Po rzymsku powitał mnie starszy przyjaciel, gdy podjąłem decyzję o czynnym uczestnictwie w wyborach samorządowych. - Młody człowieku, skoro przekroczyłeś ten Rubikon, wstąpiłeś do mętnej wody, której nurt nie poddaje się żadnym cywilizowanym prawom, mam nadzieję, że masz wiedzę nie tylko o tym jak Cezar zaczął, ale i jak skończył. Polecam Idy. Idy marcowe. Te Clooney’a. Może jeszcze nie jest za późno.
Cóż, znam historię z Brutusem. I może właśnie dlatego, że znam, w żaden sposób nie dostrzegłem związku pomiędzy swoją sytuacją a prehistorią uprawiania polityki. Jednak ten złośliwy błysk oka, szyderczy ton głosu podszyty cynizmem, nie dawał mi spokoju. Starszy przyjaciel, satyr i erudyta, tym razem wyraźniej niż zwykle postawił akcent nad tym, co miał mi do przekazania. Tak, idy marcowe znałem. Ale nie te Clooney’a.
Rzuciłem okiem. I warto było. Natychmiast pozbyłem się obaw, że jak już zostanę Cezarem, to niechybnie pojawi się jakiś Brutus. I marnie skończę z ostrym metalem między czwartym a piątym żebrem. Nie te czasy.
Bohaterem fabuły jest Stephen Meyers (w rolę przednio wcielił się Ryan Gosling), młody i zdolny, czasem wręcz błyskotliwy, prowadzi kampanię wyborczą kandydata na prezydenta Jankesów, gubernatora Mike’a Morrisa (przekonująca rola George Clooney’a). Niezbędnik naszego kochanego Prezydenta tak charakteryzuje postać bohatera: „Meyers nie jest nowicjuszem, wie że polityka to brudna gra, ale wciąż ma nadzieję że w środowisku wyrachowanych cyników jest także miejsce dla uczciwych ludzi, którzy chcą zrobić coś pożytecznego. Taki według niego jest Morris: przyzwoity, otwarty na ludzi facet, który ma szansę zmienić Amerykę na lepsze. Meyers angażuje się w działania wyborcze ze szczerej pasji.” (1) Punkt wyjścia dla Meyers’a jest przyzwoity. Na punkt dojścia narzucę zasłonę milczenia. Polecam film.
Przekaz starszego przyjaciela chyba zrozumiałem. Nie będzie antycznego Brutusa. Jak mawiał klasyk, historia dwa razy się nie powtarza. Nie poczuję chłodu metalu między żebrami. Inne czasy. W punkcie dojścia nie poczuję niczego. Jak Meyers będę chłodny, wręcz zimny, wyrachowany, automatyczny, być może skuteczny, i w konsekwencji, pozbawiony tego, co pozwala odczuwać. Jestem, więc rozgrywam, tyle zostanie z młodości po styku z polityką.
Jednak już jest za późno. Kości zostały rzucone. Uwagi przyjaciela i narracja Clooney’a każą mi jednak pamiętać, że żaden cel nie uświęca środków...cdn...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz