Barwy – rzecz święta. Tak jest pomiędzy nami kibicami. Barwy zobowiązują, nakazują działania zgodne z normami wspólnoty, są nośnikiem jej godności. Kiedy widzimy stadion pełen ludzi, przykryty lasem flag, kiedy słyszymy śpiewany przez kilkadziesiąt tysięcy kibiców hymn, to czujemy jakiś skurcz w okolicach serca. A po 2:0 z Niemcami nadzwyczaj łatwo zamieniamy „ja” na „my”. Nawet po wczorajszym 2:2 ze Szkocją.
Człowiek jest istotą społeczną. Potrzebuje identyfikacji ze wspólnotą, także w formie symbolicznej.
I kultura masowa często eksponuje jej znaczenie. Flaga, hymn, godło zawsze podkreślają rangę wydarzenia. Swoją obecnością przywołują wartości wyższe, wykraczają poza sferę codzienności.
Amerykanie są szczególnie związani ze swoją symboliką. Flaga przed domem to normalność, a w życiu publicznym jej obecność to oczywistość. Widać to także w filmie Clooney’a. Szczególnie poruszająca jest scena, gdy Morris przemawia do wyborców właśnie na tle flagi. I to jakiej. Jest wielka, wręcz totalna, wypełniająca wszystko. Słyszymy o rodzinie i żonie, która w domu dzierży stery. Wstęp jest milusiński, oswaja. Dalej leci już strategia - Nie będziemy wspierać bogatych, nie będziemy sponsorować wojny. Ropa to przeżytek, ekologia naszym domem przyszłości. W zasadzie nic imponującego, ale odpowiednio opakowane wywołuje na sali owacje na stojąco.
W tym samym czasie, za flagą, odbywa się rozmowa Meyers’a z szefem kampanii, tu dominuje intryga z korupcją w tle. Otwartym tekstem dowiadujemy się o innej strategii prowadzącej do zwycięstwa. Jej istotą już nie jest rodzina i ekologia a kupowanie głosów i handel stanowiskami. Mamy więc dwie strategie. Przed flagą, dla ludu. I za flagą, dla lepszych tego świata. Tylko jedna jest prawdziwa.
Najbliższe tygodnie zostaną zdominowane przez ludzi na tle flag. Musimy pamiętać, że kiedy cel uświęca środki, to nie wszystko jest złotem, co się świeci...cdn...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz