierzająca do oddania hołdu Żołnierzom Niezłomnym poprzez nadanie Ich imienia rondu u zbiegu ulic Białej i Mszczonowskiej napotyka jednak pewien opór na swojej drodze. Pojawiło się kilka zarzutów, do których z konieczności należy się odnieść.
Pierwszy jest natury czasowej. Skoro jeszcze nie ma ronda, to nie ma konieczności już teraz szukać dla niego nazwy. Musimy tutaj podziękować Panu Burmistrzowi i Radzie Miasta iż swoim niezwłocznym działaniem zmierzającym do nazwania ronda, powyższy zarzut, także w naszym imieniu, oddalili.

Drugi wyrasta z przekonania, że fenomen Żołnierzy Niezłomnych w Rawie, i na ziemi rawskiej, nie występował. W konsekwencji upada zasadność sytuowania powyższych treści w lokalnej przestrzeni publicznej. Zarzut, nawet gdyby był prawdziwy, nosi w sobie spory ładunek ryzyka. Wiele naszych ulic czy placów ma zaszczyt pielęgnować godność osób lub chwałę wydarzeń, które z Rawą nigdy nie miały nic wspólnego. A jednak występują, na zasadzie autorytetu porównywalnego do tego, jaki w uhonorowanie Niezłomnych wnieśli wspólnie Prezydenci, Sejm, Senat i Rząd.
Drugi zarzut jest jednak nie tyle ryzykowny, co przede wszystkim fałszywy. Jedną z cech charakterystycznych dla  Niezłomnych jest konsekwentne odrzucenie systemu represji jaki pojawił się w Polsce po drugiej wojnie światowej. Metodą realizacji celu była zaś każda forma oporu, tak indywidualna jak i zorganizowana, z walką zbrojną włącznie.

W trakcie okupacji niemieckiej ziemia rawska była aktywnym uczestnikiem życia polskiego państwa podziemnego.  Można odnotować obecność wszystkich istotnych organizacji konspiracyjnych od AL do NSZ. Jednak pod względem liczebności zdecydowane pierwszeństwo miały struktury AK. Dość zauważyć, że na 1 grudnia 1944 obwód rawski AK liczył 2535 żołnierzy, czy ściślej rzecz ujmując członków zaprzysiężonych.
Styczniowa ofensywa zakończyła czas okupacji niemieckiej i 19 stycznia 1945 roku struktury AK zostały rozwiązane.  Nastało nowe, dla jednych to było wyzwolenie, dla innych niepewność, dla jeszcze innych nadeszła kolejna okupacja. Czy pomimo kilkudziesięciu lat przemilczania zagadnienia, przysłowiowego wyklęcia, jesteśmy w stanie odszukać twarde dowody poświadczające, iż zaprogramowane represje także na rawskiej ziemi rodziły bunt Niezłomnych?

W archiwum Żydowskiego Instytutu Historycznego można zapoznać się z relacją Dawida Taśmy. Relacja dotyczy lat 1939-1945 i opisuje 

„położenie Żydów w Rawie Mazowieckiej pod okupacją hitlerowską. (…). Autor zbiegł z transportu, cała jego rodzina zginęła. Autor ukrywał się u znajomych chłopów w Mroczkowicach, we wsi Kierz, w Krzemienicy, we wsiach Sierzchowy i Chociw. Zarabiał na życie krawiectwem, współpracował z konspiracyjną AL. Po wyzwoleniu pracował w Urzędzie Bezpieczeństwa w Rawie Mazowieckiej”.

Artur Gut w jednej ze swoich prac poświęconej tamtym czasom przytacza fragment z 25-stronicowej relacji Dawida Taśmy: 

„Rozpoznawszy Sowietów z radości pocałowałem tank. Na pytanie komandira sowieckiego dlaczego całuję tank, odpowiedziałem, że to chwila mego wyzwolenia. […]
Udałem się do Rawy Mazowieckiej razem z wojskiem. Całe miasto było zbombardowane. Dużo trupów leżało na ulicach. Zgłosiłem się w N.K.W.D. i opowiedziałem im o sobie. Przyjęli mnie bardzo dobrze. Zaproponowali mi pracę u siebie. Ja wskazałem im tych Polaków, którzy współpracowali z Niemcami. Dostałem mieszkanie, zgłosiłem się do władz polskich – nowoutworzonych w Rawie. Zaproponowano mi pracę przy organizowaniu PPRu wspólnie z komandirem N.K.W.D. Pracowałem następnie w U.B. W lasach zaczęły się tworzyć bandy. Z ramienia PPR ja organizowałem peperowców do walki z bandami, rozdawałem broń, brałem udział w obławach u członków bandy, z których wielu aresztowaliśmy.”O metodach postępowania z aresztowanymi sam Taśma wspomina: „biliśmy do nieprzytomności”. Więcej mogliby o nich powiedzieć kolejni kierownicy Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Rawie Mazowieckiej z lat 1945–1953: Michał Gołdys, Józef Jukiel, Antoni Zwierzchowski, Bonifacy Jedynak, Ryszard Peda, Zenon Kusiak i ich pozostali podkomendni.”

Michał Gołdys jest pierwszym szefem rawskiej bezpieki. Popularna Wikipedia następująco kreśli jego życiorys:

„Michał Gołdys  (ur. 25 sierpnia 1901 w Rawie Mazowieckiej, zm. 24 października 1967 w Olsztynie) – polski działacz komunistycznypartyzant sowieckioficer polityczny ludowego WP, starosta Łomży (1944), oficer UB.(…)
IV 1934 na stacji kolejowej we Włochach postrzelił legitymującego go policjanta i uciekł, po czym ukrywał się z powodu poszukiwania go przez policję. 23 VI 1936 został aresztowany i osadzony w warszawskim więzieniu, 7 X 1937 skazany na 15 lat więzienia za działalność komunistyczną i usiłowanie zabójstwa policjanta; po amnestii wyrok został zmniejszony do 8 lat więzienia i 10 lat utraty praw publicznych. Karę odbywał w więzieniach w Warszawie i Koronowie, skąd wydostał się IX 1939 po ataku Niemiec na Polskę. Po kapitulacji Warszawy udał się na zajętą przez ZSRR Białostocczyznę, został mianowany rejonowym naczelnikiem Czerwonej Gwardii w Zambrowie(…) VI 1941 ewakuowany z rodziną do obwodu saratowskiego, wkrótce zmobilizowany do Armii Czerwonej, uczestniczył w bitwie pod Stalingradem. (…) Wiosną 1944 skierowany do Wyższej Szkoły Oficerów Polityczno-Wychowawczych w Moskwie, niedługo potem jako dowódca grupy desantowej w stopniu porucznika zrzucony do Puszczy Nalibockiej w rejon sowieckiego zgrupowania partyzanckiego W. Czernyszewa(…) VIII 1944 mianowany starostą Łomży przez pełnomocnika PKWN. Wstąpił do PPR, w 1945 był członkiem egzekutywy Komitetu Powiatowego (KP) PPR w Rawie Mazowieckiej. X 1944 przeniesiony do pracy w UB, 23 I - 1 V 1945 szef PUBP w Rawie Mazowieckiej. 1945 aresztowany za nadużycie władzy i skazany przez sąd wojskowy w Łodzi na 10 lat więzienia; zwolniony po 5 latach na podstawie amnestii. 1950-1952 urzędnik w spółdzielczości w Białymstoku i Legionowie. Później pracownik Wojewódzkiej Centrali Handlowej w Olsztynie. 1959 Rada Państwa PRL skorzystała z prawa łaski i zarządziła zatarcie skazania Michała Gołdysa. W 1960 został przyjęty do PZPR i otrzymał rentę dla zasłużonych. Odznaczony m.in. Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski i Krzyżem Partyzanckim.”

Trudno oprzeć się wrażeniu, iż relacja Taśmy i fragment z życiorysu Gołdysa wzajemnie się uzupełniają. Pierwsze półrocze 1945 roku w Rawie upływa pod znakiem terroru i represji, „bicia do nieprzytomności”, uzbrajania aktywu PPRowskiego a wszystko to pod nadzorem komandira z NKWD i polskiego szefa UB wyszkolonego przez sowieckie służby. Taśma potwierdza istnienie zorganizowanych „band” leśnych, które aktyw wyłapuje i aresztuje. Gołdys nadużywa władzy w taki sposób, że nawet ówczesny sąd wojskowy jest gotów wydać wyrok skazujący na 10 lat odsiadki szefa powiatowego UB.

Kolejnym dokumentem potwierdzającym represje względem podziemia niepodległościowego jest:

„sporządzone w 1955 r. przez zastępcę kierownika rawskiego Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego ppor. K Kacprzaka opracowanie „Kontrwywiadowcza charakterystyka na terenie powiatu Rawa Mazowiecka” gdzie możemy się dowiedzieć, iż „organizacja NSZ w powiecie rawskim nie przejawiała „działalności antylewicowej”. Z braku oddziałów NZW, WiN, czy Konspiracyjnego Wojska Polskiego (operowało do czerwca 1946 r. na terenie województwa łódzkiego), rawscy ubecy ścigali członków rozwiązanej w styczniu 1945 r. Armii Krajowej.”(1)

I wreszcie inny dokument o urzędowej mocy to:

 „wyrok Rawskiego Sądu Rejonowego z 21 stycznia 2004 r. na podstawie którego skazany został jeden z tutejszych ubeków na dwa lata pozbawienia wolności (oczywiście z warunkowym zawieszeniem wykonania kary) za znęcanie się w lipcu 1945 r. nad aresztowanym Wacławem Wilczyńskim, byłym AK-owcem. Sprawa nie odbiła się jednak szerszym echem.”(1)

Mamy więc dwa żródła z rodowodem lokalnego UBP i jeden wyrok rawskiego Sądu z czasów współczesnych,  potwierdzające fakt represji skierowanych przeciwko organizującym się grupom zbrojnego oporu lub byłym AK-owcom. O każdym z tych źródeł możemy przeczytać w tekstach Artura Guta. Sceptycy z ambitniejszą motywacją łatwo mogą zweryfikować autentyczność źródeł w archiwach ŻIH, IPN czy rawskim Sądzie Rejonowym.

Występują jednak i inne dowody poświadczające fakty represji UB. Latem 1946 roku w okolice Rawy przyjeżdża ks. Zygmunt Jarkiewicz. To jego rodzinne strony gdzie wśród mamy i braci ma zamiar spędzić urlop i odpocząć od kłopotów, jakie przysparza mu parafia w miejscowości Kiczki na ziemi siedleckiej. Wstawił się tam za miejscowymi rolnikami i od tego czasu lokalni komuniści robią wszystko, co leży w ich mocy, aby ks. Jarkiewicz zapłacił za wsparcie parafian. Piszą donosy, grożą śmiercią. W trakcie pobytu w rodzinnym domu zostaje aresztowany przez UB.

„18 listopada 1946 roku w Warszawie rozpoczęła się rozprawa przeciwko pięciu akowcom i ks. Z. Jarkiewiczowi, przywódcy „bandy”, oskarżonym o przynależność do nielegalnej terrorystycznej organizacji, dokonanie szeregu napadów na posterunki MO i na działaczy demokratycznych oraz nielegalne przechowywanie broni.Po kilku dniach sąd ogłosił wyrok. Ks. Zygmunta Jarkiewicza, Józefa Politewicza, Stanisława Kierasa i Henryka Rudzkiego skazano na karę śmierci. Kościelny, Czesław Kobus dostał 7, a Jan Szostak 5 lat więzienia. Na prośbę matki, prezydent Bierut zmienił księdzu karę śmierci na 25 lat więzienia. Pozostali zostali straceni.
W maju 1947 roku ks. Jarkiewicz ponownie zasiadł na ławie oskarżonych. Tym razem z organistą, Czesławem Zawadką, który za przyznanie się został skazany na 15 lat (wyszedł na wolność po 10. latach w 1956 r.), natomiast ks. Jarkiewicza znów skazano na karę śmierci. Na podstawie amnestii (1947 r.) wyrok złagodzono do 15 lat więzienia. Obaj siedzieli we Wronkach.Matka księdza musiała błagać prezydenta KRN Bolesława Bieruta o łaskę dla jej syna. Ostatecznie ksiądz otrzymał wyrok 15 lat więzienia. Jednak oprawcy mieli sposób, aby go zlikwidować.  Księdza umieszczono w Centralnym Więzieniu Politycznym we Wronkach k. Poznania. Wsadzono go do pojedynczej celi bez okien i dano jeden koc. Skutkiem tego było zapalenie płuc. Następnie chorego kapłana umieszczono w piwnicy więziennego szpitala, gdzie zmarł w 1949 r. Zwłoki księdza zostały pochowane na cmentarzu we Wronkach. W kwietniu 1975 r., staraniem rodziny, prochy zostały ekshumowane i złożone do grobu rodzinnego w Rawie Mazowieckiej.” (2)

Kiedy niemożliwe staje się prześladowanie byłych Akowców lub aktywnie działających Niezłomnych rawskie UB nie gardzi represjonowaniem ich rodzin.  Dobrym przykładem jest tutaj los rodziny żołnierza AK Józefa Ramotowskiego „Rawicza”. 20 sierpnia 1939 roku w Rawie Mazowieckiej bierze ślub z Janiną z domu Bednarek . Początek wojny 1939 roku zastaje ich w łomżyńskim. Jak wielu innych próbują uciekać na wschód, ale po pierwszym zetknięciu z Sowietami decydują się wracać do domu. Od 1940 roku Józef Ramotowski walczy z niemieckim a następnie sowieckim okupantem. Jest podkomendnym Jana Tabortowskiego „Bruzdy”.( Grupa, którą dowodził przetrwała do roku 1957 ) Końcówkę okupacji i pierwsze lata powojenne żona i syn Ramotowskiego spędzają w Rawie Mazowieckiej. Rawska bezpieka nieustannie ich inwigiluje. Tak wspomina to syn Ramotowskiego: 

Pierwszymi moimi wspomnieniami z dzieciństwa były „wizyty” , które „składali” mojej zamieszkałej wtedy w Rawie Mazowieckiej mamie pracownicy UB. Nawet mnie - trzyletniego wtedy dzieciaka dopytywali się czy nie zjawił się tutaj „wujek z rudą głową”. (3)

Na ulgową taryfę nie mogli liczyć nawet Ci, którzy zaakceptowali nowy ład. Dobry przykładem jest pochodzący z Białej Rawskiej Bolesław Prus:

„Bronek, jako młody chłopak, był przez całą okupację aktywnym członkiem AK, walczył jako partyzant w lesie. Po wojnie, z całym oddziałem ujawnili się ówczesnym władzom i jako zaznajomieni z bronią palną, zostali zatrudnieni w Milicji Obywatelskiej w Rawie Mazowieckiej.Pewnego dnia, po powrocie z patrolu, zostali ostrzeżeni przez wartownika, że "bezpieka" robi czystkę wśród AK-owców i aresztowano już komendanta. Wtedy Bronek wraz z kolegą rzucili rowery i posiadaną broń i bez namysłu uciekli. Bronek wyjechał do Wrocławia, ale prześladowań ze strony „bezpieki” doświadczał jeszcze po wprowadzeniu stanu wojennego.” (4)

Długotrwałe represje sięgające nawet lat 80-tych były także doświadczeniem innego żołnierza AK działającego podczas okupacji niemieckiej m.in. na terenie obwodu rawskiego. Major Adam Trybus po rozwiązaniu AK 19 stycznia 1945 r., brał czynny udział w konspiracji antykomunistycznej. Wsławił się m.in. akcją odbicia z rąk UB i NKWD aresztowanych żołnierzy. Podczas dowodzonej przez niego akcji z 11 czerwca 1945 r., zorganizowanej przez Ruch Oporu Armii Krajowej, bez jednego wystrzału z więzienia UB w Pabianicach uwolniono dwustu aresztowanych AK-owców. Aresztowany w 1950 r., kilka lat spędził w komunistycznych więzieniach. 13 grudnia 1981 r. po wprowadzeniu stanu wojennego, mimo choroby został zatrzymany przez SB. (5)

Znacznie tragiczniej walka z nowym  ustrojem skończyła się dla komendanta Obwodu AK Rawa Mazowiecka w latach 1941/42 majora Jerzego Sasina. Po wejściu Sowietów, jako organizator antykomunistycznej partyzantki w podlaskim, ukrywał się przed NKWD. Wydany przez bolszewickich agentów doczekał się rozprawy przed sowieckim sądem wojskowym w Kutnie, który skazał go na karę śmierci. Wyrok wykonano 16 lutego 1945 r.
Skupieni w Kutnowskim Towarzystwie Historycznym pasjonaci czasów współczesnych dotarli do relacji naocznego świadka egzekucji, prawdopodobnie na osobie Jerzego Sasina:

„Po doprowadzeniu do sosny został przywiązany sznurem, ręce miał opuszczone. Twarz miał odsłoniętą. Jeden starszy żołnierz donośnym głosem odczytał wyrok. Na koniec powiedział: „Co pan kapitan chce powiedzieć w ostatnim słowie? ”Tamten odpowiedział, żeby nie czekali tylko strzelali. Żołnierze w tym czasie byli ustawieni w kwadrat. Po pewnym czasie podeszła grupa żołnierzy, lecz nie chcieli strzelać. Wtedy podeszła druga grupa i wyrok wykonała. Później został pochowany w tym samym miejscu pod sosną". (6)

I na koniec warto przytoczyć losy Akowców w gm. Stara Wieś. Jakże podobne i charakterystyczne do wielu innych miejsc w Polsce:

”Organizacja AK-owska w gm. Stara Wieś należała do mniejszych w obwodzie rawskim, zwłaszcza w porównaniu do takich organizacji z bardzo lesistych i dużych gmin nad Pilicą i w zachodniej części powiatu. W połowie 1944 r. liczyła około 100 ludzi zaprzysiężonych, pełne 3 plutony. Osobliwością konspiracji w gm. Stara Wieś było to, że organizacja AK była tu monopolistą, bowiem nie mieliśmy na swoim terenie konspiracji ludowej i komunistycznej.Organizacja nasza nie poniosła szczęśliwie większych strat w czasie okupacji. Represje dotknęły moich kolegów dopiero po wyzwoleniu. Nie na wiele się zdało, że całe kierownictwo i najaktywniejsi członkowie AK-owskiej konspiracji opuścili Starą Wieś wcześniej, niż dotarły tu nowe władze. Władysław Wilk „Topór" został aresztowany przez NKWD z Łowicza, wkrótce po przybyciu do swojej wsi. Żona jego dotarła do przedstawiciela NKWD przy UB w Rawie Mazowieckiej, któremu „Topór", jako jeńcowi niemieckiego obozu, uratował życie. Ów NKWDzista z trudem wyrwał z rąk swoich kolegów zmaltretowanego już straszliwie „Topora".Okupacja minęła jak zły sen, ale nie ustała walka wielu ludzi AK o wolną Polskę. Niezmordowana Stanisława Góralska w czerwcu 1945 r. przybyła do Starej Wsi w przebraniu wiejskiej kobiety a zatrzymała się u rodziny Koprowskich, jej sąsiadów przez ścianę w czasie wojny. Celem jej wizyty był werbunek pozostałych tu jeszcze ludzi AK do oddziałów zbrojnych „za Pilicą", jak tu mawiano, a konkretnie w pow. opoczyńskim. Po krótkim czasie ponownie przybyła do Koprowskich również konspiracyjnie, aby wstrzymać akcję werbunkową z uwagi na aresztowanie przez UB organizatorów nowej partyzantki.”(7)

Zarzut drugi można więc w całości oddalić. Nie sposób podważyć represji ze strony UB. Wiarygodnie przedstawia się zdeterminowany opór tak w przypadkach jednostkowych, jak i zbiorowych. Ziemia rawska posiada swoją zapisaną kartę tak w walkach z okupantem niemieckim, jak i w późniejszych czasach z umocowanym przy władzy przez sowietów ruchem komunistycznym.

Pozostaje ostatni zarzut. To nie byli Niezłomni. Oni byli Wyklęci. Czasem można odnieść wrażenie, że to spór wręcz fundamentalny. Osoby inicjujące akcję zbierania poparcia społecznego dla godnej nazwy nowego ronda zdecydowanie przychylają się do ujęcia jakie przedstawił Grzegorz Kostrzewa-Zorbas:

„Naród polski nie wyklął „Żołnierzy Wyklętych”. Nie wyklęło ich niepodległe państwo polskie. Wojnę z nimi, a potem z pamięcią o nich, prowadziły władze ZSRR i PRL.Przypisywanie komunistycznym reżimom mocy wyklinania to wyrafinowana czarna ironia. Trudno zrozumiała i prowokująca nieporozumienia. Dlaczego nie „Żołnierze Niezłomni”? Ta nazwa piękna, jasna i jednoznaczna – na szczęście też używana – dociera do wszystkich, zaczynając od dzieci w szkole.Jeżeli chcemy prowadzić skuteczny dialog ze światem – informować i przekonywać, osiągać zrozumienie i porozumienie – jasność jest absolutnie konieczna. Zwłaszcza jasność w dzisiejszym globalnym języku angielskim. „Żołnierze Niezłomni” to „Enduring Soldiers” – słowa rozbrzmiewające mocą i godnością. Tymczasem „Żołnierzy Wyklętych” nie sposób przełożyć bez utraty sensu.Jedna ze spotykanych prób – „Cursed Soldiers” – w rzeczywistości oznacza „przeklęci” (znaczenie klasyczne) lub „zwymyślani” (nowoczesne i dominujące). Gubią sens inne próby: „Doomed Soldiers” czyli „Skazani przez Los” – co w dzisiejszej angielszczyźnie niebezpiecznie sąsiaduje z „nieudani” – oraz „Condemned” czyli „Potępieni” – słusznie potępieni, jak na przykład zbrodniarze wojenni. Ironia wymagająca zaawansowanej wiedzy o zawiłościach polskiej i europejskiej historii przebija się tylko do garści zagranicznych ekspertów i miłośników. W szerokim dialogu międzynarodowym jest samobójcza.” (8)

W naszym rozumieniu sprawa przedstawia się nadzwyczaj jasno. To Państwo Radni zadecydujecie czy w naszej lokalnej przestrzeni publicznej Niezłomni przestaną wreszcie być Wyklęci. Prawda, że proste?



Żródła
(2) - Więcej w: Fr. Zwierzyński: Ks. Zygmunt Jarkiewicz proboszcz „męczennik”, 2006.
       
http://regionalia.bibliotekaceglow.pl/readarticle.php?article_id=23