niedziela, 26 lutego 2017

Wstawaj i...

Wyobraźmy sobie sytuację, że na skrzyżowaniu jednocześnie są zapalone wszystkie światła. Czy będzie to bezpieczne skrzyżowanie? Oczywiście pytanie należy do retorycznych. Nawet najmniej rozgarnięci uczestnicy ruchu drogowego uznają, że tak się jeździć nie da. Dla bezpieczeństwa potrzebne są powszechnie akceptowane zasady.

Tymczasem na drodze historycznej, III RP włączyła wszystkie światła w tej samej chwili. I w tym przekazie tak samo dobry był kat, jak i jego ofiara. Zdrajca równał się z bohaterowi. Kiszczak równy był Pileckiemu, Jaruzelski Łupaszce. I to dla wielu wydawało się drogą bezkolizyjną. Aż przyszło młode pokolenie, i m. in. śpiewem, zunifikowało zasady ruchu historycznego. Dzisiaj więc minimum słów, maksimum muzyki.



- ile ty masz lat dziewczyno?
- osiemnaście… prawie… za tydzień skończę…
- nie ma kary na tych ssynów… 




Kim jest mój przyjaciel
Który jest nieprzyjacielem
Co to za trucizna
Która krąży w moim ciele...





czemu mnie o Tobie w szkole nie uczyli…
to imię i nazwisko winno znać każde dziecko
przypomnijmy o Rotmistrzu
trzeba dać świadectwo…





Dwa ostatnie kawałki są autorstwa naszego brata po szalu, młodego Potara

odważnie walczyli
jak w przeszłości Sparta
bo Polska była tego warta…



jesteś żołnierzem i szczerze w jedno wierzysz
że Bóg, Honor i Ojczyzna są Twym orężem
wstawaj i walcz, bo masz dla kogo
wstawaj i walcz, pokaż siłę swym wrogom





piątek, 24 lutego 2017

Pamiętajmy o Niezłomnych


W najbliższą niedzielę odbędzie się cykl imprez poświęcony pamięci Żołnierzy Niezłomnych. Wszystkich Rawian gorąco zachęcam do uczestnictwa w uroczystościach. Szczegółowy program można zobaczyć pod poniższymi linkami:
www.rawamazowiecka.pl/pamieci-zolnierzy-wykletych

Korzystając z okazji chciałem przypomnieć kilka tekstów nawiązujących do powyższej problematyki. W pierwszej kolejności polecam zapis z wystąpienia na sesji Rady Miasta jeszcze z 2014 roku. Od tego niejako się zaczęło, od próby nazwania nowego ronda imieniem Niezłomnych. Wtedy, jeszcze za starej władzy, inicjatywa mieszkańców Rawy wsparta rekordową liczbą podpisów, została zignorowana. Bogato dokumentowane wystąpienie w sprawach historii najnowszej nie znalazło akceptacji wśród ówczesnych radnych miejskich. I pomyśleć, że z kolejnych, wcześniej przygotowywanych wersji tekstu wypadła większość danych, głównie z troski, aby nie zamęczyć ówcześnie rządzących towarzyszy i przez to zyskać szansę na dokończenie przemówienia. A i to zaprezentowane, w wersji okrojonej, udało się przedstawić z pewnym trudem. 
Pełny tekst można przeczytać pod linkiem:    Rondo Niezłomnych

Kolejny tekst jest rozwinięciem jednego z wątków umieszczonych w wystąpieniu na sesji Rady Miasta. Można go przeczytać tutaj:     Biliśmy do nieprzytomności

Inny wątek z wystąpienia został rozwinięty pod linkiem:     Kapłan niezłomny

Dokładnie dwa lata temu został opublikowany inny tekst poświęcony upamiętnieniu dnia Żołnierzy Niezłomnych:    Cześć i chwała Bohaterom  Przypomnijmy, że ówczesne uroczystości uświetnił koncert Tadka, o czym w tekście.

Pod linkiem    Kombatanci w II Rzeczypospolitej    możemy przeczytać w jaki sposób obchodzono, i jak traktowano, uroczystości upamiętniające powstańców styczniowych.  

Zachęcam do lektury. A szczególnie zachęcam do czynnego uczestnictwa w niedzielnych uroczystościach.






Rondo Niezłomnych

Wolna Polska potrzebowała 12 lat, aby odnieść się do fenomenu Żołnierzy Niezłomnych. Dopiero w 2001 roku Sejm Rzeczypospolitej Polskiej podjął uchwałę, w której uznał „zasługi organizacji i grup niepodległościowych, które po zakończeniu II wojny światowej zdecydowały się na podjęcie nierównej walki o suwerenność i niepodległość Polski.”
W 2009 roku kombatanci, skupieni wokół Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych, zwrócili się o ustalenie dnia 1 marca Dniem Żołnierzy Antykomunistycznego Podziemia. Zyskali wsparcie niektórych władz samorządowych, a także klubów parlamentarnych PO i PiSu.
W 2010 roku Inicjatywę ustawodawczą w zakresie uchwalenia nowego święta podjął prezydent Lech Kaczyński. Powyższe pozwoliło rządowi pozytywnie zaopiniować projekt ustawy. W piśmie opiniującym z 8 czerwca 2010 roku czytamy:

„żołnierze tzw. drugiej konspiracji, którzy jako pierwsi walczyli o Wolną Polskę z okupantem sowieckim i zainstalowanym przez niego reżimem komunistycznym, zapłacili za wierność swoim ideałom niejednokrotnie cenę najwyższą – cenę swego życia. Nawet jeśli udało Im się przeżyć, przez kolejne 45 lat żyli z piętnem – jak to określała komunistyczna propaganda – „bandytów” i „faszystów”. 

Luty 2011 roku przyniósł dynamiczne zakończenie procesu legislacyjnego. 2 lutego Sejm przegłosował ustawę, 4-go  trafiła pod obrady Senatu, który przyjął ją bez poprawek. 9 lutego ustawę podpisał prezydent Bronisław Komorowski a 15-go została opublikowana w Dzienniku Ustaw.
Można powiedzieć, że III RP potrzebowała aż 22 lat, aby oddać należną cześć Niezłomnym. Trzeba jednak również sprawiedliwie zauważyć, że zrobiła to w stylu przekonywującym. Pomiędzy dniem przegłosowania ustawy przez Sejm a publikacją w Dzienniku Ustaw minęło jedynie 13 dni. Na 417 obecnych posłów, 406 poparło ustawę, 3 się wstrzymało a jedynie 8 było przeciw. Imponujące tempo, jeszcze bardziej imponujący konsensus. Moc Parlamentu, autorytet dwóch Prezydentów, jednoznaczne i wspierające inicjatywę odniesienie władzy wykonawczej, pozwoliło w sposób trwały i godny otworzyć przestrzeń publiczną dla Żołnierzy Niezłomnych w największym możliwym zakresie, bowiem w zakresie całego Państwa.

Wydaje się, że w świetle powyższego, każda inicjatywa obywatelska, zmierzająca do zagospodarowania lokalnej przestrzeni publicznej treścią oddającą pamięć Żołnierzy Niezłomnych, winna mieć pełne zrozumienie i uzasadnienie. Trudno bowiem sobie wyobrazić aby na poziomie lokalnym ktokolwiek mógł sobie rościć pretensje do większej mocy i autorytetu niż posiada Sejm, Senat, Rząd i dwóch Prezydentów.

Rawska inicjatywa obywatelska zmierzająca do oddania hołdu Żołnierzom Niezłomnym poprzez nadanie Ich imienia rondu u zbiegu ulic Białej i Mszczonowskiej napotyka jednak pewien opór na swojej drodze. Pojawiło się kilka zarzutów, do których z konieczności należy się odnieść.
Pierwszy jest natury czasowej. Skoro jeszcze nie ma ronda, to nie ma konieczności już teraz szukać dla niego nazwy. Musimy tutaj podziękować Panu Burmistrzowi i Radzie Miasta iż swoim niezwłocznym działaniem zmierzającym do nazwania ronda, powyższy zarzut, także w naszym imieniu, oddalili.

Drugi wyrasta z przekonania, że fenomen Żołnierzy Niezłomnych w Rawie, i na ziemi rawskiej, nie występował. W konsekwencji upada zasadność sytuowania powyższych treści w lokalnej przestrzeni publicznej. Zarzut, nawet gdyby był prawdziwy, nosi w sobie spory ładunek ryzyka. Wiele naszych ulic czy placów ma zaszczyt pielęgnować godność osób lub chwałę wydarzeń, które z Rawą nigdy nie miały nic wspólnego. A jednak występują, na zasadzie autorytetu porównywalnego do tego, jaki w uhonorowanie Niezłomnych wnieśli wspólnie Prezydenci, Sejm, Senat i Rząd.
Drugi zarzut jest jednak nie tyle ryzykowny, co przede wszystkim fałszywy. Jedną z cech charakterystycznych dla  Niezłomnych jest konsekwentne odrzucenie systemu represji jaki pojawił się w Polsce po drugiej wojnie światowej. Metodą realizacji celu była zaś każda forma oporu, tak indywidualna jak i zorganizowana, z walką zbrojną włącznie.

W trakcie okupacji niemieckiej ziemia rawska była aktywnym uczestnikiem życia polskiego państwa podziemnego.  Można odnotować obecność wszystkich istotnych organizacji konspiracyjnych od AL do NSZ. Jednak pod względem liczebności zdecydowane pierwszeństwo miały struktury AK. Dość zauważyć, że na 1 grudnia 1944 obwód rawski AK liczył 2535 żołnierzy, czy ściślej rzecz ujmując członków zaprzysiężonych.
Styczniowa ofensywa zakończyła czas okupacji niemieckiej i 19 stycznia 1945 roku struktury AK zostały rozwiązane.  Nastało nowe, dla jednych to było wyzwolenie, dla innych niepewność, dla jeszcze innych nadeszła kolejna okupacja. Czy pomimo kilkudziesięciu lat przemilczania zagadnienia, przysłowiowego wyklęcia, jesteśmy w stanie odszukać twarde dowody poświadczające, iż zaprogramowane represje także na rawskiej ziemi rodziły bunt Niezłomnych?

W archiwum Żydowskiego Instytutu Historycznego można zapoznać się z relacją Dawida Taśmy. Relacja dotyczy lat 1939-1945 i opisuje 

„położenie Żydów w Rawie Mazowieckiej pod okupacją hitlerowską. (…). Autor zbiegł z transportu, cała jego rodzina zginęła. Autor ukrywał się u znajomych chłopów w Mroczkowicach, we wsi Kierz, w Krzemienicy, we wsiach Sierzchowy i Chociw. Zarabiał na życie krawiectwem, współpracował z konspiracyjną AL. Po wyzwoleniu pracował w Urzędzie Bezpieczeństwa w Rawie Mazowieckiej”.

Artur Gut w jednej ze swoich prac poświęconej tamtym czasom przytacza fragment z 25-stronicowej relacji Dawida Taśmy: 

„Rozpoznawszy Sowietów z radości pocałowałem tank. Na pytanie komandira sowieckiego dlaczego całuję tank, odpowiedziałem, że to chwila mego wyzwolenia. […]
Udałem się do Rawy Mazowieckiej razem z wojskiem. Całe miasto było zbombardowane. Dużo trupów leżało na ulicach. Zgłosiłem się w N.K.W.D. i opowiedziałem im o sobie. Przyjęli mnie bardzo dobrze. Zaproponowali mi pracę u siebie. Ja wskazałem im tych Polaków, którzy współpracowali z Niemcami. Dostałem mieszkanie, zgłosiłem się do władz polskich – nowoutworzonych w Rawie. Zaproponowano mi pracę przy organizowaniu PPRu wspólnie z komandirem N.K.W.D. Pracowałem następnie w U.B. W lasach zaczęły się tworzyć bandy. Z ramienia PPR ja organizowałem peperowców do walki z bandami, rozdawałem broń, brałem udział w obławach u członków bandy, z których wielu aresztowaliśmy.”O metodach postępowania z aresztowanymi sam Taśma wspomina: „biliśmy do nieprzytomności”. Więcej mogliby o nich powiedzieć kolejni kierownicy Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Rawie Mazowieckiej z lat 1945–1953: Michał Gołdys, Józef Jukiel, Antoni Zwierzchowski, Bonifacy Jedynak, Ryszard Peda, Zenon Kusiak i ich pozostali podkomendni.”

Michał Gołdys jest pierwszym szefem rawskiej bezpieki. Popularna Wikipedia następująco kreśli jego życiorys:

„Michał Gołdys  (ur. 25 sierpnia 1901 w Rawie Mazowieckiej, zm. 24 października 1967 w Olsztynie) – polski działacz komunistycznypartyzant sowieckioficer polityczny ludowego WP, starosta Łomży (1944), oficer UB.(…)
IV 1934 na stacji kolejowej we Włochach postrzelił legitymującego go policjanta i uciekł, po czym ukrywał się z powodu poszukiwania go przez policję. 23 VI 1936 został aresztowany i osadzony w warszawskim więzieniu, 7 X 1937 skazany na 15 lat więzienia za działalność komunistyczną i usiłowanie zabójstwa policjanta; po amnestii wyrok został zmniejszony do 8 lat więzienia i 10 lat utraty praw publicznych. Karę odbywał w więzieniach w Warszawie i Koronowie, skąd wydostał się IX 1939 po ataku Niemiec na Polskę. Po kapitulacji Warszawy udał się na zajętą przez ZSRR Białostocczyznę, został mianowany rejonowym naczelnikiem Czerwonej Gwardii w Zambrowie(…) VI 1941 ewakuowany z rodziną do obwodu saratowskiego, wkrótce zmobilizowany do Armii Czerwonej, uczestniczył w bitwie pod Stalingradem. (…) Wiosną 1944 skierowany do Wyższej Szkoły Oficerów Polityczno-Wychowawczych w Moskwie, niedługo potem jako dowódca grupy desantowej w stopniu porucznika zrzucony do Puszczy Nalibockiej w rejon sowieckiego zgrupowania partyzanckiego W. Czernyszewa(…) VIII 1944 mianowany starostą Łomży przez pełnomocnika PKWN. Wstąpił do PPR, w 1945 był członkiem egzekutywy Komitetu Powiatowego (KP) PPR w Rawie Mazowieckiej. X 1944 przeniesiony do pracy w UB, 23 I - 1 V 1945 szef PUBP w Rawie Mazowieckiej. 1945 aresztowany za nadużycie władzy i skazany przez sąd wojskowy w Łodzi na 10 lat więzienia; zwolniony po 5 latach na podstawie amnestii. 1950-1952 urzędnik w spółdzielczości w Białymstoku i Legionowie. Później pracownik Wojewódzkiej Centrali Handlowej w Olsztynie. 1959 Rada Państwa PRL skorzystała z prawa łaski i zarządziła zatarcie skazania Michała Gołdysa. W 1960 został przyjęty do PZPR i otrzymał rentę dla zasłużonych. Odznaczony m.in. Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski i Krzyżem Partyzanckim.”

Trudno oprzeć się wrażeniu, iż relacja Taśmy i fragment z życiorysu Gołdysa wzajemnie się uzupełniają. Pierwsze półrocze 1945 roku w Rawie upływa pod znakiem terroru i represji, „bicia do nieprzytomności”, uzbrajania aktywu PPRowskiego a wszystko to pod nadzorem komandira z NKWD i polskiego szefa UB wyszkolonego przez sowieckie służby. Taśma potwierdza istnienie zorganizowanych „band” leśnych, które aktyw wyłapuje i aresztuje. Gołdys nadużywa władzy w taki sposób, że nawet ówczesny sąd wojskowy jest gotów wydać wyrok skazujący na 10 lat odsiadki szefa powiatowego UB.

Kolejnym dokumentem potwierdzającym represje względem podziemia niepodległościowego jest:

„sporządzone w 1955 r. przez zastępcę kierownika rawskiego Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego ppor. K Kacprzaka opracowanie „Kontrwywiadowcza charakterystyka na terenie powiatu Rawa Mazowiecka” gdzie możemy się dowiedzieć, iż „organizacja NSZ w powiecie rawskim nie przejawiała „działalności antylewicowej”. Z braku oddziałów NZW, WiN, czy Konspiracyjnego Wojska Polskiego (operowało do czerwca 1946 r. na terenie województwa łódzkiego), rawscy ubecy ścigali członków rozwiązanej w styczniu 1945 r. Armii Krajowej.”(1)

I wreszcie inny dokument o urzędowej mocy to:

 „wyrok Rawskiego Sądu Rejonowego z 21 stycznia 2004 r. na podstawie którego skazany został jeden z tutejszych ubeków na dwa lata pozbawienia wolności (oczywiście z warunkowym zawieszeniem wykonania kary) za znęcanie się w lipcu 1945 r. nad aresztowanym Wacławem Wilczyńskim, byłym AK-owcem. Sprawa nie odbiła się jednak szerszym echem.”(1)

Mamy więc dwa żródła z rodowodem lokalnego UBP i jeden wyrok rawskiego Sądu z czasów współczesnych,  potwierdzające fakt represji skierowanych przeciwko organizującym się grupom zbrojnego oporu lub byłym AK-owcom. O każdym z tych źródeł możemy przeczytać w tekstach Artura Guta. Sceptycy z ambitniejszą motywacją łatwo mogą zweryfikować autentyczność źródeł w archiwach ŻIH, IPN czy rawskim Sądzie Rejonowym.

Występują jednak i inne dowody poświadczające fakty represji UB. Latem 1946 roku w okolice Rawy przyjeżdża ks. Zygmunt Jarkiewicz. To jego rodzinne strony gdzie wśród mamy i braci ma zamiar spędzić urlop i odpocząć od kłopotów, jakie przysparza mu parafia w miejscowości Kiczki na ziemi siedleckiej. Wstawił się tam za miejscowymi rolnikami i od tego czasu lokalni komuniści robią wszystko, co leży w ich mocy, aby ks. Jarkiewicz zapłacił za wsparcie parafian. Piszą donosy, grożą śmiercią. W trakcie pobytu w rodzinnym domu zostaje aresztowany przez UB.

„18 listopada 1946 roku w Warszawie rozpoczęła się rozprawa przeciwko pięciu akowcom i ks. Z. Jarkiewiczowi, przywódcy „bandy”, oskarżonym o przynależność do nielegalnej terrorystycznej organizacji, dokonanie szeregu napadów na posterunki MO i na działaczy demokratycznych oraz nielegalne przechowywanie broni.Po kilku dniach sąd ogłosił wyrok. Ks. Zygmunta Jarkiewicza, Józefa Politewicza, Stanisława Kierasa i Henryka Rudzkiego skazano na karę śmierci. Kościelny, Czesław Kobus dostał 7, a Jan Szostak 5 lat więzienia. Na prośbę matki, prezydent Bierut zmienił księdzu karę śmierci na 25 lat więzienia. Pozostali zostali straceni.
W maju 1947 roku ks. Jarkiewicz ponownie zasiadł na ławie oskarżonych. Tym razem z organistą, Czesławem Zawadką, który za przyznanie się został skazany na 15 lat (wyszedł na wolność po 10. latach w 1956 r.), natomiast ks. Jarkiewicza znów skazano na karę śmierci. Na podstawie amnestii (1947 r.) wyrok złagodzono do 15 lat więzienia. Obaj siedzieli we Wronkach.Matka księdza musiała błagać prezydenta KRN Bolesława Bieruta o łaskę dla jej syna. Ostatecznie ksiądz otrzymał wyrok 15 lat więzienia. Jednak oprawcy mieli sposób, aby go zlikwidować.  Księdza umieszczono w Centralnym Więzieniu Politycznym we Wronkach k. Poznania. Wsadzono go do pojedynczej celi bez okien i dano jeden koc. Skutkiem tego było zapalenie płuc. Następnie chorego kapłana umieszczono w piwnicy więziennego szpitala, gdzie zmarł w 1949 r. Zwłoki księdza zostały pochowane na cmentarzu we Wronkach. W kwietniu 1975 r., staraniem rodziny, prochy zostały ekshumowane i złożone do grobu rodzinnego w Rawie Mazowieckiej.” (2)

Kiedy niemożliwe staje się prześladowanie byłych Akowców lub aktywnie działających Niezłomnych rawskie UB nie gardzi represjonowaniem ich rodzin.  Dobrym przykładem jest tutaj los rodziny żołnierza AK Józefa Ramotowskiego „Rawicza”. 20 sierpnia 1939 roku w Rawie Mazowieckiej bierze ślub z Janiną z domu Bednarek . Początek wojny 1939 roku zastaje ich w łomżyńskim. Jak wielu innych próbują uciekać na wschód, ale po pierwszym zetknięciu z Sowietami decydują się wracać do domu. Od 1940 roku Józef Ramotowski walczy z niemieckim a następnie sowieckim okupantem. Jest podkomendnym Jana Tabortowskiego „Bruzdy”.( Grupa, którą dowodził przetrwała do roku 1957 ) Końcówkę okupacji i pierwsze lata powojenne żona i syn Ramotowskiego spędzają w Rawie Mazowieckiej. Rawska bezpieka nieustannie ich inwigiluje. Tak wspomina to syn Ramotowskiego: 

Pierwszymi moimi wspomnieniami z dzieciństwa były „wizyty” , które „składali” mojej zamieszkałej wtedy w Rawie Mazowieckiej mamie pracownicy UB. Nawet mnie - trzyletniego wtedy dzieciaka dopytywali się czy nie zjawił się tutaj „wujek z rudą głową”. (3)

Na ulgową taryfę nie mogli liczyć nawet Ci, którzy zaakceptowali nowy ład. Dobry przykładem jest pochodzący z Białej Rawskiej Bolesław Prus:

„Bronek, jako młody chłopak, był przez całą okupację aktywnym członkiem AK, walczył jako partyzant w lesie. Po wojnie, z całym oddziałem ujawnili się ówczesnym władzom i jako zaznajomieni z bronią palną, zostali zatrudnieni w Milicji Obywatelskiej w Rawie Mazowieckiej.Pewnego dnia, po powrocie z patrolu, zostali ostrzeżeni przez wartownika, że "bezpieka" robi czystkę wśród AK-owców i aresztowano już komendanta. Wtedy Bronek wraz z kolegą rzucili rowery i posiadaną broń i bez namysłu uciekli. Bronek wyjechał do Wrocławia, ale prześladowań ze strony „bezpieki” doświadczał jeszcze po wprowadzeniu stanu wojennego.” (4)

Długotrwałe represje sięgające nawet lat 80-tych były także doświadczeniem innego żołnierza AK działającego podczas okupacji niemieckiej m.in. na terenie obwodu rawskiego. Major Adam Trybus po rozwiązaniu AK 19 stycznia 1945 r., brał czynny udział w konspiracji antykomunistycznej. Wsławił się m.in. akcją odbicia z rąk UB i NKWD aresztowanych żołnierzy. Podczas dowodzonej przez niego akcji z 11 czerwca 1945 r., zorganizowanej przez Ruch Oporu Armii Krajowej, bez jednego wystrzału z więzienia UB w Pabianicach uwolniono dwustu aresztowanych AK-owców. Aresztowany w 1950 r., kilka lat spędził w komunistycznych więzieniach. 13 grudnia 1981 r. po wprowadzeniu stanu wojennego, mimo choroby został zatrzymany przez SB. (5)

Znacznie tragiczniej walka z nowym  ustrojem skończyła się dla komendanta Obwodu AK Rawa Mazowiecka w latach 1941/42 majora Jerzego Sasina. Po wejściu Sowietów, jako organizator antykomunistycznej partyzantki w podlaskim, ukrywał się przed NKWD. Wydany przez bolszewickich agentów doczekał się rozprawy przed sowieckim sądem wojskowym w Kutnie, który skazał go na karę śmierci. Wyrok wykonano 16 lutego 1945 r.
Skupieni w Kutnowskim Towarzystwie Historycznym pasjonaci czasów współczesnych dotarli do relacji naocznego świadka egzekucji, prawdopodobnie na osobie Jerzego Sasina:

„Po doprowadzeniu do sosny został przywiązany sznurem, ręce miał opuszczone. Twarz miał odsłoniętą. Jeden starszy żołnierz donośnym głosem odczytał wyrok. Na koniec powiedział: „Co pan kapitan chce powiedzieć w ostatnim słowie? ”Tamten odpowiedział, żeby nie czekali tylko strzelali. Żołnierze w tym czasie byli ustawieni w kwadrat. Po pewnym czasie podeszła grupa żołnierzy, lecz nie chcieli strzelać. Wtedy podeszła druga grupa i wyrok wykonała. Później został pochowany w tym samym miejscu pod sosną". (6)

I na koniec warto przytoczyć losy Akowców w gm. Stara Wieś. Jakże podobne i charakterystyczne do wielu innych miejsc w Polsce:

”Organizacja AK-owska w gm. Stara Wieś należała do mniejszych w obwodzie rawskim, zwłaszcza w porównaniu do takich organizacji z bardzo lesistych i dużych gmin nad Pilicą i w zachodniej części powiatu. W połowie 1944 r. liczyła około 100 ludzi zaprzysiężonych, pełne 3 plutony. Osobliwością konspiracji w gm. Stara Wieś było to, że organizacja AK była tu monopolistą, bowiem nie mieliśmy na swoim terenie konspiracji ludowej i komunistycznej.Organizacja nasza nie poniosła szczęśliwie większych strat w czasie okupacji. Represje dotknęły moich kolegów dopiero po wyzwoleniu. Nie na wiele się zdało, że całe kierownictwo i najaktywniejsi członkowie AK-owskiej konspiracji opuścili Starą Wieś wcześniej, niż dotarły tu nowe władze. Władysław Wilk „Topór" został aresztowany przez NKWD z Łowicza, wkrótce po przybyciu do swojej wsi. Żona jego dotarła do przedstawiciela NKWD przy UB w Rawie Mazowieckiej, któremu „Topór", jako jeńcowi niemieckiego obozu, uratował życie. Ów NKWDzista z trudem wyrwał z rąk swoich kolegów zmaltretowanego już straszliwie „Topora".Okupacja minęła jak zły sen, ale nie ustała walka wielu ludzi AK o wolną Polskę. Niezmordowana Stanisława Góralska w czerwcu 1945 r. przybyła do Starej Wsi w przebraniu wiejskiej kobiety a zatrzymała się u rodziny Koprowskich, jej sąsiadów przez ścianę w czasie wojny. Celem jej wizyty był werbunek pozostałych tu jeszcze ludzi AK do oddziałów zbrojnych „za Pilicą", jak tu mawiano, a konkretnie w pow. opoczyńskim. Po krótkim czasie ponownie przybyła do Koprowskich również konspiracyjnie, aby wstrzymać akcję werbunkową z uwagi na aresztowanie przez UB organizatorów nowej partyzantki.”(7)

Zarzut drugi można więc w całości oddalić. Nie sposób podważyć represji ze strony UB. Wiarygodnie przedstawia się zdeterminowany opór tak w przypadkach jednostkowych, jak i zbiorowych. Ziemia rawska posiada swoją zapisaną kartę tak w walkach z okupantem niemieckim, jak i w późniejszych czasach z umocowanym przy władzy przez sowietów ruchem komunistycznym.

Pozostaje ostatni zarzut. To nie byli Niezłomni. Oni byli Wyklęci. Czasem można odnieść wrażenie, że to spór wręcz fundamentalny. Osoby inicjujące akcję zbierania poparcia społecznego dla godnej nazwy nowego ronda zdecydowanie przychylają się do ujęcia jakie przedstawił Grzegorz Kostrzewa-Zorbas:

„Naród polski nie wyklął „Żołnierzy Wyklętych”. Nie wyklęło ich niepodległe państwo polskie. Wojnę z nimi, a potem z pamięcią o nich, prowadziły władze ZSRR i PRL.Przypisywanie komunistycznym reżimom mocy wyklinania to wyrafinowana czarna ironia. Trudno zrozumiała i prowokująca nieporozumienia. Dlaczego nie „Żołnierze Niezłomni”? Ta nazwa piękna, jasna i jednoznaczna – na szczęście też używana – dociera do wszystkich, zaczynając od dzieci w szkole.Jeżeli chcemy prowadzić skuteczny dialog ze światem – informować i przekonywać, osiągać zrozumienie i porozumienie – jasność jest absolutnie konieczna. Zwłaszcza jasność w dzisiejszym globalnym języku angielskim. „Żołnierze Niezłomni” to „Enduring Soldiers” – słowa rozbrzmiewające mocą i godnością. Tymczasem „Żołnierzy Wyklętych” nie sposób przełożyć bez utraty sensu.Jedna ze spotykanych prób – „Cursed Soldiers” – w rzeczywistości oznacza „przeklęci” (znaczenie klasyczne) lub „zwymyślani” (nowoczesne i dominujące). Gubią sens inne próby: „Doomed Soldiers” czyli „Skazani przez Los” – co w dzisiejszej angielszczyźnie niebezpiecznie sąsiaduje z „nieudani” – oraz „Condemned” czyli „Potępieni” – słusznie potępieni, jak na przykład zbrodniarze wojenni. Ironia wymagająca zaawansowanej wiedzy o zawiłościach polskiej i europejskiej historii przebija się tylko do garści zagranicznych ekspertów i miłośników. W szerokim dialogu międzynarodowym jest samobójcza.” (8)

W naszym rozumieniu sprawa przedstawia się nadzwyczaj jasno. To Państwo Radni zadecydujecie czy w naszej lokalnej przestrzeni publicznej Niezłomni przestaną wreszcie być Wyklęci. Prawda, że proste?



Żródła
(2) - Więcej w: Fr. Zwierzyński: Ks. Zygmunt Jarkiewicz proboszcz „męczennik”, 2006.
       
http://regionalia.bibliotekaceglow.pl/readarticle.php?article_id=23