O rewitalizacji mówiło się od dłuższego
czasu. Było pewne, że nasza „władzuchna” kochana, w roku wyborczym, będzie
konsumować inwestycje zakończone, ale także i te dopiero planowane. A samo
szczytowanie przypadnie na okres kampanii. Lud ma wiedzieć, że było świetnie, a
będzie jeszcze świetniej. Ponieważ historyczne sukcesy władzy znałem, to z
niecierpliwością czekałem na projekt rewitalizacji. Po odkryciu kart przez
władzę, rzuciłem więc okiem na stronę urzędu miasta: „ARKON Atelier z Gdańska okazał się zwycięzcą konkursu na
opracowanie koncepcji architektoniczno-urbanistycznej dla centrum Rawy, w
związku z planowaną rewitalizacją miasta. Sąd Konkursowy docenił
"całościowy i komplementarny charakter opracowania", podkreślił
też trafne i umiejętne nawiązanie do historii i specyfiki Rawy. Projekt
gdańskich architektów zawiera również szereg ciekawych i oryginalnych rozwiązań
z zakresu małej architektury, zieleni, komunikacji, proponuje godne rozważenia
pomysły na znalezienie miejsc parkingowych w centrum. Ważna informacja dla
rawian: zabytkowe dęby z Pl. Piłsudskiego pozostaną na swoim miejscu.
Interesujące
jest także użycie formy gry, pozwalającej odkrywać Rawę na własną rękę,
przy pomocy tradycyjnej i nowoczesnej technologii. Projektanci ARKON Atelier
tak definiują cel wprowadzenia gry w przestrzeń publiczną: "zachęcamy do
wczucia się w klimat miasta i przejścia po nim w niekonwencjonalny
sposób, z nutką przygody, tak aby poczuć się jak mieszkaniec starej Rawy,
Rawy z okresu pierwszej wzmianki o mieście z XIII wieku, kiedy osada nie miała
jeszcze praw miejskich, jak mieszkaniec miasta, które miało swoich sławnych
obywateli, jak mieszkaniec miasta, które posiada ciekawą tradycję."
Odetchnąłem z ulgą. Zabytkowe dęby zostaną.
Łaskawcy, a mogli usunąć. Wręcz namolne nawiązywanie do nieszczęsnej koncepcji
wiązania Rawy z grami traktuję z przymrużeniem oka. Choć i z pewnym
rozbawieniem, gdy sobie przypomnę teorię znajomego na temat genezy pomysłu „w to
mi graj”. Ponoć to były pierwsze słowa autora hasła, gdy na własne oczy
zobaczył, ile może na tym projekcie zarobić. Z kolei „szereg ciekawych i oryginalnych rozwiązań z zakresu małej architektury,
zieleni, komunikacji” oraz „godne
rozważenia pomysły na znalezienie miejsc parkingowych w centrum” rozpaliły
moją wyobraźnię na tyle intensywnie, że począłem gorączkowo przeszukiwać net,
celem pogłębienia wiedzy na temat tego raju.
„Kocham Rawę” temat zignorowało, widocznie
jeszcze po tej prezentacji są w szoku. „Nasze miasto” już trochę lepiej, parę linijek tekstu, wsparte
czternastoma planszami rewitalizacji. Konkret przedstawiony w jednym zdaniu, iż
„w nowej odsłonie Rawy mają się pojawić
m.in. rzeźby, kostka brukowa, wodne kurtyny oraz parkingi podziemne”. To jednak
zbyt syntetyczne ujęcie, jak na mój rozgorączkowany umysł. Pognałem dalej, na
erawę. I to było to, wreszcie ktoś złożył obfitą relację.
I na tej bazie wyrobiłem sobie poniższą
opinię. Ciekawe i oryginalne rozwiązania z zakresu małej architektury i zieleni
to zdaje się parę ławek, info kiosk, jakieś wodne instalacje i trochę donic z
drzewkami. Grubo. Za to nowy ład komunikacyjny rzeczywiście zasługuje na miano
oryginalnego. Dzięki tej śmiałej koncepcji głównym miejskim ciągiem
komunikacyjnym ma szansę stać się trasa katowicka S8. Zerwanie połączenia
między Warszawską a Wyszyńskiego skutecznie izoluje centrum i przerzuca ruch na
kilka małych i, szczególnie w dni targowe, już dzisiaj zatłoczonych ulic.
Pierwsza lepsza stłuczka i będą koreczki niczym w stolicy. Za to w centrum
będzie luzik. Może o to chodziło?
Nabieram takiego przekonania, gdy odkrywam „godne rozważenia pomysły na znalezienie
miejsc parkingowych”. Chciałoby się rzec: kto bogatemu zabroni.
Rzeczywiście trzeba mieć fantazję, aby dla 118 miejsc parkingowych wpaść na
pomysł wykopania mega dziury w samym centrum, która może być w przyszłości
powodem innej mega dziury – tym razem budżetowej. Szczególnie, że dopiero na
erawie zapoznałem się z newsem, iż są plany budowy nowego ratusza! Tak, jest w
planach nowy ratusz. Pewnie architekci z Gdańska sami na to wpadli, że dopiero
z nowym ratuszem projekt nabiera pełnego blasku. Nawet strona miasta tym
wiekopomnym planem się nie pochwaliła. I ten nowy ratusz też będzie miał swój
podziemny parking. Osobny. Jak ma być godnie, to nie może być tanio.
No i teraz już to wygląda. Biorąc pod uwagę
obecne sąsiedztwo, będzie to ścisłe centrum administracyjne, wyłączone z ruchu,
przy parku i z podziemnym parkingiem. Nie będzie biurokrata, po ciężkiej pracy,
wsiadał do rozgrzanej fury. Albo nie daj Boże, zimą skrobał szyby z lodu. W
otoczeniu estetyczna okolica, nie wywinie człowiek orła potykając się o krzywy
chodnik. Muszę powiedzieć, że ta wizja mnie przekonała. Podoba mi się. Pod
jednym warunkiem, że zostanę biurokratą.
A jak nie zostanę? No to mi się nie podoba.
Dla czyjejś fanaberii nie mam zamiaru objeżdżać Rawy, żeby dotrzeć kilka ulic
dalej. Nie mam zamiaru płacić w przyszłości wyższych podatków, bo trzeba będzie
zwiększyć dochody miasta, żeby magiczny wskaźnik IWZ raczył się bilansować. Nie
mam zamiaru stać w korkach, a te przy tym projekcie są obarczone
prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością. Nie podnieca mnie wizja parkingu
podziemnego, z którego będę mógł teoretycznie skorzystać, gdy udam się załatwić
jakąś sprawę w urzędzie miasta, starostwie czy urzędzie skarbowym. Bo
praktycznie te miejsca od rana, do końca godzin pracy urzędników, będą zajęte.
Właśnie przez pracujących w najbliższej okolicy. W związku z powyższym nie
uśmiecha mi się wizja szukania miejsca parkingowego być może kilkaset metrów
dalej, żeby później z buta, udać się do urzędu. To mam i teraz, do tego gratis.
To nie jest rewitalizacja. To jest bizantynizacja, czyli sytuacja w której
wspólnota przestaje być suwerenem na korzyść wąskiej elity. Zwykły Rawianin ma
inne dylematy niż klima czy podziemne parkingi. Zastanawia się nad tym, gdzie
będzie się leczył, jak pojawi się konieczność hospitalizacji. Na pewno nie w
nowym ratuszu.
Jest jeszcze inny aspekt. Rozważamy koncepcje
upiększenia miasta, mega inwestycji w beton, szkło i bruk. Ale nie widzę debaty
o źródłach finansowania. Nie widzę polemik o bieżącej sytuacji finansowej.
Podstawowych informacji trzeba szukać na cudzych stronach. Mały test, ktoś wie,
co to jest ten IWZ? Z czym to się je? I jak to u nas wygląda: dobrze, źle czy
średnio na jeża? A jak wygląda dynamika
relacji długu do dochodów np. w okresie ostatnich pięciu lat? Gdyby jakiś czas
temu nie zwrócił mi na to uwagi znajomy, też bym nie wiedział. Dlatego zanim
dewiza „zastaw się, a postaw się” pójdzie w ruch, trzeba przybliżyć te tematy.
Zaprawdę, jest o czym pisać….
Fajnie Adrian, że też poruszyłeś ten temat. Nie czuję się teraz jak samotny, facebookowy hejter. Temat tej inwestycji nie został jeszcze wyczerpany i jest kilka rzeczy, o których nie pisaliśmy. Ludzie obudźcie się i zacznijcie myśleć, a nie ślepo i bezmyślnie brniecie jak te owieczki na rzeź... A później będzie płacz, kiedy będzie już za późno.
OdpowiedzUsuń