piątek, 11 października 2019

Polska Plus kontra tęczowa koalicja



Krach koncepcji zjednoczonej opozycji w wyborach do europarlamentu spowodował, iż obecnie każda z tych partii wystawiła własny kramik. Mianownik pozostał jednak ten sam: antyPiS pod flagą ruchu spółdzielczego (jakby powiedział W. Kosiniak-Kamysz i powtórzył z reguły stale za nim drepczący D. Klimczak). W liczniku widzimy pewne różnice programowe, jednak realnie oceniając, są to przesłanki drugorzędne.

Z początkiem bm. prezes NBP Adam Glapiński napisał: „Prognozy wskazują, że w kolejnych kwartałach dynamika PKB w Polsce będzie dalej się obniżać, ale stopniowo, a koniunktura w naszym kraju pozostanie dobra. Sprzyjać temu będzie nadal silny popyt konsumpcyjny, wspierany przez dobrą sytuację na rynku pracy oraz uruchomione przez rząd świadczenia społeczne. Towarzyszyć temu będzie dalszy wzrost inwestycji generowany w znacznym stopniu przez rosnące nakłady inwestycyjne polskich przedsiębiorstw. Mimo niższej prognozowanej dynamiki PKB w kolejnych latach, perspektywy polskiej gospodarki pozostają bezsprzecznie dobre. (…)
W polskiej gospodarce brak jest także jakichkolwiek symptomów występowania nierównowag wewnętrznych. Kredyt dla sektora niefinansowego rośnie od kilku kwartałów w tempie zbliżonym do wzrostu nominalnego PKB. Takie tempo wzrostu akcji kredytowej można uznać za odpowiednie, bo z jednej strony nie ogranicza ono rozwoju gospodarczego, a z drugiej nie generuje ryzyka dla stabilności finansowej".
Agencja ratingowa Moody’s oczekuje „realnego wzrostu PKB w 2019 r. na poziomie 4,4 proc. i 3,7 proc. w 2020 r. Wzrost będzie napędzany przez konsumpcję krajową, przy mocnym napływie środków UE. Zaproponowane przez rząd rozwiązania - w tym obniżenie stawki PIT oraz rozszerzenie programu wsparcia dla dzieci będzie sprzyjać wzrostowi wydatków gospodarstw domowych”. Według agencji, profil makroekonomiczny Polski wspiera bardzo mocna siła gospodarcza kraju i wysoka siła instytucjonalna.
Analitycy Banku Światowego prognozują, że „tempo wzrostu PKB w 2019 wyniesie 4,3 proc., a następnie w 2020 spowolni do 3,6 proc. i w 2021 do 3,3 proc.”. Autorzy raportu piszą, że konsumpcja gospodarstw domowych, napędzana oczekiwanym wzrostem wydatków budżetowych oraz dobrą sytuacją na rynku pracy i rosnącymi płacami, będzie nadal w Polsce rosła. "To, wraz z utrzymującym się niskim poziomem stóp procentowych i realizacją inwestycji finansowanych funduszami europejskimi, pomoże w krótkim okresie utrzymać dobre perspektywy wzrostu polskiej gospodarki”.
Ekonomiści BGK uważają, że wciąż silny popyt wewnętrzny będzie ciągnął PKB w górę. Wzrost PKB w 2020 r. szacują na 3,7 proc. Z kolei ekonomiści Raiffeisen Bank International sądzą, że wzrost PKB w 2020 r. wyniesie 3,3 proc. Jedną z niższych prognoz przedstawili analitycy mBanku, którzy prognozują wzrost PKB w 2020 r. na 3,2 proc., dostrzegając że, „krajowe czynniki wzrostu wciąż są w formie”.
Oczywiście wszyscy dostrzegają zagrożenia, te jednak z reguły mają źródła zewnętrzne, jak spowolnienie wymiany handlowej, wynikające ze znaczącego pogorszenia koniunktury u naszych najważniejszych partnerów handlowych ze strefy euro, czy celny spór pomiędzy USA i Chinami.
Nikt jednak nie kwestionuje, że na tle naszych partnerów z Unii Europejskiej, polska gospodarka pod rządami Prawa i Sprawiedliwości rozwija się nadzwyczaj dobrze.

W kończącej się kampanii wyborczej łatwo było zauważyć, że o ile propozycja Prawa i Sprawiedliwości była dość mocno skoncentrowana na sprawach gospodarczych (co w końcu dostrzegły rynki finansowe), to w propozycjach opozycji często dominowały elementy czysto ideologiczne. I takim wyborem dzisiaj dysponujemy, pomiędzy Polską Plus, czyli kontynuacją rządów Prawa i Sprawiedliwości, a priorytetami ideologicznymi proponowanymi przez szeroko rozumianą tęczową koalicję.
Rządzić trzeba umieć. Powiedzmy sobie szczerze, czy polscy nauczyciele długo by wytrzymali taki sposób opłacania składek ZUS-owskich, jaki znamy w naszym powiecie? Czy polscy pacjenci byliby zadowoleni z warunków panujących w rawskim szpitalu? A może rynki zapiałyby z zachwytu nad finansowaniem działalności w instytucjach pozabankowych? A to są przykłady niektórych skutków długoletnich i samodzielnych rządów PSL-u w naszym powiecie. Co potrafią w koalicji z PO można zobaczyć zapoznając się z poprzednim tekstem.
Nie warto eksperymentować. Wybierzmy Polskę Plus, Polskę dobrobytu. Oddajmy głos na Prawo i Sprawiedliwość. 

Wykonanie budżetu przed wyborami w cyferkach.

fot. polskieradio.pl

Z pewnością warto przybliżyć stan budżetu na koniec I pełnej kadencji rządów sprawowanych przez Prawo i Sprawiedliwość.
Po sierpniu br. deficyt budżetu wyniósł 2 mld zł, czyli 6,9 proc. tegorocznego planu. W okresie styczeń - sierpień 2019 r. dochody budżetu państwa wyniosły 262,8 mld zł i były wyższe o 19,4 mld zł w porównaniu z tym samym okresem roku ubiegłego.
Z kolei dochody podatkowe budżetu państwa były wyższe w stosunku do okresu styczeń – sierpień 2018 r. o ok. 16,4 mld zł.

Jak podaje NBP W stosunku do analogicznego okresu roku ubiegłego:
• dochody z podatku VAT były wyższe o 6,6 proc. rdr (tj. ok. 7,3 mld zł),
• dochody z podatku PIT były wyższe o 12,8 proc. rdr (tj. ok. 4,8 mld zł),
• dochody z podatku CIT były wyższe o 18,1 proc. rdr (tj. ok. 4,2 mld zł),
• dochody z podatku akcyzowego i podatku od gier były na zbliżonym poziomie,
• dochody z tytułu podatku od niektórych instytucji finansowych były wyższe o 4,3 proc. rdr.

Widzimy więc, że tak dochody całkowite, jak i wyłącznie podatkowe, mają dynamikę jednoznacznie wzrostową. A sam deficyt jest nadzwyczaj niski. 

Jak to wyglądało w czasach rządów PO-PSL?
W r. 2015, czyli ostatnim pod rządami premier Kopacz, już w lutym deficyt budżetowy przekroczył 11,3 mld zł i w każdym kolejnym miesiącu był już tylko wyższy.
W r. 2014 koalicja PO-PSL byłą jeszcze szybsza, gdyż deficyt w wysokości 2,6 mld zł został osiągnięty już w styczniu. I dalej, z kolejnymi miesiącami tylko rósł, rósł i rósł i do końca roku zatrzymał się trochę poniżej 30 mld zł.
W r. 2013 również w styczniu deficyt wyniósł blisko 8,5 mld zł a do końca roku przekroczył 42 mld zł.
W r. 2012 deficyt styczniowy zbliżył się do 5,3 mld zł, a przez kolejnych jedenaście miesięcy urósł o kolejne 25 mld zł.
W r. 2011 również w styczniu deficyt sięgnął blisko 2,8 mld zł. Jednak do końca r. 2011 urocza koalicja PO-PSL dołożyła kolejne 22 mld zł.
W r. 2010 już w styczniu deficyt wynosił 4,8 mld zł a do końca roku wzrósł o kolejne blisko 40 mld zł.

Daje to pewną lekcję poglądową. Mianowicie poziom deficytu budżetowego z pierwszych ośmiu miesięcy tego roku, w czasach rządów specjalistów z koalicji PO-PSL, był osiągany z reguły już w styczniu, a jedynie w r. 2015 tym momentem był luty. Za to już w ówczesnym lutym ten deficyt był wyższy niż po całorocznych rządach Prawa i Sprawiedliwości w r. 2018. Mieli rozmach…

Jak wiemy, projekt budżetu na przyszły rok, rząd Prawa i Sprawiedliwości zakłada bez deficytu. Jako w pełni, i po raz pierwszy od 89 r., zrównoważony. Przytoczony wcześniej raport analityków mBanku wydaje się więc całkowicie uzasadniony.
W niedzielę, wrzucając kartkę do urny, dokonamy wyboru. W świetle powyższych danych, dość oczywistego. Jego dalszą konsekwencją będzie to, czy kolejnym pokoleniom w spadku zostawimy dobrobyt, czy jedynie długi.

Pieniądz nie szuka dodatkowych atrakcji. Ceni stabilność i spokój.

fot. wp.pl


W kapitalizmie nieodłącznym elementem kampanii wyborczej i prezentowanych programów partyjnych jest tzw. opinia, i w konsekwencji po wyborach, reakcja rynków. Śmiało można powiedzieć, że przynajmniej do  2015 r. pupilkiem światowej i rodzimej finansjery była PO. To jej zapowiedzi i programy cieszyły się największą akceptacją rynków, zaś programy innych partii stanowiły mniejsze lub większe ryzyko dla inwestycji. Jak sytuacja wygląda dzisiaj? Pewną odpowiedzią jest raport przygotowany przez analityków mBanku. Rozważają oni trzy scenariusze wyniku wyborczego.

W pierwszym zakładają, że samodzielną większość w parlamencie uzyska Prawo i Sprawiedliwość. Piszą: "Zgodnie z najświeższymi informacjami oznacza to uchwalenie w pierwszych tygodniach funkcjonowania nowego-starego rządu ustaw dotyczących 13. i 14. emerytury, tzw. małego ZUS i kilku innych. Należy również zakładać uchwalenie zniesienia limitu 30-krotności w podstawie składek na ubezpieczenia społeczne oraz zmian w OFE. Budżet w znowelizowanej wersji będzie prawdopodobnie z niewielkim deficytem. Scenariusz samodzielnej większości będzie pozytywnie przyjęty przez rynki (silny mandat, deficyt budżetowy pod kontrolą)"

Drugi scenariusz wyników wyborów zakłada, że Prawo i Sprawiedliwość będzie zmuszone do poszukiwania koalicjanta. Zdaniem analityków mBanku, jeżeli taki koalicjant się znajdzie, to niewiele zmieni się w zapowiadanej polityce gospodarczej, toteż reakcja rynków również będzie pozytywna. Jednak wskazują, że czas poszukiwania tego partnera PiS-u będzie dla rynków nerwowy, bowiem – jak piszą – „początkowa reakcja rynków będzie negatywna”.

Trzeci scenariusz to przegrana Prawa i Sprawiedliwości i koalicyjny rząd utworzony przez obecną opozycję. Zdaniem analityków mBanku ten wariant niesie najwięcej zagrożeń i niepewności. Jak piszą: „Dość powiedzieć, że ewentualny nowy rząd, funkcjonujący w warunkach trudnej kohabitacji z urzędującym prezydentem, stanie przed zadaniem zbudowania budżetu na przyszły rok bez szeregu kluczowych dla jego kształtu ustaw. Warto również zauważyć, że budżet z większym deficytem to wręcz zachęta do kontry ze strony polityki monetarnej, która będzie stosunkowo łatwa do uzasadnienia w przypadku podwyższonej inflacji".

Wniosek z raportu sporządzonego przez analityków mBanku jawi się prosty: jeżeli oczekujemy stabilizacji, spokojnego i przewidywalnego rozwoju gospodarki, niskich stóp procentowych, wygrać winno Prawo i Sprawiedliwość.
     
Na podstawie doniesień PAP Biznes.