poniedziałek, 27 kwietnia 2015

Kombinacje przedwyborcze

Do wyborów pozostało jeszcze dwa tygodnie, ale już docierają pierwsze informacje o dziwnych zachowaniach w niektórych miejscowościach Polski. W Jaktorowie:
Okazuje się, że odbywały się tam losowania członków komisji wyborczych, które nie zostały podane do publicznej wiadomości. W efekcie osoby zainteresowane nie zostały poinformowane o terminie ustalania składu komisji.
- Jaki problem mają urzędnicy z losowaniami? Czego się boją? Co chcą przed nami ukryć? - zastanawiają się członkowie Ruchu Kontroli Wyborów.  Cała sprawa zaczęła się od pisemnego zapytania koordynatora RKW, który w gminie Jaktorów próbował dowiedzieć się o termin losowania członków komisji. Odpowiedź wprawdzie otrzymał, jednak dopiero... po terminie losowania.- Urzędnik zadzwonił do niego w poniedziałek 20 kwietnia o godz. 14 by powiadomić, że losowanie było o ... godz. 12. Nasz koordynator jednak się nie poddaje i złożył odpowiednie pismo na ręce Komisarza Wyborczego w Warszawie. Domaga się w nim unieważnienia losowania z dnia 20 kwietnia i przeprowadzenia ponownego losowania z dopełnieniem wszelkich formalności, w tym publicznego zawiadomienia o terminie losowania – informuje Ruch Kontroli Wyborów. źródło
W aglomeracji łódzkiej, jak donoszą media, wspomagano się równie prostackimi metodami:
W Aleksandrowie Łódzkim RKW również zgłosiła do organów ścigania oraz komisarza wyborczego sprawę wystąpienia nieprawidłowości przy losowaniu członków komisji. Jak zauważyli obserwatorzy losowania, część użytych kopert miała mieć zagięte rogi. źródło

Metodę zniechęcania zastosowano za to na Podlasiu:
Z kolei w Siedlcach do wszystkich osób zasiadających w komisjach dzwoniły osoby z gmin i urzędów miast tłumacząc, że powinny być przy stołach tylko kilka godzin, ponieważ jest za mało miejsca. W dodatku absolutnie nie powinno się zgłaszać na przewodniczącego komisji, ponieważ oznacza to dodatkową pracę i bardziej opłaca się być zwykłym członkiem komisji. źródło
Ciekawych rzeczy, dotyczących zagranicznych komisji wyborczych, można się dowiedzieć z wywiadu przeprowadzonego z Józefem Orłem, jednym z inicjatorów Ruchu Kontroli Wyborów: 
Jak wygląda sytuacja z wyborami za granicą, gdzie dochodzi do likwidacji komisji wyborczych. Za granicą jest dramat. Często zlikwidowano komisje tam, gdzie jest bardzo dużo Polaków. Natomiast powołano komisje tam, gdzie nie ma Polaków! Są miejsca, w których do najbliższej komisji jest nawet 300-400, a nawet 500 kilometrów. To jest absolutny, niedopuszczalny horror. To jest odebranie obywatelom polskim szansy na dokonanie aktu wyborczego. To jest niekonstytucyjne. Są miasta, w których Polaków jest nawet sto tysięcy i nie ma w nim komisji wyborczej. Na Malcie mieszka i pracuje parę tysięcy Polaków i nie ma tam żadnej komisji wyborczej. Najbliższy jest na Sycylii i w Rzymie, gdzie jest komisja wyborcza, w której trzeba się pojawić, aby przepisać się do komisji sycylijskiej.

Wygląda więc na to, że czytelne są intencje władzy, prawda?
Tak, bardzo są czytelne. Nie ulega wątpliwości, że władze nie życzą sobie głosujących Polonusów. To też zakrawa na konflikt z konstytucją. źródło

Już wcześniej podobne informacje docierały od naszej emigracji z Wielkiej Brytanii i Irlandii. Widać tym razem władza nie zakłada, że emigranci będą kopalnią głosów dla urzędującego prezydenta.


Z tego wszystkiego płynie jednak pewien optymizm. Muszą się bać o wynik wyborów, skoro zniechęcają i kombinują. Bo to nie jest przejaw siły, tak czynią słabi.

wtorek, 21 kwietnia 2015

Pod nadzorem KNF

27 października 2012 r. SKOK-i zostają objęte nadzorem KNF. Trzy dni później, jeden z najbardziej zatwardziałych krytyków SKOK-ów pisze:
W poniedziałek w działalności Spółdzielczych Kas Oszczędnościowo-Kredytowych zaczęła się nowa era. Po raz pierwszy od 20 lat działalności SKOK-i zostały włączone do systemu państwowego nadzoru nad instytucjami finansowymi. (...)Najważniejszym efektem przejęcia nadzoru nad SKOK-ami przez KNF będzie ujawnienie sytuacji finansowej systemu spółdzielczych kas. SKOK-i będą miały obowiązek w ciągu trzech miesięcy przedstawić KNF audyt o swojej sytuacji finansowej sporządzony według zaleceń nowego nadzorcy. źródło

W przypadku SKOK-u Wołomin powyższy audyt przedstawiliśmy w tekście z 1 kwietnia
Przypomnijmy ocenę biegłego: 
Osiągnięte wyniki jak i ogólna sytuacja finansowa Spółdzielczej Kasy Oszczędnościowo - Kredytowej w Wołominie nie wskazują na zagrożenie kontynuacji działalności w okresie kolejnych 12 miesięcy licząc od daty 30 września 2012 roku.
Równo 5 miesięcy po objęciu SKOK-ów nadzorem przez KNF, cytowany wyżej zatwardziały krytyk donosi:
W KNF odmówiono nam informacji na temat rezultatów audytu. Przez ponad tydzień próbowaliśmy też dowiedzieć się czegoś w Ministerstwie Finansów, którego szef Jacek Rostowski jest jednocześnie szefem Komitetu Stabilności Finansowej (KSF). Też bez skutku. Ustaliliśmy tylko nieoficjalnie, że KSF na jednym z ostatnich posiedzeń prawdopodobnie zajmował się raportem. Ale nie wydał komunikatu.Wody w usta nabrała też Krajowa SKOK. (...) - Nadzór nad SKOK od kilku miesięcy sprawuje KNF i tam proszę pytać o przyszłość oraz wyniki audytu przeprowadzonego na jej zlecenie. (...)Dlaczego raport z badania sytuacji finansowej w SKOK-ach jest tajny? Wszak chodzi o spółdzielczy system, z którym związanych jest 2,5 mln członków. Na to pytanie też nie chciano nam odpowiedzieć ani w KNF, ani w Ministerstwie Finansów. źródło
A miało być czytelnie i przejrzyście. Tydzień później jedna ze stacji radiowych dotarła do informacji, iż:
Zarząd SKOK-u Wołomin udzielał wielomilionowych kredytów, które nie były spłacane - twierdzi wiceminister finansów Andrzej Parafianowicz. Dlatego zawiadomił prokuraturę o działaniu na szkodę tego przedsiębiorstwa. Jak ustalił reporter RMF FM Roman Osica, doniesienie o przestępstwie zostało wysłane do praskiej prokuratury okręgowej. Mowa jest w nim o dziesiątkach milionów złotych.Nasz dziennikarz ustalił, że w piśmie padają przykłady udzielenia wielomilionowych kredytów pod niewspółmiernie mały zastaw. Na przykład jednej z osób SKOK wypłacił kilka milionów kredytu, biorąc pod zastaw działkę na Mazowszu wartą zaledwie 30 tysięcy złotych. Pieniądze nigdy nie zostały spłacone.W zawiadomieniu wymienieni są członkowie zarządu SKOK-u Wołomin jako osoby, zdaniem resortu, odpowiedzialne za działanie na szkodę firmy, w której oszczędności ma kilkadziesiąt tysięcy osób. (...)To nie jest pierwsze zawiadomienie w sprawie oszustw w SKOK-u Wołomin. Prokuratura na warszawskiej Pradze już prowadzi śledztwo w sprawie oszustw kredytowych w tej kasie. Oddzielne zawiadomienie złożyła w tej sprawie osoba prywatna. Wiceszef prokuratury okręgowej na Pradze Mariusz Piłat powiedział, że trwa już zaawansowane śledztwo w sprawie oszustwa kredytowego. źródło
Sprawa wygląda na poważną. Większe zainteresowanie budzi jednak w mediach społecznościowych,  niż tych głównego nurtu. jeden z komentatorów bloga podejmującego tematy SKOK-ów przedstawił sprawę następująco:
A co maja SKOK-i do utajniania audytów. To KNF zleciło i ono nie chce ujawnić. W SKOK jak jesteś członkiem zawsze możesz obejrzeć audyt. Jakby były poważne zastrzeżenia do SKOK Wołomin to juz KNF wciągnęła by go na swoją czarną listę http://bip.knf.gov.pl/?l=/Urzad_Komisji/042_Ostrzezenia_publiczne/000_index.html, gdzie był Amber Gold a ludzie i tak pchali tam kasę. Nie róbcie zamieszania. Anonimowy 9 kwietnia 2013
KNF jednak milczy. Niecałe dwa tygodnie później, 19 kwietnia 2013 roku, Sejm nowelizuje ustawę o SKOK-ach. Jedną z najistotniejszych zmian jest wprowadzenie zapisu o gwarancjach Bankowego Funduszu Gwarancyjnego dla depozytariuszy SKOK-ów, na identycznych warunkach, jakie mają klienci banków. Gwarancje mają obowiązywać od 29 listopada 2013 roku. W połowie maja 2013 r. prezydent podpisuje ustawę, a 28 maja ustawa zostaje ogłoszona.
Kiedy wszystkie guziki zostały zapięte, podpisy złożone, KNF wreszcie publikuje długo oczekiwany raport:
Komisja Nadzoru Finansowego opublikowała raport na temat sytuacji finansowej spółdzielczych kas oszczędnościowo-kredytowych. Z dokumentu wynika, że 44 z 55 istniejących SKOK-ów wymaga zmian. W kasach oszczędności trzyma 2,6 mln Polaków - donosi "Rzeczpospolita". Teraz pieniądze Polaków ulokowane w SKOK-ach chroni ubezpieczyciel, który jest powiązany z kasami. Depozyty w wysokości prawie 17 mld zł mają zostać objęte ochroną państwa. Jednak te przepisy wejdą w życie dopiero pod koniec listopada tego roku. SKOKI mimo szybkiego rozwoju, cierpią na niedobór funduszy własnych, mają problemy z płynnością i ponoszą straty - wynika z raportu KNF.Przychody z działalności SKOK w ubiegłym roku wyniosły 4,5 mld zł, a zysk niewiele ponad 240 mln zł. Pod koniec 2012 r. ponad połowa kas wykazała straty. KNF zwraca uwagę, że kasy, pomimo wykazywanego ponad 4-krotnego wzrostu funduszy własnych w latach 2006 - 2012, cierpią na ich niedobór. Wszystko dlatego, że kasy nie zabezpieczają odpowiednio ponoszonego ryzyka kredytowego. Wartość pożyczek i kredytów udzielonych przez SKOK i wzrosła z poziomu około 4 mld zł w 2006 r. do ponad 10 mld zł w roku 2012. Ponad 62 proc. wszystkich kredytów to kredyty mieszkaniowe - czytamy w "Rzeczpospolitej". źródło
Od razu rzuca się w oczy pewien brak konsekwencji. Raport KNF-u o ogólnie złej sytuacji SKOK-ów jest publikowany na początku czerwca. Gwarancje BFG wchodzą w życie z końcem listopada. A co jeżeli jakiś SKOK upadnie pomiędzy tymi datami? Oczywiście obowiązują dotychczasowe gwarancje, ale stworzona medialnie narracja zagrożenia z pewnością zachęcała do wycofywania wkładów, szczególnie tych o większej wartości. Ktoś nie pomyślał?
Tym bardziej, że w ramach dalszego kreowania niepewności, niecałe trzy tygodnie później, 26 czerwca 2013 r. prezydent kieruje świeżo znowelizowaną ustawę do Trybunału Konstytucyjnego:
Prezydent wystąpił do TK, z wnioskiem ws. ustawy o SKOK-ach. Bronisław Komorowski zwrócił się o rozstrzygnięcie, czy w przypadku ustawy ważniejsze jest zapewnienie ważności stabilności finansów czy gwarancje dla prawa własności. Prezydent podpisał nowelizację ustawy o SKOK-ach w połowie maja. Następnie, w trybie kontroli następczej, zdecydował o zwróceniu się do Trybunału Konstytucyjnego ws. przepisów, które budzą jego wątpliwości konstytucyjne.Ustawa, która jest według mnie dobrodziejstwem, bo stwarza warunki nadzoru bankowego nad kasami, ale także możliwości korzystania z funduszy gwarancyjnych, stwarzających bezpieczeństwo dla wkładów, dla oszczędności obywateli ma mankament, który budzi moje wątpliwości konstytucyjne - powiedział prezydent. Dlatego Komorowski zwrócił się do Trybunału Konstytucyjnego o rozstrzygnięcie, czy w przypadku tej ustawy ważniejsze jest zapewnienie stabilności finansów, czy pewność prawa i gwarancje dla prawa własności. W szczególności chodzi o przepis, zgodnie z którym od decyzji Komisji Nadzoru Finansowego o przejęciu kasy nie ma odwołania, a sama decyzja jest prawomocna, nawet jeśli była wydana niezgodnie z prawem - powiedział prezydent. To budzi moje wątpliwości - dodał.(...)Ponadto nowelizacja umożliwia bankom przejmowanie kas, które popadłyby w kłopoty finansowe.(...) Nowela rozszerza też kompetencje Komisji Nadzoru Finansowego wobec SKOK-ów. źródło
Rok obrotowy 2013 SKOK Wołomin kończy w dobrych nastrojach. Wyniki audytu oraz wypowiedzi zarządu przedstawiliśmy we wcześniejszym tekście. (tutaj)
Jednak pod dywanem trwa walka buldogów bowiem 18 kwietnia 2014 roku media głównego nurtu żyją newsem:
Wojciech Kwaśniak, wiceszef Komisji Nadzoru Finansowego, został pobity pod swoim domem - dowiedziała się "Rzeczpospolita". Według jednego z członków KNF miał przewozić ważne dokumenty.Do pobicia miało dojść około godz. 19 w środę pod domem Kwaśniaka w warszawskim Wilanowie. - Napastnik był jeden, zamaskowany. Podbiegł do mężczyzny i zaczął okładać go metalową rurką po głowie i ramionach, po czym uciekł - relacjonuje oficer Komendy Stołecznej. - Nie był to napad rabunkowy, bo napastnik nie wziął ani teczki, ani zegarka - dodaje policjant.W biurze prasowym Komisji Nadzoru Finansowego usłyszeliśmy, że KNF nie udziela informacji na temat stanu zdrowia swoich członków.Wiadomo jednak, że Kwaśniak jest w szpitalu, gdzie odwiedzili go już kryminalni z Komendy Stołecznej Policji. W szpitalu stale pilnują go policjanci.Według naszych informacji, Wojciech Kwaśniak miał przy sobie ważne dokumenty, a napad miał być "ostrzeżeniem". 
- Pobity wykluczył motyw rodzinny. Nie miał też wrogów wśród znajomych. Według niego wszystko wskazuje na to, że chodziło o sprawy związane z wykonywaną przez niego funkcją - mówi "Rz" policjant z KSP. źródło
Dopiero na początku listopada 2014 r. z innych doniesień medialnych dowiadujemy się:
Dwóch spośród trzech mężczyzn podejrzanych o ciężkie pobicie wiceszefa Komisji Nadzoru Finansowego Wojciecha Kwaśniaka zostało aresztowanych - dowiedziała się we wtorek PAP w Prokuraturze Rejonowej Warszawa-Mokotów. RMF FM podało, że zatrzymano też zleceniodawcę napaści. (...)- Trzem mężczyznom postawiono zarzuty związane z pobiciem zastępcy przewodniczącego KNF. Dwaj z nich zostali tymczasowo aresztowani. Bliższych informacji na ten moment nie mogę udzielić - powiedział PAP szef mokotowskiej prokuratury Paweł Wierzchołowski.(...)Śledztwo w tej sprawie trwa od kwietnia 2014 roku. Trzej mężczyźni pod koniec października usłyszeli zarzuty czynnej napaści na funkcjonariusza publicznego oraz naruszenia ciała. Grozi za to od roku do lat 10 pozbawienia wolności.Śledczy nie ujawniają innych szczegółów sprawy. Według nieoficjalnych informacji Radia ZET pobicie Kwaśniaka w maju tego roku miało związek z decyzjami prezesa KNF względem SKOKU Wołomin - w trakcie audytu przeprowadzonego przez Komisję wyszło na jaw, że SKOK Wołomin miał udzielać kredytów pod zastaw działek o znacznie niższej wartości niż kwota pożyczki. Później te kredyty nie były spłacane.Także RMF FM podaje, że według jego nieoficjalnych informacji, chodziło o zastraszenie Kwaśniaka, którego działania mogły utrudniać wielomilionowe wyłudzenia kredytów w wołomińskim SKOK-u. źródło
Wstrzymajmy na chwilę oddech. O jakich to działaniach Kwaśniaka mowa? Co się działo takiego interesującego pod dywanem, począwszy od przejęcia nadzoru przez KNF nad SKOK-ami, do momentu pobicia Kwaśniaka, o czym szary obywatel nie miał najmniejszego pojęcia? Wszak KNF oficjalnie zareagował dopiero 5 listopada 2014 r., czyli już po doniesieniach medialnych, ustanawiając zarządcę komisarycznego. (więcej tutaj)
Pytania są tym bardziej zasadne, że dwa dni później media donoszą o kolejnych interesujących faktach:
Pobicie Wojciecha Kwaśniaka, wiceszefa Komisji Nadzoru Finansowego miało związek z jego zawodową działalnością – ujawnia już oficjalnie stołeczna prokuratura i zdradza nowe szczegóły związane z tą sprawą. Zarzuty zlecenia, pomocnictwa i udziału w samym pobiciu Wojciecha Kwaśniaka ma już czterech mężczyzn: Piotr P., Krzysztof A. Jacek W. oraz drugi Krzysztof A. ps. Twrady (ma inne nazwisko niż ten pierwszy-red).Zleceniodawcą był Piotr P. były członek rady nadzorczej wołomińskiego SKOK. Chciał, by „wyeliminować wiceszefa KNF na dłuższy czas, by przestał on przeszkadzać". Piotr P. skontaktował się w tej sprawie z Krzysztofem A. który przewija się w gorzowskim śledztwie dotyczącym wyłudzania kredytów i pożyczek ze SKOK Wołomin na podstawione osoby.Były członek rady nadzorczej wołomińskiego SKOK zaoferował „naprawdę duże pieniądze" – jak mówią śledczy – za pobicie Wojciecha Kwaśniaka. Nie chcą jednak zdradzić jaka kwota wchodziła w rachubę. – Poza pieniędzmi oferował też dobra materialne – ujawnia Paweł Wierzchołowski, szef prokuratury na warszawskim Mokotowie, która prowadzi śledztwo w sprawie pobicia Wojciecha Kwaśniaka. źródło
Piotr P. to postać bliżej znana od czasu medialnych doniesień o słynnym już zdjęciu dwóch biznesmenów z prezydentem Komorowskim, wykonanym na premierze filmu „Bitwa warszawska 1920”. Wcześniej można było przeczytać o jego działalności w raporcie z likwidacji WSI, w części poświęconej Fundacji „Pro Civili”.
Zostawmy jednak świat gangsterów i WSI, bowiem dalsza część cytowanego wyżej tekstu jest również interesująca:
W zeszłym tygodniu prezesi kasy: Mariusz G. i wiceprezes Mateusz G. usłyszeli zarzuty działania na szkodę kierowanej przez nich firmy oraz działalności w zorganizowanej grupie przestępczej. Obaj zostali aresztowani. Komisja Nadzoru Finansowego w środę ustanowiła zarządcę komisarycznego SKOK Wołomin. Został nim Waldemar Stawski, który ma opracować program naprawczy tej kasy.- Zarządca komisaryczny został zobowiązany do opracowania i uzgodnienia z KNF programu postępowania naprawczego z uwzględnieniem działań związanych z usunięciem ustalonych naruszeń przepisów prawa, którego realizacja służyć będzie możliwie najbardziej efektywnemu zabezpieczeniu interesów członków Kasy - poinformował KNF w swoim komunikacie.Komisja dodała, że zarządca komisaryczny będzie kierować realizacją programu oraz informować KNF, Kasę Krajową i radę nadzorczą Kasy o efektach prowadzonych działań naprawczych. Sam Waldemar Stawski w piśmie do członków SKOK Wołomin podkreśla, że fakt powołania zarządcy komisarycznego nie wpłynie na sposób obsługi członków SKOK Wołomin. - Z punktu widzenia członków Kasy nic się nie zmienia – SKOK Wołomin tak, jak do tej pory będzie świadczył usługi na Państwa rzecz. Nic się nie zmienia również w zakresie zawartych przez Państwa umów, m.in. dotyczących pożyczek i depozytów – zapowiedział. Zarządca podkreślił, ze pieniądze klientów są bezpieczne. - Depozyty, złożone w SKOK Wołomin, są ustawowo chronione przez Bankowy Fundusz Gwarancyjny –  tłumaczył. Zapowiedział też, że o wszystkich działaniach, podejmowanych przez niego w celu wzmocnienia Kasy, będzie na bieżąco informował klientów. - Każda uwaga i sugestia, dotycząca SKOK Wołomin, przekazana przez  Państwa będzie przeze mnie traktowana z należytą powagą. Jestem przekonany, że wspólnie uda nam się zapewnić Kasie dobrą, stabilną przyszłość – dla dobra jej członków – dodaje zarządca komisaryczny SKOK Wołomin. źródło
Ostatnie zdanie jest warte zapamiętania. Bowiem trochę ponad miesiąc później ten sam zarządca składa do KNF wniosek o zawieszenie działalności, o czym m. in. możemy przeczytać w kolejnym tekście zatwardziałego krytyka SKOK-ów: 
Druga co do wielkości Spółdzielcza Kasa Oszczędnościowo-Kredytowa stanęła na krawędzi bankructwa. O północy ze środy na czwartek Komisja Nadzoru Finansowego zawiadomiła o zawieszeniu jej działalności. (...)Wniosek o zawieszenie działalności złożył zarządca komisaryczny wprowadzony kilka tygodni temu do SKOK-u. Wynika on z ujawnienia przez zarządcę, że prawdziwa sytuacja SKOK-u Wołomin jest gorsza, niż wynikałoby to z oficjalnych sprawozdań finansowych. "Zarządca komisaryczny ustanowiony przez KNF ujawnił rzeczywistą jakość portfela kredytowego (...). Pożyczki przeterminowane brutto stanowią 79,8 proc. portfela kredytowego SKOK Wołomin" - pisze KNF w komunikacie. Tak tragicznego poziomu niespłacanych w terminie pożyczek nie miał nawet zbankrutowany kilka miesięcy temu SKOK Wspólnota (tam przeterminowane w spłacie kredyty stanowiły połowę wszystkich udzielonych). W sumie portfel pożyczek tego SKOK-u miał w połowie roku wartość 2,5 mld zł.Niewykluczone, że do utraty płynności przyczyniło się też wycofywanie przez członków SKOK-u depozytów, choć tej hipotezy komunikat nadzoru nie potwierdza. W komunikacie KNF czytamy jedynie, że SKOK Wołomin "utracił możliwość regulowania swoich zobowiązań w zakresie wypłaty środków wobec deponentów". A więc: nie ma już pieniędzy na wypłaty. Wcześniej - jak podaje KNF - wołomińska kasa ratowała się, wycofując wszystkie wolne pieniądze przechowywane na rachunkach w Krajowej SKOK (ponad 300 mln zł). (...)Na razie nie ma wniosku o bankructwo, z komunikatu KNF nie wynika też, że kasa jest niewypłacalna, lecz jedynie - że straciła płynność finansową. źródło
Dwa dni później KNF  wniósł o upadłość, a 17 grudnia 2014 r. zarząd BFG podjął uchwałę w sprawie realizacji wypłat środków gwarantowanych deponentom SKOK w Wołominie.

Zgodnie z komunikatem Komisji Nadzoru Finansowego, postanowieniem z dnia 05 lutego 2015 r. Sąd Rejonowy dla m. st. Warszawy ogłosił upadłość SKOK Wołomin.



Podsumujmy. 27 września 2012 r. senator Bierecki informuje KNF o nieprawidłowościach w SKOK Wołomin. Miesiąc później KNF obejmuje nadzór nad SKOK-ami. SKOK-i przygotowują audyty otwarcia, które do początku czerwca 2013 r. pozostają poufne.
Przeprowadzona w marcu 2013 r. kontrola Generalnego Inspektora Informacji Finansowej w SKOK-u Wołomin wykazuje rażące nieprawidłowości. Wiceminister Andrzej Parafianowicz składa doniesienie do prokuratury o działaniu na szkodę firmy a media ogólnopolskie szeroko informują o sprawie.
W połowie kwietnia 2014 r. wiceszef KNF zostaje pobity pod własnym domem. Dwa tygodnie później następują aresztowania wiceprezes zarządu i byłego członka rady nadzorczej SKOK Wołomin pod zarzutem dotyczącym wyłudzenia wielomilionowych kredytów. Śledztwo zostało wszczęte w maju 2013 roku.
W końcówce października 2014 r., w ramach powyższego śledztwa, prezes SKOK Wołomin Mariusz G. i wiceprezes Mateusz G. zostali zatrzymani na polecenie Prokuratury Okręgowej w Gorzowie Wlkp.
Dopiero po tych wszystkich wydarzeniach, 5 listopada 2014 r., ponad dwa lata po objęciu nadzoru, KNF wprowadza zarząd komisaryczny. Czy potrzebny jest tu jakiś komentarz?



środa, 15 kwietnia 2015

Uwagi do Źródła

Planowałem dzisiaj powrócić do tematu SKOK-ów. Otrzymałem jednak odpowiedź z Urzędu Gminy Rawa Mazowiecka, iż „…aplikacja Źródło na dzień dzisiejszy działa. Tak jak donoszą media u nas również występują problemy z funkcjonowaniem aplikacji”. Z pozostałych gmin powiatu rawskiego odpowiedzi jeszcze nie uzyskałem.

Toteż SKOK-i chwileczkę poczekają, a tymczasem pozwolę sobie przedstawić wybrane fragmenty obfitej korespondencji Prezesa Zarządu Głównego Stowarzyszenia Urzędników Stanu Cywilnego RP Tomasza Brzózki do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.  Niewątpliwie uwagi rzucą trochę światła na okoliczności wdrażania aplikacji Źródło i jednocześnie realizacji projektu pl.id.
Zakreślenia w cytowanym tekście są mojego autorstwa i są to jedyne ingerencje w tekst, poza oczywiście wyborem cytatów. Mając świadomość, że mogłem coś pominąć, przeoczyć, co każdy z łatwością zrozumie o ile przejdzie do źródeł, podaję linki do cytowanych tekstów. W ten sposób każdy może sobie wyrobić swoje zdanie na powyższy temat. Szczególnie polecam załącznik nr 5 do ostatniego Pisma, w tym jego podsumowanie.   


Fragmenty Pisma z 24 wrzesnia 2014 r.:

"Według przyjętego harmonogramu prac na projektem ustawy Prawo o aktach stanu cywilnego, od początku przyszłego roku kierownicy wszystkich urzędów stanu cywilnego zaczną pracować w nowym środowisku informatycznym i zasilać System Rejestrów Państwowych, dokonując wszystkich tych czynności w oparciu o nowe przepisy.
Za podstawowy problem uważamy pustą bazę komputerową, na jakiej przyjdzie nam pracować po 1 stycznia 2015 r., bez możliwości migracji zgromadzonych wcześniej danych. Bazę wszystkich polskich aktów stanu cywilnego oceniamy na ponad 100 mln aktów. Za początek rejestracji elektronicznej zdarzeń stanu cywilnego uważa się rok 1991. Końcem lat 90 podwójną rejestrację – papierową i elektroniczną - prowadziła już większość USC, zatem od tamtej pory na urzędowych serwerach gromadzone są wszystkie akty stanu cywilnego. Ponadto, wg ostrożnych szacunków urzędy stanu cywilnego wprowadziły do tej pory we własnym zakresie ok. 1/3 aktów archiwalnych, finansując ten proces w całości ze środków samorządowych. (…)

Zaznaczyć w tym miejscu należy, iż program „ŹRÓDŁO”, czyli system informatyczny przetwarzający najważniejsze dane o obywatelach Polski i cudzoziemcach, nie jest aplikacją wspierającą pracę urzędu stanu cywilnego. To formularze, które należy wypełnić zgodnie z opisem pól. To system, który nie pilnuje, nie wychwytuje błędów operatora, jest pozbawiony słowników (poza TERYT-em). System, który nie łączy logicznie danych, np. nie ma powiązania pomiędzy imieniem a płcią. (…)

Innym zagrożeniem jest opóźnienie rozpoczęcia szkoleń, co może spowodować, że czynnik ludzki będzie najsłabszym ogniwem projektu. Termin szkolenia z BUSC jest ciągle odsuwany. (…)
Według oceny osób uczestniczących w testach, oszacowanie czasu wyszkolenia pracowników jest niemożliwe ze względu na brak pełnej wersji działającej aplikacji. (...)

Zdajemy sobie sprawę z potrzeby zmian, jednak uważamy, że powinny one być dokonywane z większą rozwagą. Dlatego, w celu złagodzenia wymienionych wyżej skutków, proponujemy przesunięcie terminu wejścia w życie ustawy na dzień 1 grudnia 2015 r., a w braku takiej możliwości na 1 lipca 2015 r. Umożliwi to przygotowanie wszystkich pracowników USC do pracy zgodnie z nowym systemem, a przede wszystkim zapoznanie się z nową aplikacją, co w przypadku wejścia w życie ustawy za 3 miesiące jest wykluczone. Ponadto, jeśli docelowo nie jest możliwe zasilanie SRP za pomocą posiadanych przez nas aplikacji alternatywnych (wspierających), co stanowiłoby najlepsze rozwiązanie, rekomendujemy wprowadzenie okresu przejściowego polegającego na umożliwieniu korzystania z dotychczasowych aplikacji do czasu przygotowania USC do obsługi nowego systemu (w dużej mierze nie dysponujemy nawet nowymi komputerami, które miałyby go prowadzić), jak również pozostawienie dotychczasowych rozwiązań w zakresie pozyskiwania i przedkładania posiadanych przez interesantów odpisów do załatwienia spraw na ich wniosek". link do pełnego tekstu

  

Fragmenty Pisma z 7 stycznia 2015 r.:

"Zarząd Główny Stowarzyszenia Urzędników Stanu Cywilnego RP przesyła uwagi i spostrzeżenia naszych członków dotyczące funkcjonalności aplikacji „Źródło”. Liczymy, że spowodują one naniesienie niezbędnych korekt, które mogłyby uczynić to narzędzie bardziej przyjaznym dla użytkowników. Podstawowym problem nowego systemu będzie pusta baza aktów stanu cywilnego i brak możliwości płynnej migracji dokumentów z aplikacji lokalnych do centralnego rejestru. Przyjęcie takiego założenia nie będzie realizowało jednego z celów programu pl.ID, który miał spowodować większą przyjazność obywatelom oraz skrócić czas załatwiania spraw w urzędzie. (…)

System Rejestrów Państwowych składa się m.in. z Rejestru PESEL, Bazy Usług Stanu Cywilnego (BUSC) oraz Rejestru Dowodów Osobistych. Rejestry PESEL i BUSC nie są jednak kompatybilne. W rejestrze PESEL kluczową daną jest nazwisko. W BUSC ta filozofia jest odwrócona – wszystkie formularze rozpoczynają się od imion. PESEL posługuje się jednym imieniem rodziców, zaś BUSC dwoma, co spowoduje niekompletność danych w aktach stanu cywilnego, przy wyszukiwaniu osoby w rejestrze PESEL i „pobraniu” tych danych do aktu stanu cywilnego.
Dokonana przez programistów zmiana układu formularzy (w stosunku do używanych dzisiaj w urzędach aplikacji) jest nielogiczna i może generować pomyłki przy wpisywaniu danych. (…)

Program w żadnym momencie nie sprawdza poprawności wpisywanych danych. W pola przeznaczone na dane ojca pozwala wpisać dane matki, nie sprawdza imion z płcią, nie porównuje np. daty urodzenia dziecka z datami urodzeń rodziców. Można nawet stworzyć akt małżeństwa z identycznymi danymi nupturientów. (…)

Dużą wadą nowej, centralnej aplikacji jest to, że nie przewiduje obiegu dokumentów, tym samym nie spełnia podstawowych wymogów instrukcji kancelaryjnej. Rejestry przyjętych oświadczeń, wydanych odpisów aktów stanu cywilnego urzędnicy będą musieli tworzyć ręcznie, bądź za pomocą odrębnych aplikacji. (…)

Wersja programu oddana do szkolenia pracowników jest zupełnie niedopracowana, działa wybiórczo i cząstkowo. Brakuje rzetelnej instrukcji obsługi aplikacji wyjaśniającej pojawiające się komunikaty i możliwości rozwiązania problemów, a przecież każdy produkt powinien takową zawierać. Przekazany nam (w jednym egzemplarzu na urząd) podręcznik szkoleniowy zawiera jedynie wybrane przypadki użycia modułu i bazuje na nieaktualnej od dawna wersji aplikacji. W tej chwili urzędnik nie ma pewności czy to jego błąd, czy aplikacja (i dlaczego) nie pozwoliła na realizację zamierzeń? Tylko jeden dzień trwały szkolenia liderów, którzy mają pomagać w nauce innym pracownikom (w praktyce sześciogodzinne, odliczając przerwy kawowe i obiadową). Odbyły się one, choć już z założenia wiadomo było, że nie wystarczy czasu aby przetrenować podstawowe zagadnienia. Jak nauczyć się w tak krótkim czasie rejestracji szczególnej, wymagającej zdecydowanie większej wiedzy? (…)

Podczas szkolenia trenerzy nie potrafili odpowiedzieć na wiele merytorycznych pytań, a także nie pokazali pełnej funkcjonalności programu (bo nie było czasu na wszystkie „działające” funkcje, bądź nie były jeszcze utworzone), jednak mimo to uczestnicy szkolenie zakończyli z licencją „lidera” i stali się odpowiedzialni za przygotowanie swoich współpracowników do pracy z aplikacją. (...)

W miarę zwiększania częstotliwości ćwiczeń w aplikacji, my praktycy dochodzimy do wniosku, że aplikacja jest przygotowywana przez zespół niedoświadczonych, nieposiadających podstawowej wiedzy z zakresu rejestracji stanu cywilnego pracowników COI (informatyków, projektantów usług, specjalistów ds. komunikacji i promocji). 
Podstawowym zadaniem kierownika USC jest rejestracja typowych zdarzeń związanych ze stanem cywilnym obywateli i tu potrzebne jest największe wsparcie dla urzędników. Aplikacja bardziej przeszkadza niż wspiera, nie jest przejrzysta, z jednej strony jest nadmiernie rozbudowana, co niepotrzebnie utrudnia wykonywanie podstawowych czynności a z drugiej strony nie wykonuje wszystkich niezbędnych prac. Program jest niespójny, przede wszystkim w swoich założeniach, ale także w procesach i zadaniach. Jest mało intuicyjny i niekonsekwentny. (…)

Pierwotnie ustawa miała wejść w życie 1 stycznia 2015 r. Równolegle mieliśmy rozpocząć pracę w nowej aplikacji (z półrocznym okresem przejściowym). Dziś wiadomo, że termin ten jest przesunięty o dwa miesiące. Uważamy, że ten czas jest zbyt krótki na poprawienie aplikacji zwłaszcza, że podczas wielokrotnego testowania wychodzą kolejne uwagi wynikające z niedopracowania aplikacji.Naszym zdaniem powinna ona zostać napisana od nowa i uwzględniać faktyczne potrzeby użytkowników, a co najważniejsze – wymogi prawne.To przecież nasze narzędzie pracy.
Opisane błędy dotyczą jedynie BUSC, jednakże należy zauważyć, że podobne problemy (nie zamieszczone w tym piśmie, by nie zaciemniać obrazu całości), występują w RDO i rejestrze PESEL. Należy przy tym wspomnieć, że w wielu urzędach, jedna osoba obsługuje trzy rejestry programu ŹRÓDŁO. W takim przypadku błędy funkcjonalności, a co za tym idzie, frustrację operatora tym spowodowaną, należy pomnożyć przez „trzy”. Zachęcamy do wnikliwego przestudiowania komentarzy użytkowników programu na „Forum” w platformie szkoleniowej. Zamieszczone tam posty, dają pełny obraz procesu wdrażania programu i jego funkcjonowania na etapie szkoleniowym, a także w czasie zdawania tzw. „egzaminu zerowego”. (...)

Dotychczas w sposób umiarkowany ocenialiśmy postępy w testowanym oprogramowaniu. Wstrzymywaliśmy się od negatywnych komentarzy, skupiając się wyłącznie na konstruktywnych uwagach. Jednak coraz trudniej patrzeć z wyrozumiałością na towarzyszący nowelizacji chaos informatyczny, które może mieć wpływ na najważniejsze sprawy w państwie. Doceniamy szereg zmian dokonanych na etapie projektowania ustawy także na nasz wniosek, jednak uważamy, że najważniejsza strona reformy - strona informatyczna oraz szkoleniowa całego przedsięwzięcia jest jego najsłabszym punktem i powinny zostać podjęte radykalne decyzje w tym zakresie. Jeśli – jak usłyszeliśmy w Senacie, przeszkodą w przesunięciu wejścia w życie przepisów ustawy o więcej niż dwa miesiące są wygasające licencje na oprogramowanie, to nie jest to jakakolwiek przeszkoda, bo każdą licencję można przedłużyć. Nawet jeśli budżet państwa miałby ponieść dodatkowe wydatki w związku z niewejściem w życie przepisów i Systemu Rejestrów Państwowych w 2015 r. to należy, naszym zdaniem, przygotować się na takie konsekwencje, zamiast na siłę wdrażać system, który nie działa i zaklinać rzeczywistość wmawiając wszystkim, że jest dobrze"link do pełnego tekstu


Wybrane fragmenty Pisma z 12 lutego 2015 r.:

"Szanowny Panie Ministrze, 
Zgodnie z zapowiedzią wyrażoną podczas spotkania połączonych zespołów Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego w dniu 4 lutego br., Zarząd Główny Stowarzyszenia Urzędników Stanu Cywilnego RP przesyła szczegółowe uwagi i spostrzeżenia dotyczące funkcjonalności aplikacji ŹRÓDŁO, zgromadzone w czasie kilkutygodniowego testowania aplikacji. Mimo, iż do uruchomienia systemu pozostało niewiele czasu, liczymy że nasza interwencja spowoduje naniesienie niezbędnych korekt, które mogłyby uczynić to narzędzie bardziej przyjaznym dla użytkowników.
Jednocześnie pragniemy zwrócić uwagę, iż odpowiedź na nasze poprzednie uwagi (link do odpowiedzi MSW), podpisana przez Zastępcę Dyrektora Departamentu Rejestrów Państwowych MSW była bardzo ogólna, lakoniczna i niestety niepełna. (…)
Do dziś nie możemy się zgodzić z określeniem aplikacji ŹRÓDŁO jako intuicyjnej. Choćby to, że wyszukiwanie danych musi się najczęściej odbywać „na piechotę”, a na dodatek – co pokazujemy w załączonym opracowaniu – tych samych danych urzędnik musi szukać kilkukrotnie podczas sporządzania jednego aktu. Program korzysta z innych aktów nie zachowując informacji o nich, korzysta z nr PESEL i nie pobiera wszystkich potrzebnych informacji (dane rodziców, dane o numerze aktu urodzenia, czy małżeństwa). To tylko wycinek problemów. 
Po przestudiowaniu odpowiedzi na nasze pismo mamy wrażenie, że przygotowująca je osoba miała do czynienia z inną wersją programu ŹRÓDŁO niż testujący ją urzędnicy, a program napisany został dla „...pracowników COI posiadających dogłębną wiedzę z zakresu digitalizacji dokumentów...” a nie dla kierowników USC. Odpowiedzią na poprzednie pismo nie jesteśmy usatysfakcjonowani także dlatego, że nie otrzymaliśmy odpowiedzi na zasadnicze i dręczące nas pytania. Liczymy, że tym razem potraktowane one zostaną poważniej i pozwolą nam odzyskać wiarę, iż Minister Spraw Wewnętrznych, który zleca kierownikom USC realizację swoich zadań jest zainteresowany tym aby ich praca była ergonomiczna, sprawna i skuteczna, a rejestry które prowadzą były bezbłędne. Tego byśmy oczekiwali.

Obszerność załączonego opracowania wynika z konieczności precyzyjnego opisania różnorodnych, problemowych sytuacji. W miarę możliwości do każdej staraliśmy się dołączyć zrzuty ekranu, tak aby błąd czy niedoskonałość były lepiej zrozumiane. Niestety, nie udało się całkiem wyeliminować powtórzeń, ponieważ niektóre funkcjonalności musieliśmy omówić przy różnych akcjach, aby pokazać właściwy kontekst. Gdyby sposób przedstawienia jakichkolwiek z opisanych problemów nie byłby czytelny jesteśmy gotowi go doprecyzować". (…) link do pełnego tekstu plus 5 załączników

sobota, 11 kwietnia 2015

Zatrute źródło cd...

Powracamy do "Źródła". Na początku kwietnia w tekście "Zatrute źródło" (link do tekstu) w ogólnym zarysie przedstawiłem problem. W skrócie: MSW i PKW w odrębnych oświadczeniach starały się przedstawić stanowisko, że dotychczasowa klapa aplikacji "Źródło" nie ma przyczyn w tychże podmiotach i winna jest druga strona. Życie rychło dopisało ciąg dalszy, bowiem 9 kwietnia ukazało się wspólne oświadczenie MSW i PKW, w którym czytamy:  

W środę odbyło się spotkanie podsekretarza stanu w MSW Tomasza Szubieli i przewodniczącego PKW Wojciecha Hermelińskiego. Spotkanie dotyczyło wątpliwości zgłaszanych przez samorządy, w związku z przygotowaniem spisów wyborców po wprowadzeniu aplikacji ŹRÓDŁO. Przedstawiciele obu instytucji uzgodnili, że będą ze sobą współpracować, aby jak najszybciej wyjaśnić wątpliwości samorządowców, pomóc im w rozwiązywaniu ewentualnych problemów oraz zapewnić prawidłowy przebieg najbliższych wyborów prezydenckich. MSW zaznaczyło, że aplikacja ŹRÓDŁO nie służy ani do prowadzenia rejestru wyborców, ani do prowadzenia rejestrów mieszkańców.

Czyli "Źródło" okazuje się zbędne. Kilka zdań dalej jednak czytamy:

Przedstawiciele MSW oraz COI wyjaśnili, że tego typu problemy wynikają przede wszystkim z różnic w sposobie prowadzenia rejestrów ludności przez gminy, a standardami obowiązującymi w centralnej bazie PESEL. Do tej pory każda gmina miała swoją własną aplikację do prowadzenia rejestrów mieszkańców. Bazy poszczególnych gmin były osobne – „nie widziały się”. Od 1 marca dzięki aplikacji ŹRÓDŁO wszystkie lokalne aplikacje służące m.in. do prowadzenia rejestrów wyborców i sporządzania spisów wyborców, po poprawnym zintegrowaniu, pozyskują dane z bazy PESEL. 
I dzięki powyższemu już wiemy, że o ile teraz do prowadzenia rejestru wyborców "Źródło" jest zbędne, to pomiędzy 1 marca a bliżej nieokreślonym terminem, ale  z pewnością przed dniem oświadczenia, było konieczne. Dlaczego ciągle nie jest konieczne? To jedno z dobrych pytań na które po części odpowiada link do pierwszego tekstu. Wystarczy dodać, że informatycy odpowiedzialni m. in. za lokalne bazy danych mają własną nazwę dla rządowej aplikacji i brzmi ona dość czytelnie, czyli "Bagno".
Ale idźmy dalej za tekstem wspólnego oświadczenia MSW i PKW:

Podczas spotkania MSW zwróciło uwagę, że zapewnienie poprawnej współpracy lokalnych aplikacji z bazami zasilanymi przez aplikację ŹRÓDŁO leży w gestii gmin. Podstawą do sporządzenia spisów wyborców są rejestry wyborców prowadzone przez organy gmin na podstawie lokalnych zbiorów ewidencji ludności – rejestrów mieszkańców i rejestrów zamieszkania cudzoziemców. Rejestry te były do tej pory i są nadal prowadzone w lokalnych aplikacjach, wykonanych przez firmy komercyjne na zlecenie gmin i uzupełniane przez pracowników gmin. To właśnie na podstawie tych danych były i będą tworzone spisy wyborców. Jedyną zmianą jest to, że od 1 marca gminy mają dostęp do bazy PESEL. W związku z tym lokalne aplikacje, po poprawnym skonfigurowaniu, są zasilane danymi z centralnego rejestru PESEL, który z kolei jest aktualizowany przez aplikację ŹRÓDŁO. 
Czując pismo nosem, na tydzień przed datą tego wspólnego oświadczenia MSW i PKW, zapytałem jak się sprawy mają na naszym rawskim gruncie. I otrzymałem następującą odpowiedź:
Z dniem wejścia w życie nowych zasad nie wprowadza się już danych z zakresu ewidencji ludności i dowodów osobistych do naszej lokalnej bazy danych - pozostała ona aktualna na dzień 26 lutego 2015 r.    Aby nasza lokalna baza danych mogła być zaktualizowana potrzebna jest instalacja tzw. "aplikacji wspierającej" od administratora naszego oprogramowania(...).Instalacja wspomnianej aplikacji była podejmowana już wielokrotnie, jednak z powodów leżących po stronie aplikacji Źródło" zakończyła się niepowodzeniem. 
Ponieważ problem nie jest jedynie lokalny, a ma charakter powszechny i ogólnopolski, to tzw. najwyższe czynniki z troską się nad nim pochyliły, o czym możemy przeczytać w dalszej części oświadczenia:
Przedstawiciele MSW oraz COI wskazali, że producenci, którzy dostarczają do gmin aplikacje lokalne, otrzymali komplet informacji technicznych. Dzięki temu mogą swobodnie dostosować swoje oprogramowanie do stawianych im wymogów. 
No tutaj przedstawiciele MSW oraz COI popisali się wybitnym poczuciem humoru, przy czym niestety jest to humor czarny. Miesiąc przed wyborami producenci dostarczający do gmin aplikacje lokalne mogą swobodnie je dostosować. No to jest oczywiście kpina w żywe oczy, a jeżeli ktoś nie wierzy, niechaj spyta pierwszego z brzegu informatyka walczącego z "Bagnem".
W końcowej części oświadczenia pojawia się jednak optymizm i zadowolenie:

PKW z zadowoleniem przyjęła te informację. Zaznaczyła jednak, że wobec zgłaszanych przez samorządy uwag, pożądane jest dalsze wsparcie MSW tak, aby zapewnić niezakłócony przebieg wyborów Prezydenta RP. W związku z tym przewodniczący Wojciech Hermeliński zaprosił wiceministra Tomasza Szubielę na spotkanie, które Komisja organizuje z organizacjami zrzeszającymi samorządy 14 kwietnia br. Spotkanie będzie okazją m.in. do przypomnienia gminom o właściwym przygotowaniu danych ewidencyjnych potrzebnych do stworzenia spisów wyborców na wybory prezydenckie. 

I od razu widać gdzie są ukryte te pokłady optymizmu i zadowolenia. Znalazł się chłopiec do bicia. To gminy i lokalni informatycy. Jak będzie klapa to już wszyscy wiemy, kto jest odpowiedzialny za przygotowanie danych ewidencyjnych do stworzenia spisów wyborców na wybory prezydenckie.

Otóż NIE. To NIE gminy, i NIE lokalni informatycy są odpowiedzialni za "Bagno". I to się da z łatwością wykazać w kolejnych tekstach, dość bogato wspieranych cytatami z licznych urzędowych korespondencji. 


piątek, 3 kwietnia 2015

SKOK Wołomin - opinia biegłego 2013 i cd...

Kończymy dzisiaj przegląd opinii biegłych na temat sprawozdań finansowych SKOK-u Wołomin. W dalszej części przedstawię prasowe doniesienia o wynikach za pierwsze półrocze 2014 roku, a także wydarzenia z drugiego półrocza. Całkiem przypadkiem kolejny rozdział dopisało życie w dniu dzisiejszym, co też na końcu tekstu zostanie przytoczone. 

Opinia niezależnego biegłego rewidenta dla Zebrania Przedstawicieli Członków oraz Rady Nadzorczej Spółdzielczej Kasy Oszczędnościowo – Kredytowej w Wołominie.1. Przeprowadziliśmy badanie załączonego sprawozdania finansowego Spółdzielczej Kasy Oszczędnościowo – Kredytowej w Wołominie („Jednostka”) z siedzibą w Wołominie, ul. Legionów 29, obejmującego: - wprowadzenie do sprawozdania finansowego, - bilans sporządzony na dzień 31 grudnia 2013 roku, który po stronie aktywów i pasywów wykazuje sumę 2 828 413 508, 24 złotych, - rachunek zysków i strat za rok obrotowy od 1 stycznia 2013 roku do 31 grudnia 2013 roku wykazujący zysk netto w kwocie 83 047 446, 64 złotych, - zestawienie zmian w kapitale (funduszu) własnym za rok obrotowy od 1 stycznia 2013 roku do 31 grudnia 2013 roku wykazujące zwiększenie kapitału własnego o kwotę 87 714 303, 17 złotych, - rachunek przepływów pieniężnych za rok obrotowy od 1 stycznia 2013 roku do 31 grudnia 2013 roku wykazujący zmniejszenie stanu środków pieniężnych o kwotę 3 508 511, 45 złotych,  - współczynnik wypłacalności na dzień 31 grudnia 2013 roku osiągnął wartość 5,44, - dodatkowe informacje objaśnienia. (…)4. W roku badanym ustawodawca wprowadził nowe zasady kalkulacji odpisów obligatoryjnych. Jednocześnie Zarząd Jednostki dokonał zmian zasad polityki rachunkowości w zakresie kalkulacji odpisów fakultatywnych. W związku ze znacznym nakładem pracy nie zapewniono porównywalności danych w wyżej wymienionym zakresie, o czym Zarząd badanej Jednostki poinformował we wprowadzeniu do Sprawozdania Finansowego.Jednostka wycenia instrumenty finansowe w koszcie nabycia, w przypadku wyceny wg skorygowanej ceny nabycia, to jest różnicy pomiędzy wartością historyczną, a wyceną według wewnętrznej stopy zwrotu, wartość wyniku finansowego oraz kapitałów własnych uległaby zmianie o różnice z wyceny pomiędzy oprocentowaniem instrumentu finansowego, a oprocentowanie wewnętrznej stopy zwrotu.5. Naszym zdaniem, z wyjątkiem zgłoszonych w punkcie 4 zastrzeżeń zbadane sprawozdanie finansowe we wszystkich istotnych aspektach: - przedstawia rzetelnie i jasno informacje  istotne dla oceny sytuacji majątkowej i finansowej Jednostki na dzień 31 grudnia 2013 roku, jak też jej wyniku finansowego za rok obrotowy od 1 stycznia 2013 roku do 31 grudnia 2013 roku, - zostało sporządzone zgodnie z wymagającymi zastosowania zasadami (polityką) rachunkowości oraz na podstawie prawidłowo prowadzonych ksiąg rachunkowych, - jest zgodne z wpływającymi na treść sprawozdania finansowego przepisami prawa i postanowieniami statutu Jednostki, - potwierdza stosowanie przez spółdzielczą kasę oszczędnościowo – kredytową obowiązujących zasad w zakresie ostrożności, określonych w odrębnych przepisach, - zawiera prawidłowo oszacowany współczynnik wypłacalności;6. Sprawozdanie z działalności Spółki za rok obrotowy zakończony 31 grudnia 2013 roku jest kompletne w rozumieniu art. 49 ust. 2 ustawy o rachunkowości, a zawarte w nim informacje, pochodzące ze zbadanego sprawozdania finansowego, są z nim zgodne.Dariusz Sarnowski Biegły rewident nr 10200Kluczowy biegły rewident przeprowadzający badanie w imieniu HLB Sarnowski & Wiśniewski Sp. z o.o. 61-478 Poznań, ul. Bluszczowa 7Podmiot uprawniony do badania sprawozdań finansowych numer ewidencyjny 2917Poznań, dnia 7 kwietnia 2014 roku (źródło)


29 kwietnia 2014 roku prezes zarządu SKOK-u Wołomin wykorzystał okazję aby pochwalić się wynikami na łamach ogólnopolskich mediów:

Mimo spowolnienia gospodarczego, zmian w ustawach oraz spadku zaufania do sektora SKOK-ów Kasa Oszczędnościowo-Kredytowa w Wołominie zanotowała najlepszy rok w swojej historii.– 2013 rok był rokiem dynamicznym, rokiem intensywnej pracy, mającej na celu dostosowanie do nowych warunków prawnych, które nas spotkały – mówi agencji informacyjnej Newseria Mariusz Gazda, prezes SKOK Wołomin. - Natomiast jeżeli chodzi o wyniki finansowe, jest to najlepszy rok w historii naszej kasy. Aktywa wzrosły o 46 procent w stosunku do końca poprzedniego roku i zbliżają się na koniec 2013 roku do 3 miliardów złotych. Mamy 79 tysięcy pełnoprawnych członków, czyli zdeklarowanych stałych klientów, kwota pożyczek to jest ponad 2,2 mld złotych, a wynik finansowy – 83 mln złotych netto – wylicza prezes. (...)Pod względem wielkości aktywów SKOK w Wołominie jest drugą największą kasą w kraju. Posiada obecnie 102 oddziały na terenie 10 województw. Strategia SKOK-u w Wołominie na lata 2013–2015 zakłada rozwój poprzez doskonalenie zarządzania ryzykiem, zmiany struktury organizacyjnej, dalszy rozwój bazy depozytowej i działalności kredytowej oraz wzrost efektywności funkcjonowania.– Celem na ten rok jest utrzymanie tempa rozwoju oraz dalsze prace dostosowujące nas do nowego nadzorcy – mówi prezes Gazda.- Ponadto w planie na ten rok jest sześć nowych placówek, z czego dwie już zostały uruchomione – dodaje. (źródło)

W tym samym miesiącu, w którym prezes chwali się wynikami finansowymi...:

...gorzowski sąd aresztował wiceprezes SKOK Wołomin Joannę P. i mężczyznę związanego z tą instytucją Piotra P. Joanna P. usłyszała zarzut działania na szkodę firmy, natomiast Piotr P. zarzut udziału w wyłudzaniu kredytów. Obojgu zarzucono też udział w zorganizowanej grupie przestępczej. Piotr P. dodatkowo jest podejrzany o kierowanie grupą i zlecenie pobicia wiceszefa KNF. Witkowski wyjaśnił, że miało ono związek z kontrolami prowadzonymi przez komisję w SKOK Wołomin. Joanna P. została zwolniona z aresztu w listopadzie 2014 r. Wpłaciła poręcznie majątkowe w wys. 100 tys. zł i została objęta dozorem policji. „Podejrzana złożyła wyjaśnienia korespondujące z dokonanymi w śledztwie ustaleniami, co stało się podstawą do złagodzenia środka zapobiegawczego” - dodał Witkowski. Piotr P. nadal przebywa w areszcie i nie przyznaje się do winy. 48-letni Mariusz G. i 36-letni Mateusz G. (b. prezes i b. wiceprezes SKOK Wołomin) trafili do aresztu w październiku zeszłego roku. (źródło)

Biznes kwitnie dalej. 31 lipca 2014 roku w prasie popularnej ponownie można było przeczytać o wspaniałym rozwoju i cudownych planach na przyszłość:

Członkowie drugiego pod względem wielkości SKOK Wołomin mają jeszcze większe powody do zadowolenia: wynik finansowy za pierwsze półrocze to 32,6 mln zł, a wskaźnik wypłacalności na dzień 30 czerwca br. to 7,99%. Aktywa SKOK Wołomin na koniec minionego półrocza wynosiły 3,1 mld zł. To o ok. 300 mln zł więcej, niż w końcu roku 2013. O ponad 200 mln zł zwiększyła się w ciągu sześciu miesięcy suma depozytów – do 2,7 mld zł. – Mamy za sobą kolejne półrocze dobrych wyników. Coraz więcej osób powierza nam swoje pieniądze, rośnie także zainteresowanie pożyczkami, oferowanymi na naprawdę atrakcyjnych warunkach – komentuje prezes SKOK Wołomin Mariusz Gazda. Gazda zwraca uwagę, że Kasa cały czas modyfikuje ofertę z myślą o nowych klientach. Uruchomiono m.in. obsługę podmiotów tzw. trzeciego sektora (fundacji, stowarzyszeń, parafii, spółdzielni i wspólnot mieszkaniowych). (źródło)

I nie wiadomo do jak wielkiej sumy bilansowej, jak dużej wartości depozytów, doszedłby w swej dynamicznej działalności SKOK Wołomin, gdyby nie działania pewnych organów z 31 października 2014 roku:  

Gorzowski sąd rejonowy aresztował prezesa SKOK Wołomin Mariusza G. i wiceprezesa Mateusza G. Obaj usłyszeli zarzuty działania na szkodę kierowanej przez nich firmy i działania w zorganizowanej grupie przestępczej. Informacje ws. tego śledztwa przekazał na konferencji prasowej rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gorzowie Dariusz Domarecki.Tego samego dnia po południu Domarecki poinformował, że podejrzani na wniosek prokuratora zostali aresztowani na trzy miesiące. – Prokurator wystąpiła do sądu o areszty z uwagi na obawę matactwa procesowego i grożącą podejrzanym surową karę – powiedział Domarecki.Obaj mężczyźni zostali zatrzymani w środę na polecenie Prokuratury Okręgowej w Gorzowie Wlkp. w ramach śledztwa w sprawie działania na szkodę kierowanej przez nich firmy.Mężczyźni usłyszeli zarzuty działania na szkodę SKOK Wołomin oraz działania w zorganizowanej grupie przestępczej w latach 2009-14, której celem było uzyskiwanie pożyczek i kredytów z tej kasy przez podstawione osoby. Grozi im do ośmiu lat więzienia.Domarecki wyjaśnił, że za wiedzą podejrzanych podstawione osoby przedkładały podrobione zaświadczenia o zatrudnieniu i wysokości zarobków oraz akty notarialne stanowiące zabezpieczenie pożyczek i kredytów na nieruchomościach o znacznie zawyżonej wartości. To pozwalało uzyskiwać wysokie kredyty i pożyczki. Według prokuratury w ten sposób podejrzani są współodpowiedzialni za zaciągnięcie ponad 200 pożyczek na łączną kwotę ponad 300 mln zł, czym działali na szkodę SKOK Wołomin.Obaj podejrzani nie przyznali się do winy i zaprzeczyli, aby brali udział w tym procederze. Domarecki dodał, że Prokuratura Warszawa - Praga zajmuje się tzw. słupami, czyli osobami, na które wyłudzano pożyczki ze SKOK Wołomin. (źródło)


A dzisiaj, całkiem niespodziewanie, życie dopisało ciąg dalszy:


Czterech członków gangu wyłudzającego pożyczki w wołomińskim SKOK-u zatrzymali na terenie Warszawy funkcjonariusze CBŚP. Wśród nich jest jeden z liderów grupy, biznesmen Jan L. – dowiedziała się nieoficjalnie Polska Agencja Prasowa ze źródeł zbliżonych do śledztwa. Zatrzymani usłyszeli zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej i dokonywania oszustw. Jan L., posiadający status rezydenta Szwajcarii, miał pośredniczyć w kontaktach przestępczych pomiędzy zarządem SKOK-u a liderami średniego szczebla grupy.Śledztwo w tej sprawie prowadzą policjanci rzeszowskiego Zarządu Centralnego Biura Śledczego Policji oraz Prokuratura Okręgowa w Gorzowie Wlkp. Z dotychczasowych ustaleń wynika, że od 2009 do 2014 r. ze SKOK Wołomin przelano na konta „słupów” nie mniej niż 102 mln zł. W sumie w wątku śledztwa określanym jako „podkarpacki” postawiono już zarzuty 17 osobom. Wobec pięciu z nich sąd zastosował środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania.– Szacowane kwoty są jednak znacznie większe, na co wskazują wnioski z analizy dokumentów kolejnych ustalonych pożyczek. Na jaw wychodzą nowe wątki sprawy i powiązania personalne z działalnością tego odłamu grupy – mówi rozmówca PAP.Z ustaleń śledczych wynika, że cały proceder odbywał się przy współudziale pracowników i członków zarządu SKOK Wołomin, którzy - według śledczych - świadomie umożliwiali członkom gangu uzyskanie pożyczek.– Liderzy grupy w porozumieniu z zarządem SKOK-u stworzyli strukturę i mechanizmy umożliwiające taką działalność. Budowano tzw. zdolność kredytową dla zwerbowanych +słupów+ w oparciu o poświadczające nieprawdę i nierzetelne dokumenty. Były one tworzone na potrzeby uzyskania pożyczki, wyłącznie na czas realizacji umów pożyczkowych – mówi informator PAP. (źródło)



Jak widać, sprawa jest rozwojowa. Tu muszę się zgodzić z opinią Leszka Balcerowicza, że jest to afera. Nie wiem czy największa w polskim sektorze finansowym, to pokaże dalszy ciąg śledztwa, oraz kolejne działania prokuratury i sądu. Z pewnością jednak nie jest to afera SKOK-ów, przynajmniej na razie, a raczej SKOK-u Wołomin.  
Mam wrażenie, że ktoś sobie strzelił w kolano. SKOK-i, w przestrzeni medialnej kojarzone z PiS-em, idealnie nadawały się do ataku w trakcie kampanii wyborczej. W tym przede wszystkim do zatopienia Dudy. Tymczasem ktoś w tej akcji czegoś nie dopatrzył, czegoś nie dostrzegł i w konsekwencji rykoszet, niczym bumerang, wraca do autorów akcji.

W kolejnych odcinkach zajmiemy się zapleczem biznesowym, siecią relacji i powiązań, towarzystwa z Wołomina. Raczej nie znajdziemy tam ludzi z PiS-u. To chyba już wiedzą nawet w ogólnie dostępnych ogłupiaczach TV, skoro tak skąpo jest dzisiaj roztrząsana wiadomość o kolejnych zatrzymaniach. No i nie będzie już tak nudno jak przy przytaczanych opiniach biegłych. Nie mniej te opinie były konieczne, aby łatwo było się odwołać do faktów w kolejnych tematach. 


SKOK Wołomin - audyt otwarcia 2012
SKOK Wołomin - opinia biegłego rewidenta 2011
Krótki rys historyczny nt SKOK-ów
SKOK Kalendarium

Zatrute źródło

Dzisiejszy komunikat Państwowej Komisji Wyborczej dowodzi, że państwo znowu zdało egzamin:

Państwowa Komisja Wyborcza, na podstawie art. 160 § 1 pkt 2 Kodeksu wyborczego, w związku z sygnałami docierającymi od komisarzy wyborczych i z delegatur Krajowego Biura Wyborczego informuje, że istnieje poważne ryzyko dla prawidłowego prowadzenia przez gminy rejestrów wyborców, na podstawie których sporządzane są spisy wyborców. Stanowi to zagrożenie dla prawidłowej realizacji zagwarantowanego przez Konstytucję Rzeczypospolitej Polskiej prawa do głosowania w wyborach na Prezydenta  RP w dniu  10 maja  2015 r.Powodem tego jest wadliwość funkcjonowania wdrażanej przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych aplikacji ŹRÓDŁO, z której, w związku z wejściem w dniu 1 marca 2015 r. ustawy z dnia 24 września 2010 r. o ewidencji ludności (Dz. U. z 2015 r. poz. 388), pobierane są dane niezbędne do prowadzenia i aktualizacji rejestrów wyborców oraz sporządzenia spisów wyborców, a także problemy we współpracy z tą aplikacją programów wykorzystywanych przez gminy do sporządzania spisów wyborców.Państwowa Komisja Wyborcza informuje, że sygnalizowała już wcześniej powyższe kwestie Ministerstwu Spraw Wewnętrznych, a następnie Prezesowi Rady Ministrów.Państwowa Komisja Wyborcza z całą mocą podkreśla, że zarówno Państwowa Komisja Wyborcza, jak i Krajowe Biuro Wyborcze, nie odpowiadają za funkcjonowanie aplikacji ŹRÓDŁO i systemów informatycznych służących do sporządzania spisów wyborców. (nomen omen źródło)




Wydaje się, że dzisiejsza reakcja PKW jest zainspirowana przedwczorajszym oświadczeniem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych:



Jak informuje Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, nieprawdą jest, że powodem incydentalnych przypadków tzw. „ożywiania zmarłych” jest aplikacja ŹRÓDŁO. „Przygotowana przez Centralny Ośrodek Informatyki aplikacja ŹRÓDŁO nie ma z tym nic wspólnego” – podkreśla resort w komunikacie.Jak wyjaśnia MSW, jednostkowe przypadki nieścisłości w bazie PESEL są skutkiem błędów w przepływie informacji między gminą a zbiorem PESEL przed 1 marca br., to jest przed wdrożeniem Systemu Rejestrów Państwowych i aplikacji ŹRÓDŁO. Według resortu spraw wewnętrznych zdarzało się bowiem, że gminy nie wywiązywały się w terminie z obowiązku przekazywania informacji o zgonie mieszkańców do centralnej bazy PESEL. Jak wynika z komunikatu MSW obecnie taka sytuacja jest niemożliwa, a jednym z powodów wdrożenia nowego Systemu Rejestrów Państwowych była zmiana sposobu zasilania rejestru PESEL tak, by zapewnić jego aktualność i referencyjność. Od 1 marca gminy pracują na wspólnym i w pełni zintegrowanym systemie rejestrów. Pozwala to zdaniem MSW na uniknięcie dublowania zbiorów danych i braku ich komplementarności. Dzięki aplikacji ŹRÓDŁO gminy bezpośrednio zasilają rejestr PESEL, a informacje te są od razu dostępne dla innych użytkowników rejestru. Aplikacja ŹRÓDŁO umożliwia również nanoszenie korekt do danych w bazie Systemu Rejestrów Państwowych. Jeżeli urzędnik zauważy błąd – np. brak informacji o zgonie mieszkańca w SRP – może w SRP przekazać zlecenie usunięcia niezgodności właściwemu organowi (najczęściej urzędowi stanu cywilnego), który przez aplikację ŹRÓDŁO wprowadzi odpowiednie poprawki.  (źródło)

Im bliżej wyborów, tym przerzucanie gorącego kartofla przyśpiesza, bowiem nikt nie chce być odpowiedzialny za kolejną klapę. A może to być klapa dość medialna i to w skali globalnej. Nieboszczyki na listach wyborców i liczydła w komisjach mogą zainteresować nawet prasę na Jamajce. Już na początku marca problem był wyraźnie zarysowany:


W bazie PESEL figurują osoby, które od lat nie żyją – donoszą Czytelnicy. Według COI system ma ujawnić rozbieżności między rejestrem centralnym a lokalnymi i je sprostować.Jak się dowiadujemy, w ŹRÓDLE wiele żyjących osób figuruje jako martwe. Problem wynika podobno ze źle zmigrowanych danych i dotyczy całej Polski – napisał do nas Czytelnik. Występowanie nieścisłości w SRP potwierdzają inni urzędnicy oraz informatycy:„W bazie PESEL znalazłam osobę, która od 12 nie żyje”. „Załatwiając dziś wniosek (…) , który wpłynął w ostatnich dniach lutego (…) sprawdziłam dane w ŹRÓDLE (…) osoba zmarła dwa lata temu, a w ŹRÓDLE żyje!”. „Znalazłam w ŹRÓDLE osobę, która zmarła w 2007 roku”. Zdarzają się i inne błędy w systemie – np. występowanie nazwy województwa, które już dawno nie istnieje.O wyjaśnienia poprosiliśmy Marcina Malickiego z COI. Jak podkreślił, od początku było wiadomo, że udostępnienie PESEL wszystkim gminom ujawni rozbieżności między rejestrem centralnym a lokalnymi zbiorami meldunkowymi. - Omawialiśmy to z urzędnikami na konferencjach wojewódzkich pl.ID w zeszłym roku. Jednym z celów projektu było ujawnienie tych rozbieżności i sprostowanie ich – dodaje Marcin Malicki.Malicki przypomina, że dawniej czynności rejestrowano w gminie, a dopiero potem przesyłano dane do MSW, za pośrednictwem urzędów wojewódzkich. Według niego ten proces był opóźniony w czasie i był narażony na błędy. Jak dodaje, mogło być też tak, że w urzędzie zarejestrowano zmianę i ta dana nie trafiła z jakiś przyczyn do MSW.- Mógł to być błąd starego systemu PESEL, zdarzało się też, że zawinił urzędnik w gminie. Dopiero teraz, dzięki dostępowi do PESEL w każdej gminie, będzie możliwe ujednolicenie danych lokalnych z PESELEM – powiedział nam Marcin Malicki. Jeśli urzędnik ustali, że jest błąd w PESEL-u, to może wprowadzić zmianę w systemie ŹRÓDŁO – służy do tego moduł wyjaśniania niezgodności.  - Ten proces jest nastawiony na weryfikację przez gminy. Urzędnik poprawia, korygując w PESEL i od tej pory dana będzie prawidłowa – dodaje Marcin Malicki. (źródło)


Minął blisko miesiąc i sądząc po kolejnym artykule, problem sam nie raczył się rozwiązać:


Błagam MSW i COI, dajcie już nam spokój, niech to zadziała. Strach migrować, jak zastąpimy dane nasze danymi ze Źródła to można później do ładu nie dojść, co jest aktualne a co nie” - piszą do nas czytelnicy.Czytelnicy cały czas mają uwagi do działania aplikacji do obsługi Systemu Rejestrów Państwowych. Nadal otrzymujemy od Państwa maile i komentarze.  „Błagam MSW i COI, dajcie już nam spokój!!! Niech to zadziała” – pisze o ŹRÓDLE Informatyk gminny.„Codziennie gaszę pożary, łącze komórkowe działa jak chce, ludzie przeklinają, zgłaszam wszystko do MSW (atmosfera, telefony) ... i czekam”. „Pojedyncze przypadki "martwych dusz"?! Absurd - codziennie są odnajdywane i zgłaszane takie przypadki! W moim USC wiem o istnieniu jednej takiej "martwej duszy". Akt sporządzony w BAGNIE 3ego marca (a więc po wdrożeniu systemu), BUSC nie wymienił danych z PESLEM - tutaj osoba ŻYJE! Problem zgłoszony- do dnia dzisiejszego nie rozpatrzony! Taki sam przypadek w sąsiednim USC (…)” – komentuje zezol. „Strach migrować, w naszych bazach jest w miarę możliwości porządek, a jak zastąpimy dane nasze danymi ze Źródła to można później ładu nie dojść co jest aktualne a co nie...” – podkreśla sdf.„U mnie w Źródle brakuje dwóch ulic. Dzwoniłem, jak się dodzwoniłem (ponad 2 godziny) otrzymałem informację, że mam zgłosić na "Atmosferze". Błąd zgłosiłem 20 marca i tak sobie czekam. Wysyłam ponaglenie, zero kontaktu, zero odpowiedzi a mieszkaniec naszej gminy sobie czeka. Mieliśmy lokalne systemy tego typu sprawy załatwialiśmy w kilkadziesiąt sekund, teraz prawie dwa tygodnie i cisza” – denerwuje się Las. (źródło)




Nie sposób pozbyć się wrażenia, że jako państwo jesteśmy na kursie, i na ścieżce.