Powracamy do "Źródła". Na początku kwietnia w
tekście "Zatrute źródło" (link do
tekstu) w ogólnym zarysie przedstawiłem problem. W skrócie: MSW i PKW
w odrębnych oświadczeniach starały się przedstawić stanowisko, że dotychczasowa
klapa aplikacji "Źródło" nie ma przyczyn w tychże podmiotach i winna
jest druga strona. Życie rychło dopisało ciąg dalszy, bowiem 9 kwietnia ukazało
się wspólne oświadczenie MSW i PKW, w którym czytamy:
W środę odbyło się spotkanie podsekretarza stanu w MSW Tomasza Szubieli i przewodniczącego PKW Wojciecha Hermelińskiego. Spotkanie dotyczyło wątpliwości zgłaszanych przez samorządy, w związku z przygotowaniem spisów wyborców po wprowadzeniu aplikacji ŹRÓDŁO. Przedstawiciele obu instytucji uzgodnili, że będą ze sobą współpracować, aby jak najszybciej wyjaśnić wątpliwości samorządowców, pomóc im w rozwiązywaniu ewentualnych problemów oraz zapewnić prawidłowy przebieg najbliższych wyborów prezydenckich. MSW zaznaczyło, że aplikacja ŹRÓDŁO nie służy ani do prowadzenia rejestru wyborców, ani do prowadzenia rejestrów mieszkańców.
Czyli "Źródło" okazuje się zbędne. Kilka zdań
dalej jednak czytamy:
Przedstawiciele MSW oraz COI wyjaśnili, że tego typu problemy wynikają przede wszystkim z różnic w sposobie prowadzenia rejestrów ludności przez gminy, a standardami obowiązującymi w centralnej bazie PESEL. Do tej pory każda gmina miała swoją własną aplikację do prowadzenia rejestrów mieszkańców. Bazy poszczególnych gmin były osobne – „nie widziały się”. Od 1 marca dzięki aplikacji ŹRÓDŁO wszystkie lokalne aplikacje służące m.in. do prowadzenia rejestrów wyborców i sporządzania spisów wyborców, po poprawnym zintegrowaniu, pozyskują dane z bazy PESEL.
I dzięki powyższemu już wiemy, że o ile teraz do prowadzenia
rejestru wyborców "Źródło" jest zbędne, to pomiędzy 1 marca a bliżej
nieokreślonym terminem, ale z pewnością przed dniem oświadczenia, było
konieczne. Dlaczego ciągle nie jest konieczne? To jedno z dobrych pytań na
które po części odpowiada link do pierwszego tekstu. Wystarczy dodać, że
informatycy odpowiedzialni m. in. za lokalne bazy danych mają własną nazwę dla
rządowej aplikacji i brzmi ona dość czytelnie, czyli "Bagno".
Ale idźmy dalej za tekstem wspólnego oświadczenia MSW i PKW:
Podczas spotkania MSW zwróciło uwagę, że zapewnienie poprawnej współpracy lokalnych aplikacji z bazami zasilanymi przez aplikację ŹRÓDŁO leży w gestii gmin. Podstawą do sporządzenia spisów wyborców są rejestry wyborców prowadzone przez organy gmin na podstawie lokalnych zbiorów ewidencji ludności – rejestrów mieszkańców i rejestrów zamieszkania cudzoziemców. Rejestry te były do tej pory i są nadal prowadzone w lokalnych aplikacjach, wykonanych przez firmy komercyjne na zlecenie gmin i uzupełniane przez pracowników gmin. To właśnie na podstawie tych danych były i będą tworzone spisy wyborców. Jedyną zmianą jest to, że od 1 marca gminy mają dostęp do bazy PESEL. W związku z tym lokalne aplikacje, po poprawnym skonfigurowaniu, są zasilane danymi z centralnego rejestru PESEL, który z kolei jest aktualizowany przez aplikację ŹRÓDŁO.
Czując pismo nosem, na tydzień przed datą tego wspólnego
oświadczenia MSW i PKW, zapytałem jak się sprawy mają na naszym rawskim
gruncie. I otrzymałem następującą odpowiedź:
Z dniem wejścia w życie nowych zasad nie wprowadza się już danych z zakresu ewidencji ludności i dowodów osobistych do naszej lokalnej bazy danych - pozostała ona aktualna na dzień 26 lutego 2015 r. Aby nasza lokalna baza danych mogła być zaktualizowana potrzebna jest instalacja tzw. "aplikacji wspierającej" od administratora naszego oprogramowania(...).Instalacja wspomnianej aplikacji była podejmowana już wielokrotnie, jednak z powodów leżących po stronie aplikacji Źródło" zakończyła się niepowodzeniem.
Ponieważ problem nie jest jedynie lokalny, a ma charakter
powszechny i ogólnopolski, to tzw. najwyższe czynniki z troską się nad nim
pochyliły, o czym możemy przeczytać w dalszej części oświadczenia:
Przedstawiciele MSW oraz COI wskazali, że producenci, którzy dostarczają do gmin aplikacje lokalne, otrzymali komplet informacji technicznych. Dzięki temu mogą swobodnie dostosować swoje oprogramowanie do stawianych im wymogów.
No tutaj przedstawiciele MSW oraz COI popisali się wybitnym
poczuciem humoru, przy czym niestety jest to humor czarny. Miesiąc przed
wyborami producenci dostarczający do gmin aplikacje lokalne mogą swobodnie je
dostosować. No to jest oczywiście kpina w żywe oczy, a jeżeli ktoś nie wierzy,
niechaj spyta pierwszego z brzegu informatyka walczącego z "Bagnem".
W końcowej części oświadczenia pojawia się jednak optymizm i zadowolenie:
PKW z zadowoleniem przyjęła te informację. Zaznaczyła jednak, że wobec zgłaszanych przez samorządy uwag, pożądane jest dalsze wsparcie MSW tak, aby zapewnić niezakłócony przebieg wyborów Prezydenta RP. W związku z tym przewodniczący Wojciech Hermeliński zaprosił wiceministra Tomasza Szubielę na spotkanie, które Komisja organizuje z organizacjami zrzeszającymi samorządy 14 kwietnia br. Spotkanie będzie okazją m.in. do przypomnienia gminom o właściwym przygotowaniu danych ewidencyjnych potrzebnych do stworzenia spisów wyborców na wybory prezydenckie.
I od razu widać gdzie są ukryte te pokłady optymizmu i
zadowolenia. Znalazł się chłopiec do bicia. To gminy i lokalni informatycy. Jak
będzie klapa to już wszyscy wiemy, kto jest odpowiedzialny za przygotowanie danych
ewidencyjnych do stworzenia spisów wyborców na wybory prezydenckie.
Otóż NIE. To NIE gminy, i NIE lokalni informatycy są
odpowiedzialni za "Bagno". I to się da z łatwością wykazać w
kolejnych tekstach, dość bogato wspieranych cytatami z licznych urzędowych
korespondencji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz